HARNAŚ
|
Narazie jak widać zainteresowanie wypadem w góry niewielkie:) Ja tam jednak nie rezygnuje z wycieczek po okolicznych leśnych polanach i lasach.
Dziś świetny wieczór. Jak na październik bardzo ciepły.Co dziwne, świerszcze cykają z takim natężeniem jak w sierpniową noc. Jest dosyć ciemno ale i to ma swój urok. Niebo skrzy się gwiazdami i jest dosłownie cudnie. Człowiek stanie sobie na leśnej polanie i czuje taki błogi spokój i odprężenie że nie da się tego opisać. Tylko szelest spadających bukwi i dalekie szczekanie psów gdzieś po górskich przysiółkach zakłóca ciszę. lekki wiaterek przynosi z oddali zapach dymu.Zapach palonego świerkowego drewna. Ten zapach na równi upaja jak i przynosi wspomnienia z dzieciństwa kiedy ludzie w każdym domu palili drewnem i nie było czuć smrodu z węgla i opon... Właśnie tutaj w naszych leśnych przysiółkach można jeszcze poczuć ten wspaniały zapach niesiony przez wiatr. Schodząc w dół z Abrahamowa przechodziłem przez bukowy stary las który zapewne od wieków strzeże tej leśnej polany na której mieszkam. Patrząc na kontury ich wielkich pni i konarów zastanawiam się ile mogły by nam opowiedzieć gdyby umiały mówić... Tu od razu przychodzą mi obrazy górali których już dawno niema pośród nas. Przychodzą na myśl opowieści moich dziadków o ludziach którzy miłowali tą ziemie tą przyrodę i chyba w genach przekazali to nam. Przychodzą na myśl opowieści o ludziach którzy wieki temu karczowali te polany i w pocie czoła wyrywali z lasu kolejne metry słabo żyznej ziemi. Teraz las s powrotem zabiera sobie to co kiedyś mu odebrano. Patrzyłem w dół polany gdzie widać już było światła. spłoszona sarna z trzaskiem gałęzi pobiegła gdzieś w ciemności przerywając moje rozmyślanie. Tak skończył się wieczorny spacer:) |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Pon 20:55, 03 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
HARNAŚ
|
Po wczorajszym słotnym typowo jesiennym dniu przywitał nas rześki bezdeszczowy chodź pochmurny poranek. Góry już nie parują wilgocią tak jak to bywa po letnich czy wiosennych opadach. W powietrzu czuć znany dla wszystkich, górski ostry powiew jesieni. Drzewa nabrały kolorów a wiatr zaczyna pomiatać pierwszymi spadającymi liśćmi.
Modrzewie jeszcze zielenieją igłami i nie myślą opadać więc do pierwszych śniegów myślę że jeszcze daleko. Prawdopodobnie jesień jeszcze ucieszy nas swoim pięknem i będziemy się cieszyć piękną pogodą i ciepłymi dniami. Sam czekam na te jesienne rześkie i pogodne dni aby jeszcze przed zimą odwiedzić wszystkie okoliczne szczyty. Ruszę może jeszcze dzisiaj doliną potoku w stronę Magóry a potem dalej na hale Guchanie i ku Markowej aby potem wrócić przez Abrahamów do domu. Liczę że dziś nie będzie padać i już nie mogę usiedzieć w domu. Wpatruje się przez okno na zbocza Magóry opadające stromo w dół doliny rzeki Cięcinki i jakiś swoisty zew natury wzywa mnie abym wszedł w ciemny świerkowy las i upajał się ciszą i zapachem jesieni. Polana Magóry świeci się z pomiędzy bukowego zagajnika. W dole polany stary pasterski szałas który pamięta czasy wypasu owiec na hali magórskiej. Dalej drogą na wschód kolejna hala Guhania tam szczątki pasterskiego szałasu i kolejny ślad dawnego pasterskiego żywobycia. Słowa starej góralskiej piosenki same cisną się na usta "Ej byli chłopcy byli ale sie minyli i my sie minymy po malućki kwili" Takie wycieczki znowu nastrajają do zadumy. Nieraz stanę przy tych szałasach lub ich pozostałościach i odmówię wieczny odpoczynek za ludzi którzy poświęcili całe swoje życie górą i ciężkiej pracy. U stup Magóry na Głębokich Dolinach jak nazywają to miejsce miejscowi górale , znajdują się kolejni świadkowie historii. Dziury i zapadliska skalne gdzie podczas II wojny światowej ukrywała się partyzantka. Teraz to królestw lisów i borsuków ale i tam warto przystanąć i w zadumie wspomnieć te ciężkie dla naszych przodków czasy a przy okazji wspomnieć o nich samych. Góry są piękne gdy poznaje się ich tajemnice które ukrywają w ciemnym beskidzkim lesie pomiędzy rozpadliskami skał i dolinami potoków bystro spadających w dół górskich zboczy . Chodząc za szlakami ani w połowie nie poznajemy co to są góry. Ale żeby móc zboczyć ze szlaku najpierw trzeba znać te tereny od dzieciństw i potrafić przejść bez szwanku te góry nawet ciemną nocą... |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Sob 10:16, 08 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
sprocket73
|
Harnaś, niezła jest ta Twoja pisanina
Góry mają coś w sobie zawsze i wszędzie... bez względu na porę i na pogodę. Kontynuuj! |
||||||||||||||
|
HARNAŚ
|
Dziś odbyłem zaplanowaną wycieczkę. Ruszyłem starymi dawno zapomnianymi nawet przez miejscowych ścieżkami. W niektórych miejscach te ścieżki które pamiętam z dzieciństwa prawie całkiem znikły. Las zmienia się z roku na rok nie do poznania.
polany coraz bardziej się kurczą a las skrada się powoli ale skutecznie w głąb hal i polanek. Zaplanowałem sobie trasę prowadzącą przez polanę Fibernie a potem przez Kosarzyska i starom pasterską dróżką w stronę Magórskiej Hali. Stara pasterska ścieżka prowadzi z nad polany Kosarzyska i ciągnie się łagodnie po zboczu aż na sam szczyt Magóry. Ścieżka miejscami jest już zarośnięta krzewinami ale widać że kiedyś z wielkim trudem była robiona przez pasterzy. Takich zapomnianych przejść jest w Beskidach bardzo wiele.Niektóre ledwo już są widoczne ,ale naprawdę warto teraz je odnajdywać i przemierzać nimi góry . Tak idąc spokojnym tempem nawet nie zauważyłem kiedy byłem pod samym szczytem. Po mojej prawej stronie ukazały się szczyty Romanki i Rysianki które lekko oprószone śniegiem wyglądają imponująco. Szczerze mówiąc zdziwił mnie tak wczesny opad śniegu ale cóż w sumie już październik a w powietrzu czuć było już jesienną surowość powietrza. Wiatr gnał nad górami ciężkie ołowiane chmury i tylko patrzyć było kiedy lunie zimny jesienny deszcz. Ruszyłem teraz szybciej po szczycie Magóry po drodze odwiedzając znajome szałasy pasterskie. Udałem się na wschód w stronę hali Guchania i dalej przez Markową na Abrahamów. Z Abrahamowa zbiegałem już dosyć szybko bo pierwsze krople deszczu zaczynały uderzać w bukowe liście. Gdy wybiegałem z bukowego lasu w dół polany gdzie mieszkam ,deszcz siekł gęsto. Dobrze że byłem już blisko i zdążyłem się schronić w domu przed jesienną słotą... Postaram się podać link do strony na którą wrzucę fotki z dzisiejszego wypadu ... Pozdrawiam wszystkich czytających |
||||||||||||||
|
HARNAŚ
|
Witam wszystkich Forumowiczów! Podaje link do strony na której można obejrzeć troszkę fotek z wycieczek po Beskidach. Zapraszam do oglądania i oceniania fotek totalnego amatora
[link widoczny dla zalogowanych] Pozdrawiam |
||||||||||||||
|
100krotka
|
Bardzo mi się to stwierdzenie podoba
Opisy zdjęć, jak ten wyżej są niesamowite! Sam mieszkasz na pięknej polanie z cudnym widokiem! Dziękuje za zdjęcia i piękne opisy i za to, że Ci się chce! |
||||||||||||||||
|
Hanuś
|
HARNAŚ - Twoje opisy przyrody są piękne. Liczę na zdjęcia |
||||||||||||||||
|
HARNAŚ
|
Chce mi się opisywać te miejsca bo bardzo kocham swoją okolice. Urodziłem się i wychowałem wśród gór i lasów Beskidu Żywieckiego. Moje serce od dziecinnych lat biło w rytmie tych gór a oczy upajały się pięknymi widokami.
Dziecinne lata spędziłem na opowieściach mojej babci. Opowiadała i zresztą opowiada do dziś o dawnych czasach i ciężkim życiu jakie prowadzili górale. Życie było ciężkie ale jakże czyste i nie owładnięte rządzą pieniądza. Nieraz jeszcze w starym domu gdzie urodzili się moi pradziadowie przy zapachu świerkowego dymu i trzaskającym w piecu drewnie siedziałem i chłonąłem wspomnienia ludzi których już dawno niema pośród nas. We wszystkich tych opowieściach pomiędzy ciężką pracą przewijała się miłość i niesamowite przywiązanie do gór i do przyrody z którą górale żyli w totalnej symbiozie. Jak widzicie to co opisuje płynie z serca. Chce pokazać wam Beskidy oczyma górala który jest ich nierozerwalną częścią ...Jeżeli to co robię wam się podoba to dodatkowo sprawia mi to ogromną satysfakcję Pozdrawiam wszystkich !! |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Czw 8:20, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
Hanuś
|
HARNAŚ pomyśl o książce
|
||||||||||||||
|
HARNAŚ
|
Może kiedyś pomyśle ale to chyba jak już będę poważnym panem po czterdziestce i będę miał więcej czasu:) na obecną chwilę opisuje góry widziane moimi kategoriami. Ludzie czasami widzą góry tylko jako piękne widoki i wytyczone szlaki. Jednak chodząc po górach deczko wiedzy o ludziach którzy z racji zamieszkania są z nimi związani nie zaszkodzi a pomoże w pełnym postrzeganiu tego co nas otacza. Poznać trochę folkloru,tradycji,muzyki. Jednak nie tradycji medialnej i nie muzyki wyuczonej w szkole muzycznej. Warto poznać czysty folklor, nie skalany nowoczesnością,muzykę płynącą z serca nie z kart zapisanych nutami,gwarę tą naszą wyssaną z mlekiem matki.
Jeżeli człowiek pozna to wszystko wtedy góry zmieniają obraz w jego oczach. Wtedy górski szałas nie jest tylko walącą się ruderą tylko jest świadkiem historii a obrazy dawnych baców i pasterzy same pojawiają się, widziane oczyma wyobraźni. Leśna dróżka nie jest tylko zapomnianą zgubną trasą tylko światkiem bytowania ludzi którzy znanymi tylko dla siebie ścieżkami przeganiali swoje stada na górskie polany. Naprawdę warto to wszystko poznawać a kto poznał musi przekazać to dalej aby wszyscy mogli czerpać pełną satysfakcję z górskich wypraw:) Poniżej podaje link do kolejnych amatorskich fotek w moim wykonaniu:) Zapraszam do wirtualnego zwiedzania moich okolic a może kiedyś znajdzie się grupa którą poprowadzę w góry i pokaże to wszystko na żywo:) [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Czw 11:45, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
Hanuś
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ale śladziory misia |
||||||||||||||
|
Beskidus
Administrator
|
Komentarz do artykułu mnie rozwalił:
a skąd wiadomo że to nie YETI? |
||||||||||||||
|
HARNAŚ
|
Było już późne popołudnie gdy wybraliśmy się z moim kuzynem na Halę Wieprzskom aby posłuchać rykowiska. Z polany Płone dzieliła nas przecież niewielka odległość szczególnie że ruszyliśmy prosto w górę a nie za szlakiem.
Każdy, kto chodzi po Beskidzie żywieckim zna Halę Wieprzską. Jest to duża hala prawie w połowie drogi na Romankę. Hala ta znajduje się w środku lasu i jest jedyną halą znajdującą się w całości pod władzą lasów państwowych. Kiedyś nazywano ją Halą Stopkową i były to polany własności naszych przodków ,dlatego chyba mam taki wielki sentyment do tego miejsca i czuje tam niesamowity klimat. Tego dnia spodziewaliśmy się bardzo ciekawego widowiska ponieważ byki od kilku dni ostro ryczały w tym rejonie. zabraliśmy ciepłe ubranie coś na rozgrzewkę do plecaka co nieco do jedzenia i dawaj w las. Gdy dotarliśmy na miejsce słońce chyliło się już ku zachodowi więc zaczęliśmy szukać wygodnych miejsc do obserwacji. Oczywiście najlepiej jest się wspiąć miedzy konary jaworów które królują nad skrajem polany a w jednym jest potężna dziura że duży chłop wlezie do środka. Znaleźliśmy dogodne miejsca do obserwacji i zamieniliśmy się w słuch. Długi czas siedzieliśmy w bezruchu i nic...Gdzieś w dole polany usłyszeliśmy trzask gałęzi ale nic oprócz spłoszonej sowy która bezszelestnie przeleciała z jednego krańca polany na drugi nie rzuciło się nam w oczy. Przez następne pół godziny do naszych uszu docierało tylko szczekanie psów ,które ujadały jak zwykle nie wiadomo na co. Nagle gdzieś w leśnym ostępie z dala od polany usłyszeliśmy to na co czekaliśmy. Odezwał się pierwszy przeciągły ryk któregoś z leśnych gladiatorów. Po tym pierwszym wezwaniu do walki wszystko poszło jak po sznurku. Gdzieś z tyłu za nami odezwał się następny chętny do potyczki. Po chwili cztery byki wyraźnie zaczęły się nawoływać i coraz bliżej i bliżej było słychać ich chrapliwe i przejmujące ryki. Teraz czas leciał już jak wściekły. Godzina mijała w mgnieniu oka a czym bliżej słychać było porykiwanie tym większa rosła w nas ekscytacja a mimowolny zimny dreszcz przechodził po całym ciele. Nawet się nie obejrzałem, gdy gdzieś zza Hali Pawlusiej zaczął wychylać się księżyc i rzucił mdłe światło na polane. Na to czekaliśmy. Teraz tylko zostało poczekać aż walczący wyjdą na arenę. Po chyba godzinie byki były już bardzo blisko i słychać było trzask łamanych gałęzi. W odległości około dwudziestu metrów od miejsca gdzie siedzieliśmy wyskoczyły na polanę cztery łanie za nimi wybiegł dorodny byk z porożem pochylonym na grzbiecie łeb wyprężony do przodu a z jego pyska wydobywało się krótkie urywane ale znacząco groźne porykiwanie. Łanie zwolniły biegu na polanie a byk zaczął obiegać je w około i zbijać w ciasną grupę. Z drugiego końca polany odezwał się kolejny chrapliwy głos. Pierwszy byk zatrzymał się i ruszył dosyć szybko w tamtą stronę znikając nam z oczu. Nagle gdzieś za zaroślami usłyszeliśmy trzask poroży i mocne tupnięcia kopyt. Byłem wściekły że nie mogę tego oglądać. Potyczka trwała kilka minut i nagle znowu krótkie porykiwanie podobne do pohukiwania. Słychać trzask gałęzi i na polanę wbiegają oba byki . Jeden biegnie za drugim nie przestaje jednak groźnie pohukiwać. Zwycięzca odgonił rywala na bezpieczną odległość i znowu wrócił do stada łań aby odebrać nagrodę. W powietrzu czuć specyficzny zapach tak zwanej miętki wydzielanej przez gruczoły zapachowe byków samców podczas rui. Widowisko jednak nie skończone. Prawie tuż z pod naszych stup wyłonił się z zarośli kolejny byk. Ryknął przeciągle i ruszył w dół polany. Zwycięzca nie mógł pozwolić sobie na porażkę i na utratę szansy by przekazać swoje mocne geny. Byki podbiegły do siebie na pewną odległość i zaczął się pokaz siły. Zaczęły ryczeć i łamać rogami pobliskie krzaki i drzeć z ziemi darń z trawą która czepiała się poroży. Gdy żaden z nich nie przestraszył się pokazów siły ruszyły na siebie z impetem. Teraz mieliśmy wszystko jak na dłoni. Byki z wielką siłą próbowały się przepychać. Zapierały się potężnie o ziemię a po chwili zaczęły parować od wielkiego zmęczenia. "Jak mówi przysłowie gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta" trzeci byk który został odpędzony w pierwszej potyczce zdążył pokryć jedną z łań. Przeciwnicy jednak nie mieli czasu aby interweniować byli zajęci pokazywaniem kto silniejszy. Po zakończeniu walki jeden z byków tradycyjnie odpędzał drugiego gdzieś w dół polany łanie zniknęły w zaroślach a my jeszcze przez chwilę nie mogliśmy ochłonąć po tak pięknym widowisku. Czyż takie wyprawy i takie przeżycia nie pozwalają lepiej i bogaciej poznać co to naprawdę są góry?? Wiem jedno . Takiej wyprawy nie zapomina się do końca życia no i zawsze będzie co opowiadać wnukom i wpajać im to co nam wpoili dziadkowie… Dopiero po chwili poczuliśmy chłód Beskidzkiej nocy i postanowiliśmy zejść z konarów prastarego jawora na ziemię. Księżyc wywędrował już wysoko na niebo a porykiwanie byków rozlegało się nadal echem po górach. Siedząc przy złożonym na szybko ognisku przypiekaliśmy kiełbaskę popijając herbatę mocno zakropioną rumem. W drodze powrotnej wspominaliśmy różne wyprawy i przygody ale nie zapomnieliśmy wspomnieć o naszych pradziadach dzięki którym mamy w genach miłość do gór i wielkie przywiązanie do wszystkiego co z nimi związane. Nasze myśli poleciały i zaplatały się gdzieś w czasach gdy górskie ścieżki przemierzali zbójnicy i szli ku Orawie i nawet na Węgierską stronę łupić bogatych panów. Po drodze zatrzymywali się u swoich znajomych baców w szałasach na strawę i odpoczynek. Księżycowa noc nastrajała do wspomnień a myśli plątały się po dalekiej barwnej przeszłości góralskiego żywobycia… |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Czw 13:11, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz |
HARNAŚ
|
Przemierzając beskidzkie szlaki często w lasach i na rozległych halach ,przy drogach spotykamy kapliczki. Czasami przysiądziemy aby w zadumie się pomodlić i upajając się ciszą i śpiewem ptaków po chwalić Pana Boga. Mało jednak kiedy zastanowimy się nad tym skąd te kapliczki się wzięły i dlaczego zostały postawione akurat w tym a nie innym miejscu.
Musicie wiedzieć że każda z nich jest świadkiem historii ludzkiego życia. Jest świadkiem dziękczynienia za szczęśliwy powrót z wojny za ocalenie życia czy za szczęśliwy powrót do zdrowia. Górale bardzo mocno związani z wiarą i tradycją do dziś dnia przekazują potomnym historie kapliczek w których cudowne działanie wierzymy do dziś. W mojej fotogalerii chce pokazać kilka tych kapliczek z krótkimi opisami historii powstania. Polecam również książkę którą napisał Pan Wawrzyniec Ficoń. Opisuje w niej piękne łapiące za serce historie kapliczek znajdujących się w gminie Węgierska Górka... [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez HARNAŚ dnia Wto 17:38, 15 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz |
HARNAŚ
|
Cóż to za jesień tego roku zawitała w Beskidy ? Połowa listopada prawie za nami a tu ani kropli deszczu i znanej nam wszystkim listopadowej słoty. Czas na wędrówki i podziwianie beskidzkiej przyrody wymarzony. Przyroda już całkowicie przygotowana do zimy. Pierwsze przymrozki skuwają ziemię a ogołocone już z liści drzewa nie wyglądają już tak bajecznie i kolorowo jak jeszcze kilka tygodni temu.
Jakiekolwiek śpiewy ptaków ucichły tylko popiskiwanie sikorek i cznadli daje się jeszcze usłyszeć w gałęziach drzew. Powoli wkrada się nieznośna czasami zimowa cisza. Tylko patrzyć kiedy pierwsze śniegi okryją białymi czapami świerkowe konary a krajobraz gór zmieni się na skrzącą w słońcu bajeczną krainę. Taka aura od razu przywołuje świąteczny klimat. Tylko czekać kiedy w domu zapachnie pieczonymi ciastami ,makiem i suszonymi grzybami a melodyjne dźwięki kolęd popłyną z eteru. Jeszcze bardziej nie mogę się doczekać tej magicznej wigilijnej nocy gdy w regionalnych strojach w śniegu i mrozie ruszymy na pasterkę a w kościele przy góralskim kolędowaniu magiczny klimat nocy narodzenia uchwyci wszystkich za serca. Dla takich chwil warto żyć i czekać na nie co rok. Teraz da Bóg doczekać a już nie długo znowu poczujemy ten wspaniały klimat który jest szczególnie wyczuwalny w górach ...Ja już żyje świętami chodź to jeszcze ponad miesiąc |
||||||||||||||
|
Przyroda Beskidu Żywieckiego Ożyła |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.