 |
 | krokusowe gorce |  |
buba
Dołączył: 20 Kwi 2006 |
Posty: 3022 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: oława |
|
 |
Wysłany: Wto 7:14, 22 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
|
 |
buba
Dołączył: 20 Kwi 2006 |
Posty: 3022 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: oława |
|
 |
Wysłany: Wto 15:21, 22 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
pete! to bedziesz mial rewelacyjnie! nam zabraklo kilka slonecznych dni! w wyzszych partiach wszedzie wylaza krokusy ale wiekszosc byla jeszcze w postaci kielkow podsniegowych lub jeszcze zamknieta.. w ten weekend powinno byc fioletowo po horyzont!!!
|
|
tomix
Dołączył: 20 Wrz 2007 |
Posty: 228 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: B-B |
|
 |
Wysłany: Wto 19:46, 22 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
SUPER, SUPER !!!
Jest w tych zdjęciach wszystko to, co "beskidzkie dreptaki" kochają najbardziej !
|
|
 |
 | |  |
dakOta
Dołączył: 28 Lut 2008 |
Posty: 1347 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Kraków |
|
 |
Wysłany: Wto 22:42, 22 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Weekend. Bene od jakiegoś czasu wzywało gromkim głosem. Buba robiła za wzmacniacz – qrcze, to już trzeci wyjazd, podczas którego mamy się spotkać. W dodatku Zula była umówiona z Wiką (że też jedzie z nami). No to jedziemy.
Skład: - ja (kierownik wyprawy)
- Zulka – l.10;6, czwartoklasistka, zaprawiona w bojach z górskimi szlakami
- Achim, l 7;6, zaprawiony j.w.
- Wika, l. 10;6, nie zaprawiona, ale z chęciami.
Ruszamy z Krakowa na N. Targ. Nawet zdążyliśmy na zaplanowany autobus i w dodatku nowotarska „4” przyjechała jak powinna (w październiku nie przyjechała w ogóle, a następna była spóźniona). Ruszamy zielonym z Kowańca. Azymut: prawie Turbacz.
Pogoda w sobotę nawet uprzejma, znaczy, taka sobie - niezbyt zimno, zaczyna kapać dopiero gdy chcemy przedłużyć jakieś posiedzenie przeznaczone na regenerację sił. Hi, hi, Chatarowi daję znać, że jesteśmy na szlaku i że "dotrzemy za jakieś 2 do 7
godzin". W czasie się zmieściliśmy . Choć niewiele brakowało, a wylądowalibyśmy w innej bacówce. Spotkana po drodze rodzinka namawia nas, byśmy Bene odpuścili i u nich przenocowali. Ale obowiązek obowiązkiem: w końcu taszczymy ten papier toaletowy i jeszcze parę drobiazgów, poza tym Buba z ekipą ma nadzieję nas zastać na Bene właśnie, a nie gdzie indziej.
Po rozstaniu z sympatycznymi (już)znajomymi na szlaku Achim w zapędzie badacza włazi na łachę śniegu, która okazuje się tylko przykrywką do potężnej dziury pod nią. Dziury wypełnionej wodą. Wpada niemal po pas, dobrze, że jestem tuż obok, wywlekam do za pasek od plecaka. W najbliższym szałasie przebiera się, spodnie przemoczone na wylot. Dziewczynki stoją na warcie.
Im wyżej, to tego śniegu więcej. Ben-droga właściwie niemal cała nim pokryta. To ułatwia poniekąd marsz, bo jest z wierzchu zmarznięty i mimo ślizgania idzie się lepiej niż po błocie.
Po przyjściu do chatki doznaję ciężkiego szoku. Rzucam się do kuchni przygotowywać naprędce jakiś posiłek, a tu okazuje sie, że tenże (ciepły: ziemnaczki-pychotki, gulasz z kiełbasy i sałatka z brokułów z ingrediencjami) już na nas czeka, cieplutki i gotów do użycia. Idzie nowe, a właściwie już nadeszło i oby zostało. Jedyne zmartwienie, że przyzwyczaję sie i dziwnie mi będzie, gdy mnie ktoś inny inaczej powita.
Pogoda była uprzejma zepsuć sie trochę po naszym dotarciu, za to zrobiła to niezwykle skutecznie. Znaczy, gdy ta chmura wreszcie nasunęła sie na Turbacz i przyległości, to już pozostała...póki nazajutrz nie zeszliśmy do Obidowej. W każdym razie kurzawa nadciągająca na Bukowiny wyglądała niezwykle malowniczo i jednoznacznie: będzie zimno i mokro.
Zatem popołudnie soboty i dopołudnie (dłuuuuuuugie) niedzieli pożyliśmy życiem wybitnie chatkowym, bo nawet wyjście do tzw. kiosku nastręczało trudności natury egzystencjonalnej. Cóż, chlupotanie w butach nie jest ulubionym odgłosem, niezależnie od tego, co się robi.
Chatar z pomagierami zdążyli wykonać jakieś podkopy w bliżej mi niewiadomym celu. Marianna zakładała skalniaczek w tym czasie. Oj, pewnie wkrótce Bene nie poznam.
Buba z ekipą wkrótce wkraczają do domku i wtedyż okazuje się, że znamy się z ubiegłorocznego Lasku ze wszystkimi. No proszę, jaki ten świat chatkowy mały.
A wieczorem i później nocne Polaków rozmowy. I śpiewy.
Niedzielnym rankiem wszyscy po kolei znikają. Buba i jej towarzystwo – bo oni muszą. Marianna, Kuba, Mikołaj – jeszcze zdążają powiesić firanki. Tylko nam jakoś niespieszno. Oj, zostałoby się jeszcze. Chatar podprowadza nas do czerwonego szlaku. Ruszamy z kopyta, bo późnawo. Mgła, śnieg. Dzieciaki ładnie maszerują, pilnują szlaku i siebie nawzajem. Na Obidowcu już przewaga błota nad śniegiem i wcale nie jest to korzystna zamiana. Przy starowierchowym schronisku odpoczywamy dosłownie 5 minut, kanapki w ręce i ruszamy dalej „po błocku skisłym, mgły i wiatr”... a nie, z mgłą już się pożegnaliśmy. Im niżej i do wieczora bliżej, tym ładniejsza pogoda. Wieczór już mamił urokiem. Szkoda jedynie, że na szosie. No, ale
nie można mieć wszystkiego. Chmurki, zachodzące słoneczko i te sprawy.
I to by było na tyle.
|
|
 |
 | |  |
dakOta
Dołączył: 28 Lut 2008 |
Posty: 1347 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Kraków |
|
 |
Wysłany: Śro 0:30, 23 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Moje w sumie trochę też, ale jest to do zniesienia. O wiele łatwiej niż humorki, które potrafia mieć "na dole".
|
|
turystykon
Dołączył: 06 Cze 2007 |
Posty: 1279 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Rajcza |
|
 |
Wysłany: Śro 21:42, 23 Kwi 2008 |
|
 |
|
 |
 |
Buba, piękna wycieczka i piękne zdjęcia! Gratuluję!
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 3
|
|
|
|  |