 |
 | Miał być lajcik, a wyszła wyrypa. Zwardoń-Racza-Zwardoń. |  |
tomix
Dołączył: 20 Wrz 2007 |
Posty: 228 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: B-B |
|
 |
Wysłany: Śro 19:04, 06 Paź 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Może i ja coś skrobnę... ku przestrodze. A dlaczego? Było tak:
Zaczęło się dość normalnie. Wieczorem wydaje się, że pogoda (przynajmniej do południa) ma być dość znośna, więc za cel obrałem Wielką Raczę ze Zwardonia. Nigdy tam nie szedłem i jeśli mam to przejść zimą (a taki mam zamiar), to trzeba to przejść w lecie, aby nie było później zdziwień.
W kościele powyżej stacji PKP odpust, a więc zostawiam auto na placu obok budynku PKP. Jest zakaz, ale myślę, że w niedzielę nikt się nie doczepi. OK, a więc w drogę.
Idzie mi się dość dobrze, nie licząc kilku pobytów w krzakach oddając to, co się naturze należy
Przed Kikulą zajęty gmeraniem w mp3-ce wchodzę dość daleko na Słowacką stronę i nim się zorientowałem zaszedłem już dość daleko... No nic. Na azymut przedzierając się przez krzaczory jakoś wracam do szlaku. Słońce pięknie świeciło, było ciepło i specjalnie nie przyglądałem się otoczeniu zatopiony w słuchaniu muzyki i we własnych myślach... i miało się to później zemścić.
Na Raczy posilam się i biorę moją starą mapę i szukam, jakby tu dojść do auta jakimś innym szlakiem. Obiecałem, że popołudniu będę w domu, a więc powrót przez Będoszkę odpada...
Co by tu...aha, jest niebieski z Rycerki mniej więcej równolegle biegnący w kierunku Zwardonia, idę.. Schodzę na dół, później kilka kilometrów asfaltem i „łapię” niebieski i cisnę mocno pod górę pomiędzy daczami.
Na niebie zamiast słonka zebrały się w międzyczasie deszczowe chmury z których zaczyna kropić... Idę, idę i nagle nie ma oznaczeń szlaku, cho..ra, gdzie się podział? Teren wznosi się co raz wyżej. Przechodzę z jednej zarośniętej polanki na drugą i zaczynam tracić orientację. Jestem (jak się później okazało) co raz bardziej na prawo od szlaku. Obchodzę całe wzniesienie prawą stroną.
Zaczyna się ulewa. Przedzieram się przez krzaki i staram się obrać jakiś kierunek, ale jaki? W zasadzie już nie wiem gdzie jestem Zaczynam kluczyć po lesie nabijając kilometry, raz w górę, raz w dół, trochę przebijam się przez krzaczory, wracam...cho...ra. W końcu już daję sobie spokój z „niebieskim” i przedzieram się na zachód (tylko gdzie dokładnie gdzie jest ten zachód?) do „czerwonego”. Idąc mocno pod górę spostrzegam wreszcie „niebieski”, ale jest zupełnie zarośnięty trawskiem (teraz mokrym), a więc go odpuszczam. Już mniej więcej wiem gdzie jestem i cisnę do „czerwonego”. W pewnej chwili wydaje mi się, że już minąłem szlak i jestem po Słowackiej stronie, a więc robię zakręt i za chwilę jestem na czerwonym. Wydawało mi się, że doszedłem do szlaku za Kikulą i droga na dół jest w kierunku Zwardonia, więc idę. Hura! Teraz jeszcze godzinka marszu i można wracać do domu. Idę i idę i coś mi ta droga nie pasuje...hm.
Przestaje padać i na moment wychodzi słońce..., dziwne.., świeci jakoś nie z tej strony co powinno!
Idę jeszcze chwilę i widzę miejsce w którym zrobiłem fotkę rano !!!
KU_VA!!! Niech to...
Patrzę na słupki graniczne... TAK! No „S” i „P” nie pasują, są nie z tej strony... Dochodzi do mnie jakiś turysta i pyta czy Racza to w tym kierunku? Nie mogę ze złości z siebie słowa wydusić KU_VA!!!
W tył zwrot i zap...m z powrotem... ech..., ciężko, jestem kompletnie mokry i nie mam już kompletnie siły iść
Na początku asfaltu zatrzymuję auto i dobrzy ludzie podwożą mnie do auta...
Obiecałem sobie, że na nazajutrz pójdę po cholerną busolę, bo takie zabawy mogą się źle skończyć.
--mapa z e-gory.pl
PS
Ale jakoś do dziś nie kupiłem 
|
Ostatnio zmieniony przez tomix dnia Śro 19:21, 06 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
|
 |
 | Re: Miał być lajcik, a wyszła wyrypa. Zwardoń-Racza-Zwardoń. |  |
tomix
Dołączył: 20 Wrz 2007 |
Posty: 228 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: B-B |
|
 |
Wysłany: Śro 19:22, 06 Paź 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Trzeba mieć!
Dodałem mapkę.
|
|
 |
 | |  |
buba
Dołączył: 20 Kwi 2006 |
Posty: 3022 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: oława |
|
 |
Wysłany: Śro 20:00, 06 Paź 2010 |
|
 |
|
 |
 |
tak sie konczy znakowanie wszystkich sciezek szlakami- uczy ludzi lenistwa, usypia czujnosc, stwarza pozor ze sie idzie po sznurku a potem dup! i sie zaczynaja problemy... znajomi mieli podobna historie tylko troche wiecej strachu sie najedli bo to bylo zima...
lepiej sie chodzi po gorach gdzie nie ma wszystkiego upstrzonego farbkami- czlowiek jest czujniejszy, bez kompasu i mapy sie nie wypuszcza..
szlaki wogole nie poprawiaja bezpieczenstwa w gorach a wrecz przeciwnie..
|
|
xaga
Moderator
Dołączył: 01 Paź 2006 |
Posty: 1378 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: z podnóża Beskidu Małego [Andrychów/Kęty] |
|
 |
Wysłany: Czw 17:38, 07 Paź 2010 |
|
 |
|
 |
 |
aaa to ta przygoda, o której opowiadałeś w niedzielę... no rzeczywiście ku przestrodze...
|
|
daniel
Moderator
Dołączył: 19 Kwi 2006 |
Posty: 799 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: żYwIeC/TwArDoRzEcZkA |
|
 |
Wysłany: Nie 23:15, 10 Paź 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Będzie co wspominac na "stare" lata;)
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |