Miał być lajcik, a wyszła wyrypa. Zwardoń-Racza-Zwardoń. |
tomix
|
Może i ja coś skrobnę... ku przestrodze. A dlaczego? Było tak:
Zaczęło się dość normalnie. Wieczorem wydaje się, że pogoda (przynajmniej do południa) ma być dość znośna, więc za cel obrałem Wielką Raczę ze Zwardonia. Nigdy tam nie szedłem i jeśli mam to przejść zimą (a taki mam zamiar), to trzeba to przejść w lecie, aby nie było później zdziwień. W kościele powyżej stacji PKP odpust, a więc zostawiam auto na placu obok budynku PKP. Jest zakaz, ale myślę, że w niedzielę nikt się nie doczepi. OK, a więc w drogę. Idzie mi się dość dobrze, nie licząc kilku pobytów w krzakach oddając to, co się naturze należy Przed Kikulą zajęty gmeraniem w mp3-ce wchodzę dość daleko na Słowacką stronę i nim się zorientowałem zaszedłem już dość daleko... No nic. Na azymut przedzierając się przez krzaczory jakoś wracam do szlaku. Słońce pięknie świeciło, było ciepło i specjalnie nie przyglądałem się otoczeniu zatopiony w słuchaniu muzyki i we własnych myślach... i miało się to później zemścić. Na Raczy posilam się i biorę moją starą mapę i szukam, jakby tu dojść do auta jakimś innym szlakiem. Obiecałem, że popołudniu będę w domu, a więc powrót przez Będoszkę odpada... Co by tu...aha, jest niebieski z Rycerki mniej więcej równolegle biegnący w kierunku Zwardonia, idę.. Schodzę na dół, później kilka kilometrów asfaltem i „łapię” niebieski i cisnę mocno pod górę pomiędzy daczami. Na niebie zamiast słonka zebrały się w międzyczasie deszczowe chmury z których zaczyna kropić... Idę, idę i nagle nie ma oznaczeń szlaku, cho..ra, gdzie się podział? Teren wznosi się co raz wyżej. Przechodzę z jednej zarośniętej polanki na drugą i zaczynam tracić orientację. Jestem (jak się później okazało) co raz bardziej na prawo od szlaku. Obchodzę całe wzniesienie prawą stroną. Zaczyna się ulewa. Przedzieram się przez krzaki i staram się obrać jakiś kierunek, ale jaki? W zasadzie już nie wiem gdzie jestem Zaczynam kluczyć po lesie nabijając kilometry, raz w górę, raz w dół, trochę przebijam się przez krzaczory, wracam...cho...ra. W końcu już daję sobie spokój z „niebieskim” i przedzieram się na zachód (tylko gdzie dokładnie gdzie jest ten zachód?) do „czerwonego”. Idąc mocno pod górę spostrzegam wreszcie „niebieski”, ale jest zupełnie zarośnięty trawskiem (teraz mokrym), a więc go odpuszczam. Już mniej więcej wiem gdzie jestem i cisnę do „czerwonego”. W pewnej chwili wydaje mi się, że już minąłem szlak i jestem po Słowackiej stronie, a więc robię zakręt i za chwilę jestem na czerwonym. Wydawało mi się, że doszedłem do szlaku za Kikulą i droga na dół jest w kierunku Zwardonia, więc idę. Hura! Teraz jeszcze godzinka marszu i można wracać do domu. Idę i idę i coś mi ta droga nie pasuje...hm. Przestaje padać i na moment wychodzi słońce..., dziwne.., świeci jakoś nie z tej strony co powinno! Idę jeszcze chwilę i widzę miejsce w którym zrobiłem fotkę rano !!! KU_VA!!! Niech to... Patrzę na słupki graniczne... TAK! No „S” i „P” nie pasują, są nie z tej strony... Dochodzi do mnie jakiś turysta i pyta czy Racza to w tym kierunku? Nie mogę ze złości z siebie słowa wydusić KU_VA!!! W tył zwrot i zap...m z powrotem... ech..., ciężko, jestem kompletnie mokry i nie mam już kompletnie siły iść Na początku asfaltu zatrzymuję auto i dobrzy ludzie podwożą mnie do auta... Obiecałem sobie, że na nazajutrz pójdę po cholerną busolę, bo takie zabawy mogą się źle skończyć. --mapa z e-gory.pl PS Ale jakoś do dziś nie kupiłem |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez tomix dnia Śro 19:21, 06 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz |
Re: Miał być lajcik, a wyszła wyrypa. Zwardoń-Racza-Zwardoń. |
Ariel Ciechański
|
Znam ten ból. Sam identycznie się wpakowałem 9 lat temu. Akurat lało - więc po powrocie na szlak mogłem tylko wodę z butów wylewać. A busolę kup. Czasami faktycznie się przydaje. |
||||||||||||||||
|
tomix
|
Trzeba mieć!
Dodałem mapkę. |
||||||||||||||
|
pedro
|
Wiele lat już chodzę po górach, ale busolę mam zawsze z sobą. Przydała się parę razy jak mi szlak wcięło (głównie z powodu wycinek). Warto również posiadać podstawową wiedzę nt. określania kierunków świata bez busoli. Nastały czasy GPS-ów, ale jakoś nie mogę się przekonać. Gratuluję szczęśliwego powrotu .
|
||||||||||||||
|
buba
|
tak sie konczy znakowanie wszystkich sciezek szlakami- uczy ludzi lenistwa, usypia czujnosc, stwarza pozor ze sie idzie po sznurku a potem dup! i sie zaczynaja problemy... znajomi mieli podobna historie tylko troche wiecej strachu sie najedli bo to bylo zima...
lepiej sie chodzi po gorach gdzie nie ma wszystkiego upstrzonego farbkami- czlowiek jest czujniejszy, bez kompasu i mapy sie nie wypuszcza.. szlaki wogole nie poprawiaja bezpieczenstwa w gorach a wrecz przeciwnie.. |
||||||||||||||
|
xaga
Moderator
|
aaa to ta przygoda, o której opowiadałeś w niedzielę... no rzeczywiście ku przestrodze...
|
||||||||||||||
|
Piotrek
Administrator
|
Trochę sobie pobłądziłeś ale pomyśl- teraz długo będziesz ten wypad pamiętał
|
||||||||||||||
|
daniel
Moderator
|
Będzie co wspominac na "stare" lata;)
|
||||||||||||||
|
Miał być lajcik, a wyszła wyrypa. Zwardoń-Racza-Zwardoń. |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.