 |
 | Grota kolejny raz do poprawki... |  |
darkheush
Stary zgred
Dołączył: 04 Lut 2009 |
Posty: 1367 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Andrychów (Beskid Mały) |
|
 |
Wysłany: Śro 20:03, 13 Mar 2013 |
|
 |
|
 |
 |
To był wariacki wypad.
Od kilku tygodni ugadywałem się z Dakotą na Skalankę. Postanowiłem spełnić obietnicę i dać znać Rudej. Ta wyraża ochotę... na wypad rzecz jasna Niemniej w czwartek tuż przed wypadem pomysł Skalanki upada - zdycha śmiercią naturalną. Nie wiem co robić. Dzwonię do Dakoty i ta proponuje Gibasy. Myślę sobie - no jakoś trzeba ratować ten weekend. Szybki telefon do Rudej - zmieniamy plan??? Tak!!! No to ok 17 jesteśmy umówieni w chatce Pod Potrójną. W międzyczasie ugaduję się za pomocą fejs-zboka z Jardem, który też jakoś chce uratować swój niedoszły wypad na Wielkiego Chocza.
Sobota rano - kończę nockę w fabryce, rajd do domu, szybkie zakupy, wrzucanie (dosłownie) bambetli do plecaka i spać. Ok 14:30 spotykam w Andrychowie Dakotę, Achima i Jarda. Jedziemy na Praciaki.
Mozolnie wyciągiem w górę. Widoczność na kilka metrów, jednak do chatki studenckiej dochodzimy w miarę bezawaryjnie. Tam już czeka na nas Ruda Spontan powitania, w końcu nie widzieliśmy się od listopada.
Miśka odradza zejście koło kibelka, wybieramy kierunek "na trafok" żeby nie nadkładać drogi. I tak już robi się powoli ciemno. Przy szlabnie jesteśmy kilka minut po 18. Wyciągam czołówkę i się zaczyna. Droga nieprzetarta, idzie się ciężko, ale najgorsze jeszcze nadejdzie, choć o tym nie wiem. Już widzę światła staszkowej chaty, ale tu zaczyna się armageddon. Polana zawiana niemalże na gładko - 50-70 cm ciężkiej mokrej brei. Ostatnie może 300 m do chaty robimy w czasie 25 min!!! Mam wrażenie, że na dwa moje kroki do przodu, staszkowa chatka robi jeden. Chyba nie dojdę...
Jest - nareszcie Plecak robi głośne jebudu, aczkolwiek uważam aby nie uszkodzić pewnego cytrynowego eliksiru "made in Lublin"
W chacie jak zwykle cieplutko. Powolutku się urządzamy, zaczynamy pichcić pulpę co rusz uzupełniając kalorie łatwo przyswajalnymi płynami
Wieczór i część nocy jak zawsze dyplomatycznie przemilczę. Rano na termometrze +4 stopnie. Grota idzie w odstawkę. Nie będziemy ryć w tej błotnistej brei, bo po prostu bardzo łatwo o jakieś skręcenie. A kawałek drogi by był przed nami.
Śniadanie ciągnie się w nieskończoność, mamy czas. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Schodzimy na leśniczówkę. Ścieżka przypomina koryto potoku Kawałek asfaltingu i lądujemy "Pod Dębami" gdzie następuje tradycyjne after-party
Potem jeszcze stop do Suchej i... koniec pieśni. Dziękuję wszystkim za ten weekend!!!
Kilka moich fotomontaży po kliku w obrazek:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
 |
|
 |
 | |  |
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Czw 8:02, 14 Mar 2013 |
|
 |
|
 |
 |
Tyz prowda, czasem lepiej odpuścić niż zrobić sobie ała.
Skąd bierzesz ten wykres wysokości trasy na końcu w Picassa?
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |