ammo
Dołączył: 18 Kwi 2006 |
Posty: 1277 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
 |
Wysłany: Sob 17:49, 13 Sty 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Pudelek napisał: | jakoś nie chce mi sie ich ubierac jak wchodzę do schroniska przechodem na pół godziny |
I otóż to.
marol napisał: | i tu jest właśnie różnica między chodzeniem jednodniowym a wielodniowym Trampek się nie nosi? |
Nie, bo nie widzę najmniejszej potrzeby. Dla mnie pod pojęciem wypad wielodniowy mieści się raczej wędrówka z namiotem, nie łarzenie po schroniskach.
marol napisał: | Pomysł na zmianę obuwia osobiście uważam za dobry pomysł, mi było zawsze głupio jak nabłociłem w jadalni, jak śnieg ci się rozpuszcza na buciorach w jadalni to też nie jest miłe dla obsługi schroniska. |
Jak pracowałbyś w obsłudze schroniska to nikt nie pytałby Cię co jest dla Ciebie miłe a co nie.
Swoją drogą śnieg się roztopi i wyparuje a obuwie z błota zawsze staram się powierzchownie oczyszczać.
marol napisał: | A tak na poważnie, by wyczyścić hol i jadalnie by była czysta, cały czas ktoś by musiał na mopie zasuwać. |
Ale ten "hol" jest wieeeeelki, normalnie rozmiarów Katowickiego spodka. Kto komu każe z mopem zasuwać non stop? Wystarczy raz wieczorem przemyć podłogę i to wszystko, zwłaszcza zimą, gdy nie wnosi się zbytnio błota do schroniska.
marol napisał: | Nie wymagaj od najemców cudów a zmiana butów to chyba nie taki kłopot. |
Nie wiem jak Ty, ale ja, tym bardziej zimą do schroniska przychodzę nie po to by gruchać o pierdołach z właścicielami czy organizować imprezy na piętrze. Najnormalniej wchodzę, rozbieram się, kupuję coś gorącego, odpoczywam i idę dalej. Co innego gdybym miał zamówiony nocleg, wtedy siłą rzeczy zabrałbym zmienne papućki, bo trudno żebym chodził w trekach /// Zdejmowanie i ubieranie butów z ochraniaczami za każdym razem jest lekko denerwujące, zwłaszcza, gdy wchodzi się na 15 czy 20 minut. A później w takich klapeczkach czy innych zmiennówkach jest tak ciepło, że hej .
marol napisał: | Szlag by cie trafiał, zwłaszcza teraz gdy turystów jest niewielu i regularnie co dziesięć minut zapychałbyś ze szmatą. |
Do schroniska wszedłem z czystą podeszwą - z ręką na sercu. Specjalnie sprawdzałem przed wejściem, bo pamiętałem, że ostatnio też się dowalił. Ale gdzie tam, żadne tłumaczenie nie pomogło.
Turystów właśnie m.in. dzięki temu, że jest zimno i trzeba zachowywać się jak we własnym domu jest niewielu. W takim razie co taki gość ma robić poza ogrzaniem swojej kanciapy i sprzedaniu kilku piw i herbat na tydzień?
marol napisał: | Ammo w wielu schroniskach w Polsce (i nie tylko) to norma, często gęsto na korytarzu jest pułeczka na buty. |
A nie są to przypadkiem prywatne schroniska pokroju Viktoria K?, bo mam takie dziwne wrażenie.
marol napisał: | Pewnie masz racje ale Twojego chyba troszeczkę też  |
Nie ja pracuję w schronisku. Ale przysięgam, że gdyby udało mi się kiedyś dojść do takiej fuchy to nie zgrywałbym dziwaka z dwóch powodów:
- po prostu nie wypada, bo świadczyło by to tylko o tym, że nie chce mi się nawet posprzątać w jadalni. Po co mam się trudzić, skoro obowiązek można zneutraliziwać za pośrednictwem i dzięki turystom.
- po kilku tygodniach schronisko nie odwiedziłaby żadna osoba.
Powiedz lepiej, że rozdrażniło Cię to zdanie:
ammo napisał: | W tym momencie naprawdę wolałbym iść do schr. na h. Miziowej. Przynajmniej jest ciepło i nie nikt się do niczego nie doczepi a i klimat z tego wszystkiego wydaje się być przyjemniejszy  |
|