krokusowe gorce |
buba
|
[link widoczny dla zalogowanych]
|
||||||||||||||
|
Pete
|
Krokusy i mgły wymiatają. Miło zobaczyć, że w Gorcach jest teraz tak pięknie, biorąc pod uwagę fakt, że jadę tam w ten weekend. Jedna z piękniejszych fotorelacji, jakie widziałem na tym forum...
|
||||||||||||||
|
buba
|
pete! to bedziesz mial rewelacyjnie! nam zabraklo kilka slonecznych dni! w wyzszych partiach wszedzie wylaza krokusy ale wiekszosc byla jeszcze w postaci kielkow podsniegowych lub jeszcze zamknieta.. w ten weekend powinno byc fioletowo po horyzont!!!
|
||||||||||||||
|
TNT'omek
|
Super relacja! aż pachnie z tych fotek....może do majowego weekendu ,te krokusiki będą tam jeszcze tak dziarsko stały )
|
||||||||||||||
|
tomix
|
SUPER, SUPER !!!
Jest w tych zdjęciach wszystko to, co "beskidzkie dreptaki" kochają najbardziej ! |
||||||||||||||
|
dakOta
|
Weekend. Bene od jakiegoś czasu wzywało gromkim głosem. Buba robiła za wzmacniacz – qrcze, to już trzeci wyjazd, podczas którego mamy się spotkać. W dodatku Zula była umówiona z Wiką (że też jedzie z nami). No to jedziemy.
Skład: - ja (kierownik wyprawy) - Zulka – l.10;6, czwartoklasistka, zaprawiona w bojach z górskimi szlakami - Achim, l 7;6, zaprawiony j.w. - Wika, l. 10;6, nie zaprawiona, ale z chęciami. Ruszamy z Krakowa na N. Targ. Nawet zdążyliśmy na zaplanowany autobus i w dodatku nowotarska „4” przyjechała jak powinna (w październiku nie przyjechała w ogóle, a następna była spóźniona). Ruszamy zielonym z Kowańca. Azymut: prawie Turbacz. Pogoda w sobotę nawet uprzejma, znaczy, taka sobie - niezbyt zimno, zaczyna kapać dopiero gdy chcemy przedłużyć jakieś posiedzenie przeznaczone na regenerację sił. Hi, hi, Chatarowi daję znać, że jesteśmy na szlaku i że "dotrzemy za jakieś 2 do 7 godzin". W czasie się zmieściliśmy . Choć niewiele brakowało, a wylądowalibyśmy w innej bacówce. Spotkana po drodze rodzinka namawia nas, byśmy Bene odpuścili i u nich przenocowali. Ale obowiązek obowiązkiem: w końcu taszczymy ten papier toaletowy i jeszcze parę drobiazgów, poza tym Buba z ekipą ma nadzieję nas zastać na Bene właśnie, a nie gdzie indziej. Po rozstaniu z sympatycznymi (już)znajomymi na szlaku Achim w zapędzie badacza włazi na łachę śniegu, która okazuje się tylko przykrywką do potężnej dziury pod nią. Dziury wypełnionej wodą. Wpada niemal po pas, dobrze, że jestem tuż obok, wywlekam do za pasek od plecaka. W najbliższym szałasie przebiera się, spodnie przemoczone na wylot. Dziewczynki stoją na warcie. Im wyżej, to tego śniegu więcej. Ben-droga właściwie niemal cała nim pokryta. To ułatwia poniekąd marsz, bo jest z wierzchu zmarznięty i mimo ślizgania idzie się lepiej niż po błocie. Po przyjściu do chatki doznaję ciężkiego szoku. Rzucam się do kuchni przygotowywać naprędce jakiś posiłek, a tu okazuje sie, że tenże (ciepły: ziemnaczki-pychotki, gulasz z kiełbasy i sałatka z brokułów z ingrediencjami) już na nas czeka, cieplutki i gotów do użycia. Idzie nowe, a właściwie już nadeszło i oby zostało. Jedyne zmartwienie, że przyzwyczaję sie i dziwnie mi będzie, gdy mnie ktoś inny inaczej powita. Pogoda była uprzejma zepsuć sie trochę po naszym dotarciu, za to zrobiła to niezwykle skutecznie. Znaczy, gdy ta chmura wreszcie nasunęła sie na Turbacz i przyległości, to już pozostała...póki nazajutrz nie zeszliśmy do Obidowej. W każdym razie kurzawa nadciągająca na Bukowiny wyglądała niezwykle malowniczo i jednoznacznie: będzie zimno i mokro. Zatem popołudnie soboty i dopołudnie (dłuuuuuuugie) niedzieli pożyliśmy życiem wybitnie chatkowym, bo nawet wyjście do tzw. kiosku nastręczało trudności natury egzystencjonalnej. Cóż, chlupotanie w butach nie jest ulubionym odgłosem, niezależnie od tego, co się robi. Chatar z pomagierami zdążyli wykonać jakieś podkopy w bliżej mi niewiadomym celu. Marianna zakładała skalniaczek w tym czasie. Oj, pewnie wkrótce Bene nie poznam. Buba z ekipą wkrótce wkraczają do domku i wtedyż okazuje się, że znamy się z ubiegłorocznego Lasku ze wszystkimi. No proszę, jaki ten świat chatkowy mały. A wieczorem i później nocne Polaków rozmowy. I śpiewy. Niedzielnym rankiem wszyscy po kolei znikają. Buba i jej towarzystwo – bo oni muszą. Marianna, Kuba, Mikołaj – jeszcze zdążają powiesić firanki. Tylko nam jakoś niespieszno. Oj, zostałoby się jeszcze. Chatar podprowadza nas do czerwonego szlaku. Ruszamy z kopyta, bo późnawo. Mgła, śnieg. Dzieciaki ładnie maszerują, pilnują szlaku i siebie nawzajem. Na Obidowcu już przewaga błota nad śniegiem i wcale nie jest to korzystna zamiana. Przy starowierchowym schronisku odpoczywamy dosłownie 5 minut, kanapki w ręce i ruszamy dalej „po błocku skisłym, mgły i wiatr”... a nie, z mgłą już się pożegnaliśmy. Im niżej i do wieczora bliżej, tym ładniejsza pogoda. Wieczór już mamił urokiem. Szkoda jedynie, że na szosie. No, ale nie można mieć wszystkiego. Chmurki, zachodzące słoneczko i te sprawy. I to by było na tyle. |
||||||||||||||
|
dakOta
|
A w ogóle, Buba, Twoje zdjęcia ukazały niezwykłość widoku z "kiosku"... Wiedziałam, że jest fajny, ale nie że aż tak
|
||||||||||||||
|
TNT'omek
|
fajny opis Dakota! Dzieciaki jednak wolą , widzę to u ciebie też,chodzić w towarzystwie rówieśników... przy dorosłych jakoś nudza zawsze
|
||||||||||||||
|
dakOta
|
TNT'omek, dzięki. Dołączyłam do Bubowej (Bubinej???) relacji, bo gdzieś-tam miały się skrzyżować nasze drogi i udało się.
Co do wypraw z dziećmi - Wika po raz pierwszy była na takiej wyprawie(wczesniej chadzała, ale spacerowo), chrzest bojowy przeszła mocny. Ale wygląda na to, że sie nie zraziła. Natomiast z moimi łażę niezależnie od towarzystwa. Na I zlocie Beskidoczubów byłam tylko z Achimem, a tydzień temu z Zuzią i Achimem na Gibasówce. Hi, hi, obecność innych dzieciaków wskazana jest w celu otrzymania chwili spokoju dla opiekuna bardziej... |
||||||||||||||
|
TNT'omek
|
moja Zuzia - 8 lat- też jest zaprawiona bo chodzi ze mną dużo, ale czasem jak sami idziemy to kombinuje... a to kamyk w bucie, a to nogi bolą, za ciepło - za zimno itp. Jak kogoś ze soba mamy to jakoś dzieci tak sie zajmą sobą , że zapominają chyba marudzić.. My sobie potrafimy wytłumaczyć po co sie męczyć natura, widoki zdrowie ..mozna mnozyć , a dziecko co ? Stosuję dosyć często elementy przekupstwa i łapówkarstwa Jak jest jakiś materialny, namacalny cel to od razu "ruchy są żwawsze" )
|
||||||||||||||
|
dakOta
|
Moje w sumie trochę też, ale jest to do zniesienia. O wiele łatwiej niż humorki, które potrafia mieć "na dole".
|
||||||||||||||
|
wtak
|
czyli siedmiolatki radzą już sobie dobrze w górach ?
a co to jest Bene ?? tzn rozumiem że schronisko-chatka ale gdzie to jest ? |
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez wtak dnia Śro 17:20, 23 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy |
TNT'omek
|
Moja córka ma 8 lat( właściwie skończy w czerwcu) i radzi sobie świetnie . Na "wielką majówkę" idziemy razem w Gorce i myślę ,że przez 4 dni nie będzie z nią żadnego problemu, choc trasy takie 6-7 godzinne codziennie...Ale sądzę, że bez "łapówki" się nie obędzie.. obiecuję jakiś drobiazg , niekoniecznie materialny i problem z głowy..
|
||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez TNT'omek dnia Śro 18:44, 23 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz |
tomko71
|
A to tajemnica jest... Ale rąbek można uchylić, zajrzyj [link widoczny dla zalogowanych] |
||||||||||||||||
|
turystykon
|
Buba, piękna wycieczka i piękne zdjęcia! Gratuluję!
|
||||||||||||||
|
krokusowe gorce |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.