Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
daniel
Moderator

Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 799
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: żYwIeC/TwArDoRzEcZkA

Erynie cos mi się wydaje, ze podczas biegania nie masz czasu na podziwianie beskidzkich widoczków. Wczoraj "kreciłem" rowerkiem: Radziechowy-Lipowa-Twardorzeczka-Ostre-Lesna-Żywiec. Musze przyznac, że z moja kondycją nie jest najlepiej a do Nocy Krawculi na która się zapisałem coraz bliżej. Z pewnościa musze zacząc biegac, ale wydaje mi sie, że Twojego tempa bym nie wytrzymał. Kiedyś biegałem na pobliski mi Grojec jednak pewnego dnia dopadł mnielen i skonczyłem z bieganiem;)

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
ammo


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Daniel z jakiegoś tam doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że jak przygotowujesz się do imprezy - marszu typu Noc Krawculi to daj sobie spokój z wszelkim bieganiem, a tym bardziej jazdą na rowerze po górach. Oczywiście jeśli chcesz aby efekt był zadowalający.
Skup się na długich marszach w urozmaiconym terenie. To jest sprawdzone. Kształtowanie kondycji nie idzie w parze z trenowaniem wytrzymałości (w praktyce to zupełnie co innego), a właśnie ta jest najważniejsza w tego rodzaju eskapadzie.
Podam Ci przykład.
Jeszcze nie tak dawno regularnie biegałem, co prawda po nizinach. Wieczorami robiłem po kilka km dziennie (do 5 razy w tyg.) i owszem - efekt z tego był taki, że po górach z plecakiem 10kg byłem w stanie podbiegać nawet pod największą górę, ale co z tego. Jak się okazało byłem dobry tylko na krótkie dystanse, o czym przekonałem się niestety na własnej skórze. Uświadomiłem sobie jakim jestem laikiem w tej materii Razz

I właśnie w okresie tej mojej świetności kondycyjnej miałem problem z przejściem niespełna 40km za dniówkę. W połowie trasy dopadł mnie taki kryzys, że wydawało się, że to już koniec. No i w tym momencie cudowne przeświadczenie o własnych możliwościach prysnęło niczym bańka mydlana. Od tamtego czasu stawiam na wytrzymałość, czyli z reguły dłuższe trasy przeplatane z maratonami w okresie letnim, plus siłownia w wolnym czasie.
Efekt jest taki, że teraz miałbym problem podbiec choćby 300m pod górę z większym plecakiem, ale mimo to paradoksalnie jestem dużo wytrzymalszy aniżeli wówczas, jestem w stanie przejść dużo więcej, przy dobrym samopoczuciu i to wcale nie w tak krótkim czasie. Efektywność też jest na bardzo przyzwoitym poziomie.
Aha, w jakiś sposób również uodparniam się na odciski na co w szczególności powinieneś zwrócić uwagę. Jeżdżąc na rowerze nie przygotujesz do długiego marszu ani swoich mięśni ani tym bardziej stóp które na Krawcowym będą przypuszczam lekko zmasakrowane Razz
Ot taka drobna sugestia.

Zdrowia.
Zobacz profil autora
Erynie


Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec

Ammo, nie wiem czy nie przesadzasz. Po przeczytaniu Twojego postu, można by odnieść wrażenie, że jedno wyklucza drugie. Nie znajduje pełnego przełożenia, tak jak już pisałem, ale też i nie przeszkadza. Wydaje mi się, że nawet pomaga urozmaicić trening. Najlepiej chyba stosować jedno i drugie. Piszesz, że biegałeś po nizinach - w bieganiu pod górę angażujesz o wiele więcej mięśni, w tym i te stosowane przy marszu w górach, a więc je wzmacniasz. Może krótkie i szybkie podbiegi, wykluczają kształtowanie wytrzymałości, a skupiają się na sile, ale ja tego nie preferuję, staram się biec jak najdalej ergo rozwijam wydolność. Mam dość konkretne plany na wakacje, dotyczące gór, więc żeby nie zapomnieć, że po górach się też chodzi, co dwa tyg. robię szlak Żywiec-Pilsko. Rok temu - biegam od roku- zajmowało mi to ok.10 godz.(z zejściem do Sopotni), teraz 7,5, a na drugi dzień nie czuje skutków marszu. Trenuję tylko bieganie(wtorek Grojec, czwartek Łyska, w sobotę coś dużego), więc coś tam chyba jest na rzeczy. Co do roweru - zawsze to jakiś wysiłek dla nóg, więc jeśli nie ma czasu na łażenie, to lepsze to od siedzenia w domu, choć rzeczywiście stóp nie "utwardzi". Pozdrawiam - Erynie.
Zobacz profil autora
ammo


Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 1277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Wiadomo, że gdy zbliża się jakiś konkretny wypad stawiający duże wymagania lepiej pobiegać czy pojeździć na rowerze niż oglądać tv. Choćby dla samego rozruszania się i częściowego przyzwyczajenia mięśni do cięższej pracy. Tylko skoro są inne, a raczej inna - najwłaściwsza, żeby nie powiedzieć jedyna wskazana metoda treningu to dlaczego nie kierować się jej wytycznymi?
Nie wiem czy się zgodzisz, ale ja myślę, że różnica pomiędzy bieganiem a chodzeniem po górach (powiedzmy długodystansowym) można porównać z biegiem na 200m i np. 5000m w hali. Niby tu i tu się biegnie, ale różnica w samych treningach - bo tą kwestię staram się rozpatrywać - jest zasadnicza. Nie preferuję kurczowego trzymania się określonych zasad, bo nie mamy tu żadnych zawodów tylko po prostu staram się wskazać co w danej sytuacji jest najkorzystniejsze gdy przyjdzie co do czego Razz.
Żaden średnio czy długodystansowiec nie będzie przesiadywać godzinami w siłowni z kolei w grafiku 100 czy 200 metrowca nie znajdziemy punktu mówiącego o priorytetowym rozwijaniu wytrzymałości. W dyscyplinach tych zapewne można dostrzec podobieństwa, jednak będą one stanowić nieliczny procent całokształtu.
Inaczej mówiąc:
Biegasz po górach, Twoim celem jest utrzymanie kondycji - najlepszą formą rozwoju będzie właśnie bieganie. Wraz ze stopniem zaawansowania wzrośnie oczywiście wytrzymałość, ale z drugiej strony przesiadka na wysokie buty trekingowe i masywniejszy plecak nie była by taka łatwa. Stanowiłoby to kolejny znacząco różniący się bodziec i takowa zmiana wymagałaby kolejnych, nieco innych kroków w przygotowaniach.
Jeśli stawiasz na wytrzymałość - preferuj długie trasy
Jeździsz na rowerze - staraj się trenować właśnie na nim, w ramach urozmaicenia może być też bieganie. I tyle.
Czasami trzeba dokonać prostego rozgraniczenia, dla własnego dobra a także satysfakcji. Tą jakże cenną umiejętność nabywa się jednak z czasem, doświadczeniem.
Zobacz profil autora
Erynie


Dołączył: 29 Lis 2007
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec

W niedzielę - ja będzie pogoda - chciałem pobiec z Sopotnii Wielkiej na Miziową. Gdyby ktoś reflektował, to byłoby miło. Co 4 nogi to nie jedna, czy jakoś tak. POzdrawiam - Erynie.
Zobacz profil autora
kotOla


Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

turystykon napisał:
Ja zaś włóczę sie jak ślimak, więc tez odpadam Wink


Właśnie widziałam. To "włoczenie się jak ślimak" jest galopem dla mojej rodzinki
Zobacz profil autora
turystykon


Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rajcza

kotOla, gdzieś Ty to wyczytała... Laughing
Zobacz profil autora
nietypowe bieganie
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 2 z 2  

  
  
 Odpowiedz do tematu