 |
 | Luboń Wielki poszukuje pracownika |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Śro 16:01, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Kiedyś, gdy jeszcze nie miałem konkretnego zawodu to dość poważnie brałem pod uwagę by po skończeniu szkół i studiów załapać się za prowadzenie jakiegoś schroniska.
Teraz sobie myśłe, że to nie jest takie, z pozoru, piękne zającie. Jest się praktycznie stale uwiązanym w jednym miejscu bo to interes własciwie całodobowy. Pomijajac uroki stałego pobytu w górach (ale w jednym miejscu)b to przypuszczam, ze z czasem stałoby się to zajęcie które (zakładając, ze jest się osobą lubiąca zwiedzać często i różne miejsca) nie dawałoby satysfakcji podróżniczej. Bo ileż razy w roku można sie wyrwać z takiego schroniska? No, powiedzmy, że w przypadku schr.-molochów lub wielozałogowych to jakieś tam urlopy się zdażaja ale pracujac w małym, srednio lub nisko dochodowym schronisku to nie sądzę by można było sobie tak co weekend czy dwa robić wypady.
Także są plusy (miejsce) i spore minusy.
Przeglądając galerie wypraw na tym forum można zauważyć, ze wszyscy w miare często wyjeżdzają na szlaki. Czy byłoby to możliwe z taką intensywnością pracując w schronisku?
Przyjmując taką pracę trezba sobie przeanalizować jak to będzie.
Tak myśle, do takich wniosków (możliwe, ze błednych) doszedłem.
Moze wyjściem byłoby załapać sie do schroniska na powiedzmy pół roku, rok by zobaczyć jak jest i czy takie życie (nie mam na myśli trudów pracy fizycznej i użerania się z przeróżnymi gośćmi lecz siedzenie przez większośc roku w jednym miejscu) odpowiada.
Mnie sie na to nie zanosi ale może ktoś z Was spróbuje.
|
|
 |
 | |  |
turystykon
Dołączył: 06 Cze 2007 |
Posty: 1279 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Rajcza |
|
 |
Wysłany: Śro 18:53, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Piotrek napisał: | est się praktycznie stale uwiązanym w jednym miejscu bo to interes własciwie całodobowy. Pomijajac uroki stałego pobytu w górach (ale w jednym miejscu)b to przypuszczam, ze z czasem stałoby się to zajęcie które (zakładając, ze jest się osobą lubiąca zwiedzać często i różne miejsca) nie dawałoby satysfakcji podróżniczej. Bo ileż razy w roku można sie wyrwać z takiego schroniska? No, powiedzmy, że w przypadku schr.-molochów lub wielozałogowych to jakieś tam urlopy się zdażaja ale pracujac w małym, srednio lub nisko dochodowym schronisku to nie sądzę by można było sobie tak co weekend czy dwa robić wypady. |
W niektórych znanych mi schroniskach, a raczej w większości, jest dokładnie inaczej. Gospodarz w tych wypadkach to osoba prowadząca schronisko, ale nie przesiadująca w nim całego tygodnia. Najczęściej gospodarz raz na tydzień lub kilka dni (zależy od wielkości schroniska) przyjeżdża tam z towarem, dzięki czemu pracownik (pracownicy) siedzący w schronisku nie muszą zjeżdżać na dół po towar, albo w innych miejscach gospodarz przyjeżdża do schroniska tylko w weekendy i to nie zawsze, tak na kontrolę, a całą resztę odwalają za niego pracownicy. A jeszcze niektórzy łączą te dwa wcześniejsze przykłady ze sobą...
Dla sprawiedliwego przekazu należy podkreślić, iż większość z "gospodarzy" prowadzących w ten sposób schronisko ma "na dole" inny interes, a schronisko jest tylko urozmaiceniem życia lub dodatkowym źródłem dochodu, albo - bo i tak bywa - inną formą domku letniskowego w górach...
Ja osobiście pod terminem "gospodarz schroniska" rozumiem osobę zakochaną w górach lub tylko tym miejscu, która spędza tam cały czas, jest elementem tego schroniska, jego wizytówką i znakiem szczególnym. Dawniej w moim regionie takich ikon było sporo, aktualnie niestety gospodarzenie schroniskiem zmierza w nieco innym kierunku, a tym "prawdziwym" gospodarzom należy się wielki szacunek, iż pomimo trendów nadal są reprezentantami pewnego zanikającego już sposobu życia. Taka sytuacja nie nastąpiła z powodu braku ludzi chcących prowadzić ten "klimatyczny" tryb życia, ani też z powodu małej liczby turystów. Moim zdaniem taka sytuacja jest spowodowana zasadami wyłaniania gospodarzy na zasadzie "kto więcej obiecuje, ten dostaje schronisko". Dodam tylko, iż nigdzie w mediach nie czytałem o tej zasadzie, lecz opowiedział mi o niej dawny gospodarz schroniska, który nie wygrał kolejnego konkursu, więc może to być stronnicze i nieobiektywne... Ja znam tylko tą jedną wersję, więc łamiąc zasady dobrej dyskusji, trzymam się jej...
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
turystykon
Dołączył: 06 Cze 2007 |
Posty: 1279 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Rajcza |
|
 |
Wysłany: Śro 19:11, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Piotrek napisał: | Tylko nie mów, że nie rozumiesz o co mi chodziło. |
No i rozgadałem się... Zatraciłem wątek.
Chciałem powiedzieć, że skoro taki "gospodarz" nie siedzi w schronisku, tylko przyjeżdża tam raz na jakiś czas, a do tego prowadzi interes na dole, to rzeczywiście także i on nie ma czasu na wędrowanie po górach. Natomiast jeżeli ktoś opiekuje się schroniskiem i to jest jego jedyna robota, a i tak te kilka dni w tygodniu spędza "na dole" to jest mu o wiele łatwiej znaleźć wolny czas na wędrówki po górach.
Chciałem się odnieść tylko i wyłącznie do wątku związanego z ciągłym siedzeniem w jednym i tym samym miejscu. Wiadomo, iż takie rozumienie "gospodarza" jest powszechne, ale w praktyce w dzisiejszych czasach staje się bardziej mitem niż częstą praktyką....
A jeśli szło Tobie o coś jeszcze innego, to wybacz, ale dzisiaj mamy taką męczącą pogodę... :/
|
|
 |
 | |  |
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Śro 19:41, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
W sumie chodziło mi o coś podobnego. W skrócie-człowiek lubiący coweekendowe lub bardzo częste wypady na szlak prowadząc schronisko jest tego znacznie pozbawiony, jest ograniczony. I zaznaczam, to jest tylko moje wyobrażenie. Być może prowadząc samemu schronisko (lub z pomocnikiem) można intensywnie wyjeżdzać (tu mam na myśli wyjazdy turystyczne, nie po towar i.t.p.) choć mnie to się wydaje nieco nierealne.
Odrębną zupełnie sprawą jest przyjemnośc samego mieszkania w górach. Nie ulega wątpliwości, że to przyjemna rzecz.
|
|
 |
 | |  |
turystykon
Dołączył: 06 Cze 2007 |
Posty: 1279 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Rajcza |
|
 |
Wysłany: Śro 19:49, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Przykłady, o których ja mówiłem, obejmują góra trzydniowe okresy wolnego. Nie można sobie pozwolić na długi urlop, np. na cały tydzień. A największy problem z "normalnymi" świętami jest zawsze w Wielkanoc, Boże Narodzenie kiedy to każdy pracownik powinien mieć teoretycznie wolne, a mało kto będzie chciał pracować w schronisku w te dni za pieniądze możliwe do wypłacenia przez gospodarza, więc wtedy to gospodarz z rodziną jest w schronisku.
Wiadomo, że jak prowadzi się schronisko samemu, to wolne raczej ogranicza się do snu nocą... Natomiast, gdy w schronisku ciągle siedzi dwójka pracowników (albo są oni na zmiany w schronisku), a szef siedzi sobie spokojnie na dole raz na raz zaglądając do schroniska sprawa ma się całkiem inaczej...
|
|
 |
 | |  |
ammo
Dołączył: 18 Kwi 2006 |
Posty: 1277 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
 |
Wysłany: Śro 20:42, 05 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Nie ma co, praca w schronisku na dłuższą mete to niewątpliwie wielkie wyznawnie i odpowiedzialność. Stopień tej drugiej cechy spada tudzież piętnuje sie w zależnosci od warunków na jakich wykonuje się prace w takim miejscu. Podziwiam takich ludzi, zwlaszcza tych, dla których schronisko stanowi całe życie, gdy podczas prowadzenia tegoż są w stanie wypatrywać kolejne zalety przy tym raczej nie wspominać o negatywnych stronach działalności. Do tego nie wystarczy mieć chęci, samozaparcie i zamiłowanie do gór, ale podstawą jest tutaj odpowiedni charakter. Najlepszy wydawałby się w niektórych przypadkach typ samotnika (np. właściciel stacji na Słowiance ). Dodatkowym bodźcem pomagającym znosić trudy prowadzenia schroniska byłby zapewne tzn. nóż na gardle, czyli działanie w akcie desperacji. Obawiam się tylko, że w tej sytuacji dla wielu ludzi byłoby to jednak mimo wszystko chwytanie się brzytwy. Patrzę na to z takiej perspektywy ponieważ sam nie chciałbym być choćby częściowo zaangażowany do roboty w schronisku górskim. To wszystko wydaje się piękne, gdy przychodzi się do takiego w cudowny, letni dzień, siądzie na ławce i popatrzy dookoła. Złudny obrazek, piękny w momencie, niestety po czasie powszechny jak każdy inny - na codzień...
Obawiam się że prędzej czy później najnormalniej ześwirowałbym (nawet gdybym miał obok siebie kuszącą towarzyszkę , internet i ruch w schronisku) a co gorsza po jakims czasie pewnie obrzydziłbym sobie góry (być może nie na zawsze), przynajmniej tą część w której było mi dane przesiadywać. Wiedziałbym to już w momencie gdybym zaczął majaczyć o tęskonocie za doliną, wioską, może miastem a nie daj panie jeziorem czy morzem 
|
|
 |
 | |  |
daniel
Moderator
Dołączył: 19 Kwi 2006 |
Posty: 799 |
Przeczytał: 2 tematy
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: żYwIeC/TwArDoRzEcZkA |
|
 |
Wysłany: Pią 0:11, 07 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Z tego co wiem na Luboniu "gazdował" pewien Góral z Żywca. Pewnie praca mu sie juz znudzila badz wyjechal na "wyspy" za lepszym chlebem;)
|
|
daniel
Moderator
Dołączył: 19 Kwi 2006 |
Posty: 799 |
Przeczytał: 2 tematy
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: żYwIeC/TwArDoRzEcZkA |
|
 |
Wysłany: Sob 1:36, 08 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Makuc zapomniałem imienia ,ale wiem ze był z Żywca bo nawet z nim rozmawiałem;).Zreszta było mineło!
|
|
Makuć
Dołączył: 13 Lut 2007 |
Posty: 551 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Kraków / Nowa Huta |
|
 |
Wysłany: Sob 8:30, 08 Wrz 2007 |
|
 |
|
 |
 |
i to Ty wkleiłeś naklejkę serwisu na Luboniu :>?
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 4
|
|
|
|  |