Re: Zginął w górach |
grzesiekodm
Moderator
|
Kiedyś oglądałem ciekawy program na Discovery dotyczący adrenaliny. Wynikało z niego mianowicie, że adrenalina jest hormonem strachu i stresu a nie jak to nazywają niektórzy hormonem walki. W programie przeprowadzano doświadczenia na statystach; m.in. przeprowadzano ludzi na linie nad przepaścią, zalanym fragmentem jaskini, czy skakano na spadochronie. Z przeprowadzonych badań wynikało, że ludzie którzy się bali wytwarzali adrenalinę a ci, którzy byli spokojni i opanowani nie wytwarzali tego hormonu. Generalnie im ktoś jest bardziej lękliwy, strachliwy i bardziej się stresuje tym więcej wytwarza adrenaliny. Natomiast ludzie odważni, pewni siebie, opanowani nie wytwarzają adrenaliny wcale. Potwierdza to również moja przyjaciółka, która jest policyjnym psychologiem - najwięksi gangsterzy są tak pewni siebie i mają tak stabilną psychikę, że w ogóle nie odczuwają strachu i tym samym nie znają smaku adrenaliny. Ciekawy wniosek, nie? |
||||||||||||||||
|
kilerus
|
no sorry, jak ja jade na rowerze z gory 50 km/h to ludzie mysla ze jestem wariatem, a normalny biker mysli sobie ale cienko zasuwa. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Dla mnie cos niebezpiecznego moze byc bardzo bezpieczne dla innych i odwrotnie.
|
||||||||||||||
|
buba
|
no napewno cos w tym jest- jeden sie boi jak go goni stado niedzwiedzi grizli a drugi jak zobaczy mysz lub zabe kazdy ma swoje strachy... chyba nie ma ludzi ktorzy tak w glebi duszy nie boja sie kompletnie niczego.. bo w gebie to latwo zgrywac twardziela
a adrenalina chyba nie jest ani hormonem walki ani strachu, ja bym raczej powiedziala ze stresu i emocji- wydaje mi sie ze dotyczy rowniez emocji pozytywnych.. zreszta jak kto zwal to zwal |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez buba dnia Śro 8:13, 23 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz |
opek
|
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, sugerujesz, że ktoś może gdybać przed wyprawą, a może to ten ostatni wyjazd, może to tam mnie 'zabiorą góry'. Są sporty podwyższonego ryzyka, ale jeśli ktoś bierze siłę na zamiary, ma pojęcie niebezpieczeństwa i robi wszystko by takowe zminimalizować, to niech jedzie w góry. Nie można zabronić nikomu spełniania pasji, tylko dlatego, że ma inne obowiązki. Ciekawe jak by się czuł niejeden taternik/himalaista, gdyby jego/jej żona/mąż zakazała wyjazdów w góry. Taka zaborczość nie wróży chyba za dobrze. Jeśli ktoś kocha góry równie jak swą druga połówkę, to nic nie odwiedzie takiej osoby od wyjazdów. W świadomości wspinaczy istnieje ryzyko, wiedzą, że mogą już nie wrócić do swych rodzin. Ale na tym polega sport, nie było by wyścigów samochodowych, skoków spadochronowych, boksu i wielu innych, gdybyśmy podchodzili do tego tylko od strony zagrożenia życia i zdrowia. I myślę, że nie zależy to od adrenaliny. Bo czy idę na Orlą Perć, bo kocham ryzyko? Czy osoba uprawiająca base jumping robi to bo chce się rozwalić o budynek po przeciwnej stronie ulicy? |
||||||||||||||||
|
xaga
Moderator
|
uważam, że to nie do nas należy ocena tego człowieka
oczywiście każdy może mieć swoje zdanie typu: "ja bym się z kimś takim nie związał/a", "ja bym jej/jemu kazał/a siedzieć w domu", lecz nie możemy oceniać tego co zrobił, bo czy to on wybrał czy wybrało tak przeznaczenie - tak miało być... [*] |
||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Chemica ma sporo racji. Jeżeli ktoś decyduje sie na założenie rodziny to powinien być swiadom swojej odpowiedzialności za nią i do minimum starać się wykluczyć możliwośc swojego zejścia z tego Świata.
Z drugiej jednak strony co to za różnica czy człowiek zginie na przysłowiowym K2 czy od przebicia prądu w chińskim komplecie światełek choinkowych. Jest trup a sytuacje skrajnie różne. |
||||||||||||||
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
|
cały czas przypominam, że na rodzinę decydują się 2 osoby (co najmniej). druga osoba musi liczyć się z tym, że wiąże się z człowiekiem, który nie siedzi na dupie i że ma dzieci z człowiekiem, który nie będzie spędzać następnych 20 lat w kapciach! podobnie jak narzeczona górnika też wiążę się z człowiekiem, w którego życie wkalkulowane jest ryzyko! ale zawsze najlepiej zrzucić winę na faceta...
nie, nie widzę różnicy! bez forsy nie można fukncjonować (przynajmniej teoretycznie), ale niektórzy nie mogą funkcjonować bez innych rzeczy. ja nie potrafiłbym żyć bez gór i jeszcze kilku innych rzeczy. niektórzy nie potrafią żyć bez wspinaczki wysokogórskiej i tego typu adrenaliny. jest im potrzebna do życia tak samo jako kasa i powietrze! i jak już napisałem - albo się z taką osobą wiążemy z pełną świadomością, albo spadamy na drzewo, żeby później nie mieć pretensji... wóz albo przewóz. nie chcę żeby to źle zabrzmiało, ale w tym temacie to zaczyna wyglądać tak, że kamieniujemy tą osobę, która tragicznie zginęła nie dlatego, że zginęła, ale że ośmieliła się zostawić rodzinę |
||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Pudelek dnia Sob 13:05, 26 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz |
Zginął w górach |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.