Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Przygody beskidoczubów w Beskidzie Niskim
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Wtorek, 4.08.2009

Cel – wyrypa po Beskidzie Niskim, a następnie Śpiewanki na bazie w Muszynie-Złockim

Razem z Matem docieramy do Krakowa PKP. Na dworcu spotykamy Janioła, Dakotę, Zuzika i Achima. Na PKS do Gorlic mamy jeszcze trochę czasu, więc udajemy się jeszcze na małe przyjęcie urodzinowe. W Gorlicach tylko chwila i już jedziemy do Bartnego. Po obejrzeniu obu cerkwi ruszamy w stronę bacówki PTTK. Janioł, Dakota, Zuzik i Achim zostają daleko z tyłu, myśląc, że już się nie spotkamy podczas tej wycieczki, lecz dzięki temu, że zrobiliśmy sobie przy bacówce chwilę lenistwa, spotykamy całą czwórkę na szlaku. Następnym naszym celem jest Wołowiec. Po przekroczeniu pierwszego brodu zorientowaliśmy się, że gdzieś nam umknęła cerkiew. Nie darujemy jej sobie i wracamy jeszcze, aby ją obejrzeć. Dalsza część trasy to ciągłe brody do Nieznajowej. Opuszczona wieś Nieznajowa to miejsce z niesamowitym klimatem. To tu, to tam mijamy stare krzyże łemkowskie wznoszące się gdzieś w gąszczu traw, będące świadkami przeszłości tego miejsca. Docieramy już o zmroku do chatki w Nieznajowej – Janioł, Dakota, Zuzik i Achim postanawiają pozostać tu na nocleg, jednak ja i Mat decydujemy się jeszcze na przejście do Radocyny. Będąc już w Radocynie widzimy światła świec i rozstawione namioty. To musi być baza! Szczęśliwi wchodzimy na polanę, lecz ktoś świeci czołówką w naszą stronę i zaczyna na nas krzyczeć – „A wy gdzie to się szlajacie?!” Zdezorientowani pytamy –„To gdzie my w ogóle jesteśmy?!” Okazało się, że była to polana na której rozstawiła swoje namioty Oaza wędrująca przez Beskid Niski. Baza namiotowa była raptem 3 minuty drogi. Trafiamy tam na ognisko i ogólne zdziwienie, że o tej porze ktoś przyszedł. Sprawy formalne z bazową, szybkie rozkładanie namiotu i idziemy spać, bo plany na następny dzień ambitne.

Środa, 5.08.2009

Wstajemy wcześnie rano i szybko jemy śniadanie, lecz nad Radocyną zbierają się chmury i słychać w oddali burzę. Nie zdążyliśmy do końca złożyć namiotu przed ulewą. Siedzimy przez chwilę w bazowej wiacie i zastanawiamy się co dalej. Humory nienajlepsze – jest tak jak zawsze, czyli nic nie może pójść tak jak chcemy… Wciąż pada, więc odpuszczamy ten dzień i wracamy na Nieznajową. Po drodze przestaje padać, ale na rozdrożu wybieramy jednak Nieznajową. Jakież było zdziwienie reszty ekipy, gdy dotarliśmy do chatki.. Zaraz po naszym przyjściu, w trasę idzie grupa, która wyglądała na bardzo sympatyczną. W chatce oprócz naszej ekipy zostało pełno dzieci i trochę dziwnych ludzi. Udaje nam się pozyskać gitarę. Gramy, śpiewamy. Robi się słoneczna pogoda, trochę żałujemy, że nie poszliśmy w dalszą trasę. Janioł proponuje krótki spacer do Radocyny, dostajemy jeszcze zamówienie na oscypki w bacówce w Czarnem i ruszamy w drogę. Niestety oscypki wymagały ofiar w ludziach Very Happy. Przy bacówce Janioł i jeszcze jedna klientka dotykają elektrycznego pastucha, a to wszystko przez jedną krowę, która nie chciała pójść z resztą na pastwisko. Kupujemy oscypki, Janioł przeżywa skutki porażenia. Wracamy do Nieznajowej. Tam Janioł przynosi ulgę naszym plecom ze swoim niezawodnym masażem. Wieczór na Nieznajowej był krótki, bo kładziemy się wcześnie spać. Następnego dnia planujemy iść do oporu, aż nas noc zastanie. Niestety, pada całą noc.

Czwartek, 6.08.2009

Dla nas dzień zaczyna się już o 5.30. Rano chatar i Janioł specjalnie dla naszej dwójki idą sprawdzić stan rzeki po deszczach. Jest do przejścia. Żegnamy się z resztą i szybko udajemy się w drogę. Po drodze Mat zaczyna odczuwać skutki naderwanego ścięgna podczas wczorajszego spaceru. W Radocynie przerwa na coś do zjedzenia i czeka nas kilkunastokilometrowy odcinek do Zdyni. Oglądamy jeszcze cmentarz w kolejnej wyludnionej wsi – Lipnej i docieramy do Zdyni. Tam poszukiwania sklepu i wchodzimy na szlak na Rotundę. Na szczycie jeden z najokazalszych cmentarzy wojennych na tym terenie, ciągle trwają jego prace remontowe. Nastepnym punktem wycieczki jest baza SKPB Warszawa w Regetowie. To tam mieliśmy rozstawiać namiot poprzedniej nocy. Bazę tę niestety nie będziemy wspominać miło. Potraktowano nas jako intruzów. Sami musieliśmy dopytywać, kto jest bazowym, a w tle toczyły się rozmowy o zbawieniu kosmitów. Czekamy aż ustanie deszcz. Z powodu kontuzji Mata, okropnej pogody i braku czasu musimy zrezygnować z dalszej wyprawy po Beskidzie Niskim… Sad Chcemy dostać się jak najszybciej do Muszyny. Opuszczamy bazę w Regetowie i postanawiamy złapać stopa. W Skwirtnem miła pani podwozi nas do Uścia Gorlickiego i udziela wskazówek co do dalszej podróży. Z Uścia udajemy się do drogi na Śnietnicę. Tam czekamy i czekamy. W końcu po kilkudziesięciu samochodach zatrzymała się kolejna pani. Jaka była nasza euforia, kiedy okazało się, że jedzie do Krynicy. Poczuliśmy, że mamy wielkiego farta i szczęście, bo teoretycznie powinniśmy się przesiadać jeszcze co najmniej 3 razy. Lecz nie chwali się dnia przed zachodem słońca, zwłaszcza w naszym przypadku. Pani uprzedziła, że do Krynicy zawsze jeździ skrótami. Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że po przejechaniu tych skrótów przed nami ukazała się spora kolejka samochodów i policja. Okazuje się, że droga jest zablokowana ze względu na TOUR DE POLOGNE! Zostanie otwarta dopiero za dwie godziny po zakończeniu premii górskiej wyścigu. Pani, która kierowała dała nam do zrozumienia, że powinniśmy wyjść i zawróciła na kawę do znajomych. Kiedy dojeżdżają kolarze, robimy kilka fotek, nie wierząc w to, że w ogóle tu jesteśmy. Zgromadziła się mała grupka kibiców, wyciągamy mapę i pytamy ludzi, gdzie dokładnie jesteśmy i jak daleko do Krynicy. Jesteśmy w Mochnaczce i praktycznie przez 2 godziny nie możemy się stąd ruszyć. W momencie zaczęły nadciągać czarne chmury i kolejna ulewa, kibice zdążyli się schować przed deszczem. Zostaliśmy tylko my, policjanci, strażacy. Nie wiem kogo mi było szkoda – nas czy kolarzy, którym też nie było łatwo. Wyłapujemy ich rozmowy typu – „Ciekawe czy jutro też będzie tak napie***". Z mojej mapy zostało tyle co nic… Przemoczeni i wkurzeni doczekujemy otwarcia drogi i ustawiamy się przy wiacie, łapiemy po raz kolejny stopa. Tym razem nie będzie tak łatwo. Kto zabierze dwóch gości w czarnych koszulkach, przemokniętych do suchej nitki i na dodatek z wielkimi plecakami. Rzeczywiście, kierowcy stukają się w głowę, a my stajemy się obiektem zainteresowania miejscowych wyglądających przez okna. I tak po pierwszej godzinie zatrzymuje się samochód – dwie piękne dziewczyny proponują podwiezienie…lecz niestety tylko do najbliższego sklepu… Po dwóch godzinach łapania stopa zatrzymuje się kierowca, który podwozi nas do Krzyżówki przed Krynicą. Kiedy tam dojeżdżamy widzimy policję, która wszystkie samochody chcące jechać do Krynicy kieruje na drogę, z której dojechaliśmy. Nie było to bardzo miłe… Droga na Krynicę nie została jeszcze otwarta po wyścigu. Policjant powiedział, że możemy się przejść tam 4 km do centrum, ale nadjeżdża bus do Krynicy. Wsiadamy do niego szybko. Mijamy nasze stopowe miejsce i przez Tylicz dojeżdżamy do Krynicy. Była koncepcja szukania w Krynicy miejsca noclegowego, ale w busie spotykamy parę zmierzającą też na Śpiewanki do Muszyny. Wysiadamy razem w centrum i wyruszamy na poszukiwania czegoś do Muszyny. Nie udało nam się jednak wspólnie porozumieć i nasza dwójka wsiada do PKP do Muszyny. Tam już o zmroku sprawdzamy, co o tej porze jedzie na Złockie. Wychodzi na to, że musimy iść do bazy pieszo. Wtedy odechciało nam się już wszystkiego, ze Śpiewankami włącznie. Po 16 godzinach od wyjścia z Nieznajowej docieramy mokrzy i ubłoceni do bazy. I wtedy nastąpił dla mnie chyba najgorszy moment w górach jaki kiedykolwiek odczułem. Po zarejestrowaniu się u bazowego poszliśmy w górę polany, aby rozstawić namiot. Było to cięższe niż cokolwiek innego. Doczołgaliśmy się, rozstawiliśmy namiot i szybko poszliśmy spać…

Relację ze Śpiewanek napisze Mat

Trochę fotek:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Pete dnia Nie 23:04, 16 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
taki1gość


Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NIEPOŁOMICE

no faktycznie wiatr w oczy, ale co was nie zabiło to was wzmocni Wink

btw mi rok temu TdP też zagrodził drogę, tyle, że jechałem samochodem. Po usłyszeniu, że wyścig będzie dopiero przejeżdżał za pół godziny a drogę odblokują w kierunku którym chciałem jechać ponad godzinę zwątpiłem. Jednak po szybkiej konsultacji z miejscowymi na temat objazdu, sprawdziłem właściwości służbowej skody po polnych drogach i ominęłem blokadę bokiem pędząc przed siebie pustą drogą Very Happy
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

no to kolejny raz utwierdzam sie ze trasy lepiej planowac zbyt krotkie niz zbyt dlugie.. bo jak czlowiek pada na pysk ze zmeczenia to juz sie nie chce ani spiewac, ani imprezowac a i wspomnienia nie zostaja az tak fajne jak powinny..

ale chyba nie bylo az tak zle- dwa pierwsze dni wygladaja niezle Very Happy

coz, jakos tak jest z tym niskim ze pogoda tam czesto krzyzuje plany.. mysmy 3 razy przeszli 1/4 z planowanej trasy bo nam wezbrane rzeki uniemozliwialy wedrowki..

czekam na relacje mata Smile

Pete napisał:
Po zarejestrowaniu się u bazowego poszliśmy w górę polany, aby rozstawić namiot. Było to cięższe niż cokolwiek innego. Doczołgaliśmy się, rozstawiliśmy namiot i szybko poszliśmy spać…



no chyba nie tak szybko bo zdjecia wszystkich spiewajacych sa Smile

Pete napisał:
Z powodu kontuzji Mata i braku czasu musimy zrezygnować z dalszej wyprawy po Beskidzie Niskim…


biedny mat...mam nadzieje ze mu szybko przejdzie..

Pete napisał:
a w tle toczyły się rozmowy o zbawieniu kosmitów.


?????????????!!!!!!!!!!!!

ja wiem ze ludzie z skpb bywaja nawiedzeni ale zeby az do tego stopnia??


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Pon 18:24, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
man222


Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Kupujemy oscypki,
Tak z ciekawości? jakie są ceny w bacówce ? Powiedzmy te najmniejsze? i czy mieli Korbaczki :)mniamniam Smile
Zobacz profil autora
xaga
Moderator

Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 1378
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z podnóża Beskidu Małego [Andrychów/Kęty]

ojejku.... to Wam niezbyt wyszła ta wyprawa... zwłaszcza te 16 godzin tułaczki w deszczu - współczuję... Sad

ale foty świetne Smile bardzo mi się podobają! Smile
Zobacz profil autora
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Do braku szczęscia na naszych wspólnych wycieczkach już się w sumie przyzwyczailiśmy i zawsze się z tym liczymy. Wink Jeśli chodzi o miejsca, które odwiedziliśmy to jak najbardziej nam się udało. W dodatku podnoszące na duchu towarzystwo Janioła. Pozostaje niedosyt Lackowej. Te strony musimy na pewno jeszcze raz odwiedzić, być może z kolejnymi Śpiewankami.

buba napisał:
no chyba nie tak szybko bo zdjecia wszystkich spiewajacych sa


Do bazy dotarliśmy jeszcze w czwartek, a Śpiewanki były od piątku.
Zobacz profil autora
Piotrek
Administrator

Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 5888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec/Sienna

A na Rotunde to jakiś ciekawy ten szlak jest?
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

Pete napisał:


Do bazy dotarliśmy jeszcze w czwartek, a Śpiewanki były od piątku.


to nie lepiej bylo gdzies zanocowac po drodze niz pokonywac w deszczu 16 godzin??
Zobacz profil autora
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Piotrek napisał:
A na Rotunde to jakiś ciekawy ten szlak jest?


Od strony Regetowa to nic ciekawego, a od strony Zdyni początkowo prowadzi przez widokowe pastwiska.
Zobacz profil autora
katmandu


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław / Bystra Śląska

Fajna relacja, z nutką nostalgii w tle : )

Jak buba słusznie zauważyła - nie wiem jak to jest, ale w Beskidzie Niskim zawsze pada : ))

Pamiętam jak chyba w 2003 byłam tam na lipcowej wyprawie, wyjeżdżamy z Bystrej - piękne słońce, upał, bezchmurne niebo, zajeżdżamy na miejsce - leje i mgła. I tak przez całe 5 dni
Wtedy miałam jeszcze swój stary plecak i mi przemókł na wylot - gdy wieczorem wyjęłam śpiwór, leciały z niego dosłownie strumienie wody. Nie miałam ani jednej suchej rzeczy w plecaku, ubrania, jedzenie, zupki, papier toaletowy, wszystko szlag trafił... ; (((

Ale wyprawa trwała dalej, szliśmy niezmordowanie w strugach deszczu. Wróciłam do Bystrej - 30 stopni, żar z nieba... Mam prywatna teorię, że Beskid Niski tak naprawdę leży w jakimś innym wymiarze, a książki Stasiuka tylko mnie w tym utwierdzają : )


Ostatnio zmieniony przez katmandu dnia Pon 22:48, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Piotrek
Administrator

Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 5888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec/Sienna

Pete napisał:
Piotrek napisał:
A na Rotunde to jakiś ciekawy ten szlak jest?


Od strony Regetowa to nic ciekawego, a od strony Zdyni początkowo prowadzi przez widokowe pastwiska.


Dzięki:)
Zobacz profil autora
janioł


Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: k/Krakowa

man222 napisał:
Kupujemy oscypki,
Tak z ciekawości? jakie są ceny w bacówce ? Powiedzmy te najmniejsze? i czy mieli Korbaczki :)mniamniam Smile


Cena nie uległa zmianie od zeszłego roku tj.25 zł za szt. W sprzedaży nie ma tych "najmniejszych".
Zobacz profil autora
man222


Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

janioł napisał:
man222 napisał:
Kupujemy oscypki,
Tak z ciekawości? jakie są ceny w bacówce ? Powiedzmy te najmniejsze? i czy mieli Korbaczki :)mniamniam Smile


Cena nie uległa zmianie od zeszłego roku tj.25 zł za szt. W sprzedaży nie ma tych "najmniejszych".

Dziekuję Bardzo Very Happy
Zobacz profil autora
Monia


Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

No tośmy się minęli, byłam w tym samym czasie BN, tylko nieco dalej na wschód. Huta Polańska, potem Wysowska. Padało i owszem. Jako, że byłam z młodszą córą która słabo znosiła opady w ten najgorszy dzień - jak się okazało - pojechaliśmy, jak prawdziwi klapkowcy do Iwonicza i Dukli. Co ciekawe nasza droga samochodowa Lubatów - Iwonicz zdrój - wiodła czerwonym szlakiem!!!!! Cały czas asfalt. Piękna widokowo. Cergowa w całej okazałości - jak mniemam, bo dla nas tylko w chmurach. NIE polecam na pieszą wycieczkę, na rower jak najbardziej, ruch samochodowy znikomy.
Potem pogoda się nad nami zlitowała. Siedzieliśmy przeszło tydzień i byłam pełna podziwu dla mojego 8 letniego dziecka, które potrafiło śmigać po 15 - 20 km dziennie. Akurat tereny Wisłoki w tym roku ominęliśmy, ale co się odwlecze ....
Odwiedziłam Niski po latach nieobecności. Po powrocie do domu odnalazłam zdjęcia z lat 89 i 90 robione chyba "smieną" i odnalazłam podobne ujęcia i miejsca. Mam nadzieję,że uda mi się to zeskanować i porównać ze współczesnymi i wrzucić na picasse.
W każdym razie mój mąż stwierdził, że jest to najpiękniejszy Beskid, dla mnie jest on na pewno najbardziej klimatyczny....
Zobacz profil autora
Do-misiek


Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 816
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Leżajsk

Monia, a ja się w tym roku zfrajerowałam i goniłam z Iwonicza do Lubatowej Very Happy Fakt, widoki na Cergową zacne.
Zobacz profil autora
Przygody beskidoczubów w Beskidzie Niskim
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu