![]() |
![]() | Grota kolejny raz do poprawki... | ![]() |
darkheush
Stary zgred
![]() |
![]() |
To był wariacki wypad.
Od kilku tygodni ugadywałem się z Dakotą na Skalankę. Postanowiłem spełnić obietnicę i dać znać Rudej. Ta wyraża ochotę... na wypad rzecz jasna ![]() Sobota rano - kończę nockę w fabryce, rajd do domu, szybkie zakupy, wrzucanie (dosłownie) bambetli do plecaka i spać. Ok 14:30 spotykam w Andrychowie Dakotę, Achima i Jarda. Jedziemy na Praciaki. Mozolnie wyciągiem w górę. Widoczność na kilka metrów, jednak do chatki studenckiej dochodzimy w miarę bezawaryjnie. Tam już czeka na nas Ruda ![]() Miśka odradza zejście koło kibelka, wybieramy kierunek "na trafok" żeby nie nadkładać drogi. I tak już robi się powoli ciemno. Przy szlabnie jesteśmy kilka minut po 18. Wyciągam czołówkę i się zaczyna. Droga nieprzetarta, idzie się ciężko, ale najgorsze jeszcze nadejdzie, choć o tym nie wiem. Już widzę światła staszkowej chaty, ale tu zaczyna się armageddon. Polana zawiana niemalże na gładko - 50-70 cm ciężkiej mokrej brei. Ostatnie może 300 m do chaty robimy w czasie 25 min!!! Mam wrażenie, że na dwa moje kroki do przodu, staszkowa chatka robi jeden. Chyba nie dojdę... Jest - nareszcie ![]() ![]() W chacie jak zwykle cieplutko. Powolutku się urządzamy, zaczynamy pichcić pulpę co rusz uzupełniając kalorie łatwo przyswajalnymi płynami ![]() Wieczór i część nocy jak zawsze dyplomatycznie przemilczę. Rano na termometrze +4 stopnie. Grota idzie w odstawkę. Nie będziemy ryć w tej błotnistej brei, bo po prostu bardzo łatwo o jakieś skręcenie. A kawałek drogi by był przed nami. Śniadanie ciągnie się w nieskończoność, mamy czas. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Schodzimy na leśniczówkę. Ścieżka przypomina koryto potoku ![]() ![]() Potem jeszcze stop do Suchej i... koniec pieśni. Dziękuję wszystkim za ten weekend!!! Kilka moich fotomontaży po kliku w obrazek: [link widoczny dla zalogowanych] |
|||||||||||||
|
![]() |