![]() |
![]() | Rumunia 2009 Pudelka | ![]() |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
![]() |
![]() |
Witam.
właśnie wczoraj wróciłem z 2 tygodniowego pobytu w Rumunii, tak więc na gorąco relacja i garść informacji, głównie ciekawych dla tych, którzy tam nie byli, bo tych co byli to pewno niczym nie zaskoczę. Wyruszyliśmy w sobotę 4 lipca - podróż w mojej ulubionej formie, czyli koleją. Z Żyliny do Koszyc, następnie do Slovenskiego Novego Mesta i pieszo na Węgry i tam do Debreczyna, gdzie udało nam się dostać nocleg w... no właśnie nie wiem w czym, bo w necie znalazłem ich ogłoszenie, że jest to w czasie lata hostel, a na miejscu okazało się, że nie. Facet w recepcji poza węgierskim ni słowa, ale w końcu zlitował sie i dał pokój na 1 noc ![]() W niedzielę w południe wsiedliśmy w pociąg małego ruchu granicznego do rumuńskiego Valea lui Mihai (rumuńskiego administracyjnie, bo wśród mieszkańców 85% to Węgrzy), tam tym samym pociągiem już jadącym jako pospieszny do Oradei, gdzie bez problemu kupiłem bilet na nocny do Bukaresztu (a pisali, że tak ciężko na tych połączeniach o miejscówkę!). Kilka godzin spaceru po Oradei (piękne habsburskie miasto) i nocnym do Bukaresztu. Tam posiedzieliśmy do czwartku, następnie przenieśliśmy się do Braszowa. W tym miejscu miał być również epizod górski, ale załamanie pogody (ok. 36 godzin ściany deszczu) spowodowało, że w Bucegach byłem tylko 1 dzień i ledwo trochę sobie pospacerowałem, ze smutkiem w sercu obserwując ich piękno ![]() Następnym miejscem postojowym była Sighisoara, a w drodze powrotnej Sarospatak na Węgrzech, niedaleko granicy słowackiej, gdzie skorzystało się z basenów termalnych w towarzystwie tłumów ludzi (głównie Słowaków i Polaków). kempingu przy basenach nie polecam (horror - hałas, smród, praktycznie brak trawy, tragedia), na szczęście obok jest drugi, cichszy, tańszy i z własnym małym basenem... a co do szczegółów: Bukareszt - na początku odrzuca. hałas, potworny ruch uliczny (wszyscy trąbią i wciskają się) i upał - nie bez przyczyny nazywany jest płytą grzewczą. Do tego oczywiście tłumy ludzi... ale przy bliższym, spokojniejszym zetknięciu potrafi zaskoczyć - dziesiątki zabytkowych cerkiewek wciśniętych pomiędzy bloki (Causescu w ten sposób je maskował, aby stworzyć wrażenie miast bez kościołów), przyjemne i liczne parki (w jednym duży, ładny skansen), zabytki architektury z przełomu XIX i XX wieku, fragment starówki - mocno zaniedbanej - która jakimś cudem przetrwała rządy "Geniusza Karpat". A i architektura socjalistyczna jakaś inna niż w Polsce, ciekawsza, jakby z większą fantazją... Brasov - wbrew temu co usłyszałem ostatnio na Górowej nie jest to "jeden kościół otoczony blokami" (to tak jakby nazwać Kraków Wawelem wśród bloków). Sam kościół, owszem, piękny (największy gotycki pomiędzy WIedniem a Stambułem), ale dookoła rozległa starówka, zachowana spora część murów miejskich, do tego sympatyczne knajpki i restauracje... w pobliżu zajrzeliśmy jeszcze do Prejmeru, gdzie znajduje się jeden z tzw. warownych kościołów siedmiogrodzkich. No i ten jeden dzień (a właściwie kilka godzin) w Bucegach, przy okazji zahaczyło się o Sinaię i jej piękne zameczki. Sighisoara - prawdziwa perełka, na liście UNESCO. klimat żywcem ze średniowiecza, podobnie jak w Brasovie wielokulturowy (niemiecko-węgierski; Węgrów żyje tam jeszcze sporo, Niemcy w większości wyjechali do RFN). do tego znowu knajpki, spelunki i restauracje ![]() Pociągi - tyle się o tym naczytałem. bodajże Gar napisał tutaj
nie wiem co miało znaczyć "dobre" (nie gryzą? ![]() ![]() ![]() Romowie/Cyganie - odnośnie nazwy to już zupełnie inna historia... w Bukareszcie praktycznie ich nie widać (w centrum oczywiście), w Siedmiogrodzie owszem. najbardziej irytują ludzie włażący np. do ogródków piwnych. a że oni coś tam szwargotali po rumuńsku pod nosem to ja też im odpowiadałem, tyle ze pewno mniej kulturalnie ![]() ![]() Psy, koty i inne zwierzęta miały być ich tysiące, głodnych i agresywnych (mówię o miastach i wsiach). a w Bukareszcie widziałem więcej kotów, psy odkarmione, niektóre z chipami w uszach. gdzie indziej bywały już bardziej wychudzone, ale nigdy nie trafiliśmy na agresywne. Dość często zdarzało się na całe gromadki szczeniaków (czasem ledwie widzących), wtedy naprawdę robiło się żal ![]() Ceny i kempingi w sklepach podobnie jak w Polsce, w restauracjach także... w Sighisoarze w samym centrum, czyli w miejscu obleganym przez turystów, csiorba plus drugie danie plus piwo jakieś 25-27 złotych... ale generalnie jedno danie w zupełności starczało. Z reguły tańsze było piwo (wino oczywiście też), a że Pudelek ma wybitną zdolność do znajdowania wszędzie spelunek i innych menelni więc trochę się tego wypiło, w cenie czasem 3-3,5 zł za kufelek w grubym szkle i bez turystycznej komercji ![]() Kempingi w wymienionych miastach na europejskim poziomie, czyste, zadbane (czasem sprzątają aż do przesady), w Sighisoarze jest basen, więc można się schłodzić, ale dla równowagi tylko po jednym kiblu i prysznicu dla każdej płci, w dodatku bez zamknięć, więc można popodlądać ![]() no i na koniec - ludzie. Tylu sympatycznych i chętnych pomocą ludzi to nigdzie nie spotkałem. Ludzie na ulicach, w większości cerkwi (bo nie we wszystkich), na kolejach (tam to szczególnie) zawsze rwali się do pomocy, chcieli porozmawiać, poopisywać... ![]() ogólnie - naprawdę piękny kraj, warto pojechać ![]() dla tych, którzy dotrwali do końca, informacja, że galerie pojawią się później, bo trzeba te tysiące zdjęć opracować ![]() |
||||||||||||||
|
![]() |