zawrat900707
Dołączył: 30 Cze 2009 |
Posty: 250 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Nisko |
|
 |
Wysłany: Pon 20:22, 26 Paź 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Pudelek napisał: | porównywanie akurat z piłkarzami czy skoczkami jest w ogóle bezsensowne - tam liczy się nie tylko mistrzostwo świata/olimpijskie, jest wiele innych wielkich trofeów, które można zdobyć. |
Wróćmy więc do Twego pierwotnego porównania - do kierowców F1. Wiesz ilu wybitnych nigdy nie zdobyło MŚ? Choćby ze współczesnych Rubens Barrichello oraz Felipe Massa. I tu analogie z boksem są jak najbardziej uzasadnione. Obydwaj wygrali mnóstwo pojedyńczych GP (podobnie jak Gołota walk), ale w klasyfikacjach generalnych (w F1 niezwykle rzadko używa się słów "wicemistrz", a "brązowy medalista" jeszcze nie słyszałem, kiedyś tylko "II wicemistrz") byli najwyżej 2 lub 3. Podobnie jak Gołota, który bywał 2 albo 3 w rankingach federacyjnych. A w boksie amatorskim był brązowym medalistą IO w Seulu.
Pudelek napisał: | zawodowi bokserzy mogą zdobyć tylko jedno - mistrzostwo świata |
Mogą też zdobyć pasy interkontynentalne, mistrzów Europy, międzynarodowych mistrzów krajowych, mistrzów Unii Europejskiej, mistrzów Pacyfiku itd. Możliwości mają niemało. Gołota zresztą miał kilka podrzędnych pasów, ale liczących się federacji (m.in. międzynarodowego mistrza Ameryki Północnej WBC zdaje się).
Pudelek napisał: | wielkości bokserów nie liczy się sekundowym naliczaniem, ucieczkami z ringu albo walkami o nic. bo jak na razie (i raczej tak zostanie) tym liczy się "wielkość" Andrew Goloty |
Bez obrazy, ale widać że akurat w kwestii boksu jesteś kibicem raczej niedzielnym . I nie mówię tego złośliwie. Pewnie gdyby nie to, że kilka lat temu mocniej zainteresowałem się tą piękną dyscypliną sportu też twierdziłbym że Andrew=porażka. Nie ma walk "o nic". Te walki "o nic" to walki rankingowe - o podniesienie się w rankingu. Teraz Adamek będzie walczył wg. Ciebie "o nic", a ja bym rzekł że bardziej "o nic" była jego walka z Gunnem w obronie pasa. A wielkość Andrew liczy się wysokim rankingiem, wieloma wygranymi walkami, szacunkiem u przeciwników tudzież znawców oraz stoczonymi pojedynkami. Wojna z Bowe'm to legenda, dodajmy do tego walki w których pokonał rywali, a przegrał lub zremisował na punkty (Ruiz, Byrd), wiele wygranych walk z rywalami naprawdę z wysokiej półki, choć o mniej nośnych nazwiskach niż Lewis czy Tyson. I choćby z tych powodów Gołota IMHO zawsze będzie symbolem boksera wybitnego, lecz niespełnionego, który w dodatku nie umiał powiedzieć sobie "dość". Czy gdyby w wyżej wymienionych walkach sędziowie ocenili sprawiedliwie (a sam wiesz, że w boksie zdarzają się przypadki wypaczenia wyniku przez nich, zaś w tych walkach większość ekspertów międzynarodowych orzekła wygrane Gołoty) twierdziłbyś że Gołota jest bokserem wielkim? Dziwne by to było podejście bo mierzone kryterium posiadania, a nie faktu.
Nie neguję jednak oczywiście faktu, że Gołota miał wiele wpadek - Tyson, Lewis, Brewster czy Austin. Jednak dwaj ostatni to już był schyłek kariery Gołoty, który moim zdaniem oceniać trzeba trochę inaczej. Walka z Tysonem uznana została przez sędziów za nieodbytą (Tyson był na prochach). A Lewis? Cóż... to był naprawdę wielki bokser. Dominator w wadze ciężkiej przełomu XX i XXI w. Coś jak wcześniej Tyson, Foreman, Ali, zaś obecnie młodszy z Kliczków.
Ale teraz nadchodzi czas Adamka. Jest naprawdę bokserem wybitnym. W dodatku jako trzykrotny MŚ - spełniony. Choć czuję że to jeszcze nie koniec jego sukcesów. Guzowska porównała go do Evandera Hollyfielda. No... coś w tym chyba jest 
|
|