Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Rowery w górach
outsider


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa

Witam wszystkich po raz pierwszy.
Jestem fanem MTB dlatego chciałem Was spytać jak odbieracie ludzi którzy zamiast na nogach zwiedzają góry rowerem, często spotykam się z niedowierzaniem że można wjechać tu na rowerze, często z uśmiechem i miłymi pogawędkami a czasem z krytyką, jak to wygląda z Waszej strony?
Pozdrawiam
Zobacz profil autora
Piotrek
Administrator

Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 5888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec/Sienna

Dopóki jeżdża z rozsądkiem to jest ok. Ale jak który wariat na stromym stoku wypada jak strzała to już ciekawie nie jest. A spotykałem się już z takimi przypadkami.

Generalnie jest kultura, rowerzysta zawsze (o ile nie pędzi jak szalony) odpowie cześć, uśmiechnie sie.
Zobacz profil autora
slavko


Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Żywiec

Ja jestem zdecydowanie na NIE! Nie mówię, że wszyscy ale większość z Was jeżdzi jak debile nie zachowując podstawowych zasad bezpieczeństwa. Szlaki są dla pieszych po których chodzą również ludzie starsi i dzieci. A wy pędzicie po nich na złamanie karku nie zważając na ludzi. Ciekawe czy jadąc na dól pomyślałeś kiedyś co by było jakbyś uszkodził koło lub nie daj Bóg w kogos wjechał?


Ostatnio zmieniony przez slavko dnia Wto 9:25, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Bazyliszek76


Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Podbeskidzia

W górach preferuję turystykę pieszą ,ale zdarza mi się także od czasu do czasu wyskoczyć na rowerze Cool.
Generalnie nie mam nic przeciwko rowerzystom w górach, no może poza Downhillowcami,którzy jezdżą jak szaleni w dół po szlakach Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez Bazyliszek76 dnia Wto 10:27, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
skald


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sucha Beskidzka

Dokładnie tak samo - w głowie mi się nie mieści, jak można się tak męczyć Very Happy Do góry - trzeba ciężki rower prowadzić, co stanowi dodatkowe obciążenie, a w dół - zamiast patrzeć na krajobrazy trzeba uważać, by się nie zabić Smile To nie dla mnie - ale nie mam nic przeciwko tej formie turystyki, o ile rowerzysta nie stwarza nieostrożną jazda zagrożenia i przestrzega zasady, że na szlaku pierwszeństwo ma pieszy.
Zobacz profil autora
andre


Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

rowerzystów są 2 kategorie w górach
jedna to ta która wjeżdża wyciągiem i jedzie na dół na złamanie karku,przykładem jest skrzyczne. Druga (akceptowalna dla mnie) to ekipa ludzi, którzy wjadą (wprowadzą) posiedzą, pofocą i zjadą uważając na pieszych.

Generalnie to 2 różne grupy a jedyne co je łączy to 2 kółka, bo rowery już nie bardzo
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

mnie by nie bawilo wjezdzac pod gore (to chyba jeszcze trudniej niz wchodzic Wink ) w dol to juz lepiej , ale i tak to lubie zjezdzac jedynie z lagodnych gorek.. dlatego totalnie nie rozumiem tych co jezdza po gorach, (w gore zdychajac ze zmeczenia a w dol na zlamanie karku i siejac zgroze wsrod pieszych) bo to juz chyba po prostu sport ekstremalny i bieznia a nie wycieczka i poznawanie swiata..

ale nic nie mam przeciw jesli inni jezdza- o ile sa normalni.. a tych nienormalnych nie brakuje... a glupi rowerzysta w gorach to gorsze niz motor, quad i terenowka razem wziete.. pojazd silnikowy moze zakloca cisze, moze smrodzi i psuje powietrze- ale ma jedna zalete- slychac go z pewnej odleglosci i mozna uskoczyc w krzaki.. rozpedzony rowerzysta wypada zza zakretu niespodziewanie i na jakakolwiek reakcje moze byc juz za pozno..

natomiast bardzo podoba mi sie turystyka rowerowa w jakis lagodnych gorkach, pogorzach i na nizinach np. w beskidzie niskim czy pogorzu przemyskim, gdzie duzo stokowek i drog gruntowych, troche dlugich i monotonnych by pokonywac je pieszo (a auta lesniczy goni Wink ) a rower wydaje sie wrecz idealny by przemieszczac sie miedzy wioskami! albo w takich sudetach (bialskie, bystrzyckie) gdzie wiele sciezek jest asfaltowych a dla aut wisi zakaz- wrecz idealne na rower

a i tak najlepsze w gorach sa trasy gdzie zaden pojazd na kolkach nie da rady- straszne bloto, duze kamienie, wiatrolom, chaszcze, trawa po pas, maliniska czy po prostu zwykle lesne bezdroze Smile


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Wto 10:14, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
outsider


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, slavko generalnie jest tak jak pisze andre, ja należę do tych co wjeżdżają pod górę (skald: kto by się męczył pchając rower do góry ale MTB ma to do siebie że czasem targam rower na plecach) ale również i zjeżdżają. Z mojej perspektywy wygląda to tak że zjeżdżając mam świadomość ew. wypadku (nie rozwijam takich prędkości jak downhillowcy czy fulle) czy tego że pieszy porusza się wolniej.
Buba: czy to wycieczka czy sport ekstremalny to określa co dany wyjazd ma przynieść, jeśli typowa rekreacja to zapewniam że jest czas i na kontemplację przyrody czy fotki, czy odpoczynek ale generalnie trzeba lubić maksymalny wysiłek i mieć dobrą kondycję.
Zobacz profil autora
slavko


Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Żywiec

Dlatego napisałem nie wszyscy. Tyle tylko, że ta grupa do ktorej się zaliczasz to mały procencik wszystkich rowerzystów w górach. W niedziele byłem na Skrzycznym, w drodze na Malinowską Skałę czułem się jak w swoim mieście. Na szlaku dużo ludzi, a wsród nich pomykający rowerzyści, którym ciągle trzeba było schodzić z drogi. Jedzie taki debil krzyczy UWAGA! i ma wszystkich gdzieś. Bo jemu się trzeba odsunąć! Za takie chodzenie po górach to ja dziękuję. I w ten rejon nie wybiorę się przez najbliższe 50 lat. Zresztą Skrzyczne to jeden wielki cyrk, a nie góra. Ciekawe co tam jeszcze postawią?
Zobacz profil autora
Przemek


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko Biała

Przejdź się ze Skrzycznego w stronę Buczkowic, to jest dopiero horror. Kije w szprychy wkładać debilom Sad
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

slavko napisał:
Za takie chodzenie po górach to ja dziękuję. I w ten rejon nie wybiorę się przez najbliższe 50 lat. Zresztą Skrzyczne to jeden wielki cyrk, a nie góra. Ciekawe co tam jeszcze postawią?


takie gory to nie gory..to lunapark.. dla mnie one nie istnieja..wole sie przejsc do lasu ktory mam 10min od domu- jest bardziej dziko


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Wto 11:47, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
bardakon


Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Makowski

slavko napisał:
Dlatego napisałem nie wszyscy. Tyle tylko, że ta grupa do ktorej się zaliczasz to mały procencik wszystkich rowerzystów w górach. W niedziele byłem na Skrzycznym, w drodze na Malinowską Skałę czułem się jak w swoim mieście. Na szlaku dużo ludzi, a wsród nich pomykający rowerzyści, którym ciągle trzeba było schodzić z drogi. Jedzie taki debil krzyczy UWAGA! i ma wszystkich gdzieś. Bo jemu się trzeba odsunąć! Za takie chodzenie po górach to ja dziękuję. I w ten rejon nie wybiorę się przez najbliższe 50 lat. Zresztą Skrzyczne to jeden wielki cyrk, a nie góra. Ciekawe co tam jeszcze postawią?


Raczej inaczej, Pilko i Beskid Śląski jest opanowany przez debili. W reszcie Beskidów przeważają tacy którzy wjeżdżają i zjeżdżają spokojnie. Potwierdza to się za każdym razem i nie pierwszy raz słyszę o tym (Blokady szlaków koło bielska). [Duże natężenie rowerzystów ze śląska]
Ogólnie sam więcej jeżdżę na rowerze niż chodzę. Szczególnie Beskid Makowski, mały (tam się debile zdarzają ale rzadko), Gorce i wybrane szlaki żywieckiego. Jeżeli się wie gdzie jechać to jest bardzo przyjemnie, ale żeby zdobyć formę trzeba tak 2 lata pojeździć, a żeby się nie zabić na zjeździe warto zainwestować w troszkę lepszy sprzęt. Osobiście polecam. W dziale o makowskim raczej piszecie że jest nieciekawy- dla pieszego racja, dla rowerzysty raj (choć bardzo rzadko tam ktoś jeździ)


Ostatnio zmieniony przez bardakon dnia Śro 8:38, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
outsider


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa

Myślicie że mnie goście zjeżdżający na fullach nie wkurzają? Pieszy może zdąży uciec a ja gdzie zjadę przy podjeździe jak jest wąsko? (nie zdążę zejść i jeszcze uciec). Do tego ja jeżdżę light i na hardtailu nie mam szans w zderzeniu z fullem. Więc tutaj odczucia mam bliskie pieszym turystą, z resztą wywodzę się z turystyki pieszej jeśli tak można powiedzieć, może dlatego rozumiem dobrze pewne zasady.
bardakon: Mam bardzo podobne spostrzeżenia. Smile
Ciągnie mnie mocno w Beskid makowski ale to już trochę dalej ode mnie, ale planuję rowerową wyprawkę (ok 5-6 dni w październku), to może się skusić? A może masz jakieś propozycje na 5 dni i pohulamy razem?


Ostatnio zmieniony przez outsider dnia Wto 13:03, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Djinn


Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 419
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Ja do tej pory nie spotkałem się z szaleńcami na szlakach (nie mam takiego stażu w górołażeniu). Póki co to napotkałem, powiedzmy lajtowców, szczególnie w Gorcach. Kto był na Turbaczu to wie, ile tam osób wjeżdża rowerami na szczyt (spotkaliśmy nawet niepełnosprawną dziewczynę w takim dziwnym, bardzo płaskim rowerze ciągnionym pod górę prze koleżankę). Nie wiem ile z nich wprowadza a ile wjeżdża o własnych siłach, ale zjeżdżają w miarę spokojnie, mocno hamując przy ciasnych mijankach, momentami nawet się zatrzymując.
Oczywiście, zawsze i wszędzie trafią się "debile" co lecą na złamanie karku. Podczas schodzenia z Mincola na Słowacji tuptaliśmy sobie w dół po stoku narciarskim, gdzie downhilowcy mieli swoją wytyczoną trasę (wjeżdżali wyciągiem orczykowym). Może u nich taki zabieg pomógł oczyścić miejscowe szlaki z tych właśnie "wyczynowców" ? A jak to u nas wygląda? Są jakieś takie specjalne tory właśnie dla nich?
Zobacz profil autora
bardakon


Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Makowski

Wybieram się na Policę od Krowiarek na rowerze, to mogę dać znać. Z Częstochowy nie jest daleko gdybyś się zmobilizowałSmile) Przed 4 rano pociąg przed 9 jesteś u mnie;) A pojedzie nas minimum 4.
A drugie to polecam:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ja jadę rekreacjęWink

Mincola na Słowacji tuptaliśmy sobie w dół po stoku narciarskim, gdzie downhilowcy mieli swoją wytyczoną trasę (wjeżdżali wyciągiem orczykowym). Może u nich taki zabieg pomógł oczyścić miejscowe szlaki z tych właśnie "wyczynowców" ? A jak to u nas wygląda? Są jakieś takie specjalne tory właśnie dla nich?


Bardzo trafne spostrzeżenie. U nas jest zakaz budowy czegokolwiek w lesie. Nie wydawane są zgody nawet na odgarnięcie ściółki dlatego nie ma absolutnie żadnych tras zjazdowych. Na Słowacji przeciwnie, jest tego tam dużo i Polacy jeżdżą tam. Widać to np. Na Kopie Biskupiej w górach Opawskich. Zaraz za granicą jest tor z jakąś dużą skocznią, coś czego nigdy wczesnej nie widziałem u nas. Robi wrażenie.
p.s.
Mnie tory nie interesują, w sumie podjazd jest tak samo ważny jak zjazd, a ja zjeżdżam raczej wolno, ładnie to się nazywa technicznie Laughing [/quote]


Ostatnio zmieniony przez bardakon dnia Wto 14:36, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rowery w górach
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 4  

  
  
 Odpowiedz do tematu