Pudelek
Ogarniacz kuwety
Dołączył: 10 Lis 2006 |
Posty: 5794 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln |
|
 |
Wysłany: Pon 16:01, 12 Lis 2007 |
|
 |
|
 |
 |
to może ja się rozpiszę trochę więcej.
jak już wspomniałem - wyruszyłem z ecowarriorem i naszym kumplem Zupą już w piątek. początek trasy stanął pod znakiem pecha - ecowarrior przy wychodzeniu z busa rozwalił zamek w kieszeni kurtki, Zupie pękł pasek od spodni (a mówiłem, żeby tyle nie jeść ), a mnie przy podchodzeniu wylało się piwo na szczęście później było już lepiej, oprócz kilkukrotnego poszukiwania szlaku w trudnych warunkach. nocowaliśmy w Bacówce na Wierchomli (zdecydowanie najprzyjemniejszy obiekt pod szyldem PTTK w jakim byłem), gdzie poznaliśmy m.in. psa Borysa, który poczuł taką miłość do ecowarriora że wpakował mu się do łóżka (z trudem się go pozbyliśmy) i kota - mordercę żmij
w sobote wyruszyliśmy z bacówki dość późno i dlatego reszta dnia upłynęła na próbie dotarcia do Piwnicznej, gdzie czekał na nas Maki i jego część ekipy. niestety - ponieważ nie można było zaplanować wcześniej dokładnego czasu przejścia (korzystaliśmy ze szlaków gminnych i nieoznaczonych ścieżek) oraz z powodu fatalnych warunków w niektórych miejscach (tyle błota jeszcze nie widziałem), przyszliśmy do Piwnicznej za późno. po obiedzie w miejscowej pizzeri (który skutkował naszymi częstymi wizytami w toalecie ) o 17.20 ruszyliśmy na szlak żółty na Niemcową. po ciemku trzeba było się zmagać z narastającym zmęczeniem oraz miejscami kiepsko oznakowaną trasą - na szczęście ekipa Makiego zostawiła wyraźne ślady w między czasie dzwonił do nas keraj i nakazał zbierać po drodze drewno . obawiam się, że gdybyśmy go posłuchali, to do Niemcowej moglibyśmy nie dotrzeć
wreszcie o 19.10 dochodzimy do miejsca spotkania najpierw zrzucamy klamoty w wyznaczonym dla nas ciepłym pokoju, potem idziemy z ecowarriorem "odbić" nasze dwie koleżanki, które również były w chatce, aż wreszcie dołaczamy do ogniska mimo zimna i śniegu ekipa trzyma się dzielnie do ok. 22.30 - niewątpliwie pomaga w tym Maki, obchodzący właśnie urodziny, częstujący napojami rozgrzewającymi do tego chlebek i kiełbaski - zabrakło tylko gitary. niestety, drugi zlot z innego forum, który także tam miał miejsce, był nieco dziwny - nie chcieli nam pożyczyć gitary nawet na chwilę, mieli też dziwne hasła w stosunku do nas (jeden z panów zaproponował mi... zafarbowanie się na blond ).
po 22.30 przenosimy się do pokoju. a tam dalej zabawa na całego - przydatna okazuje się moja "niespodzianka" - 1,5 litra poszło szybciej niż się spodziewałem w konkursie beskidzkim przygotowanym przez Katrin i Ammo wygrywa Pete - ogólnie konkurs obnaża braki w wiedzy uczestników. Keraj wszystkim oprócz zwycięzcy solidarnie daje "pałę"
ogólnie do impreza w chatce trwała co najmniej do 2:10 - taką godzinę podaje na ostatnim zdjęciu mój aparat
w chatce było tak nagrzane, że niektórzy kilkukrotnie zmieniali miejsce noclegu - Biały wylądował nawet na podłodze, z kolei Chemica kursowała tam i z powrotem (turystykon skarżył się potem, że obudził się z Jej nogą/stopą w ustach - przynajmniej tak zrozumiałem ). czujne ucho Pudelka wychwyciło podejrzane odgłosy (czytaj: chrapanie) dochodzące z jednego lub dwóch miejsc, generalnie jednak nie były one zbyt intensywne.
bardzo wcześnie, bojuż po 4 opuścił nas Biały, który był umówiony. po 6 zbierał się Zupa, Ecowarrior i Kuba. brrr, z ciepłych łóżeczek w zimną noc
po śniadaniu uciekł jeszcze Opek i w ten sposób nie załapał się na grupowe zdjęcie, ale sądzę, że nadrobimy to następnym razem. większa część ekipy wyszło między 11 a 12 w dwóch róznych kierunkach - do Szczawnicy i Piwnicznej.
w ogóle ta wyprawa to było ciągłe pasmo okazji do świętowania - w czwartek urodziny miał Zupa, w piątek jedna dziewczyna na Wierchomli (polewali wiśniówkę), w sobotę Maki (też polewał wiśniówkę, ale lepszą ), w niedzielę okazało się, że podobno ja i Maki mamy imieniny natomiast dla osób, które na Zlocie nie były informuję, że pamiątką jest metalowy kubek ze oznaczeniami forum i zlotu
a teraz siedzi człowiek w domu i delirka go dopadła... znowu minie kilka dni, zanim się przestawię, chyba, że... ucieknę ponownie w góry
PS>mam nadzieję, że was nie zanudziłem
|