Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Fotorelacja Beskid Sądecki & Sokolica 13.o8 - 15.o8.2oo9
katmandu


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław / Bystra Śląska

Wyprawa w Beskid Sądecki miała trwać od czwartku do niedzieli, ale z przyczyn niezależnych musiałyśmy zakończyć dzień wcześniej. Podróż jak zwykle z przygodami, nie wnikając w sedno powiem tylko, że dworzec w Jaworznie Szczakowej o 2 w nocy wygląda dokładnie tak samo, jak o 5 nad ranem, a jeśli ktoś czytał w prasie nt. awarii lokomotyw i opóźnieniach pociągów, niech nie testuje tego, mając przesiadkę w środku nocy na jakimś… no choćby i w Jaworznie Szczakowej.

W każdym razie po trzech godzinach oczekiwania, przyjechał następny pociąg do Krakowa… Tu jakimś szczęściem łapiemy od razu osobowy do Krynicy. Jedzie pięć godzin, dosypiamy częściowo to czuwanie na dworcu w Jaworznie, ale od Grybowa bardzo ładne widoki i zajmuję się już wyglądaniem przez okno. Po drodze miejscowości o poetyckich nazwach – Ptaszkowa, Mszalnica, Kamionka, Piwniczna, Muszyna, Powroźnik i moja ulubiona – Zubrzyk : )


<b>13.08.2009 czwartek</b>

Krynica. Architektura domów wczasowych prosto z PRL, do tego na każdym rogu cepeliowskie poczucie estetyki – rzeźby z kwiatów w kształcie dzbanków, kurek i pawi. I napis KRYNICA ułożony z żywopłotu. Opuszczamy główną ulicę i kierujemy się GSB w stronę Jaworzyny Krynickiej z sześciogodzinnym opóźnieniem. Pogoda średnia – mgliście, chmurzasto, bardzo parno, zmiennie.



Szlak wiedzie malowniczo przez przysiółek Czarny Potok, a potem doliną prowadzącą pod stoki narciarskie na Polanie Izwór. Nieopatrznie zapędzamy się aż pod nieczynne wyciągi, nie zauważając kiedy odbił nasz czerwony. Na polanie dwa wyciągi i chatka z kasami, przy której siedzi jakiś starszy jegomość. Podchodzę, by zapytać o zgubiony szlak, ale on mnie uprzedza, mówiąc: „Aaaaale nieczynne jest”. Odpowiadam: „I tak zostawiłam narty na dole” Chwila konsternacji, ale szybko się porozumiewamy i pokazuje nam, gdzie trafić z powrotem na czerwony.

Podchodzimy dalej, mijając jeszcze jeden stok oraz przechodząc pod kolejką gondolową. Jest tak parno, że aż ciężko się oddycha. Tuż przed łączeniem GSB z zielonym nagle słyszę narastający szum. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, spada na nas z hukiem taka ściana wody, że zalewa nas momentalnie od stóp do głów, a intensywność deszczu nie spada przez kolejne 10 minut. Z ronda spływa mi wodospad wody przed oczami! Ledwo się słyszymy, stojąc kilka metrów od siebie.



Nasz szlak zamienia się w gliniasty i śliski potok i w dodatku wychodzi na otwartą przestrzeń. Pokonując przeciwności losu, ruszamy dalej w deszczu, mijając po drodze Diabelski Kamień, pod którym schronienie znajduje chyba z 10 osób. To pierwsze osoby spotkane dzisiaj na szlaku i sądzę że prosto z kolejki (kolorowe parasole + tenisówki). Ich wzrok mówi sam za siebie („waryjoty…”), ale my niezmordowanie idziemy dalej.

Osiągamy schronisko i jak to zwykle bywa w takich przygodach – w tym momencie wychodzi słońce, a ciepły wiatr rozgania ciężkie chmury… W schronisku spędzamy dłuższą chwilę, aby się ogrzać i przebrać. Gdy wychodzimy, widoki w pełni wynagradzają nam doznane cierpienia ; )



Kilkanaście minut podejścia i jesteśmy na <b>Jaworzynie Krynickiej</b>. Stąd piękna panorama w kierunku Beskidu Niskiego.



Ruszamy z kopyta na <b>Runek</b>, aby mimo wszystko wykonać dziś plan i spać na Hali Łabowskiej. Na szczycie krótka konsultacja, czy schodzimy do bacówki <b>Nad Wierchomlą</b> po widoki oraz pieczątkę i ambitnie decydujemy, że tak. Nie żałujemy, ponieważ po osiągnięciu bacówki, roztacza się przed nami przepiękna panorama, zalana ciepłymi popołudniowymi promieniami słońca.


<i>Na lewo ode mnie schodzi długie ramię Pustej Wielkiej (1061), z prawej – Lembarczka (917) i poza kadrem Hala Pisana, nad moją głową Kiczora (806), na horyzoncie od prawej – Radziejowa (1262) – najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego oraz obok siebie Wielki Rogacz (1182) i Mały Rogacz (1162). Pod nimi prawie niewidoczna na zdjęciu Niemcowa (1001). Na wprost widoczny szczyt na horyzoncie to Eliaszówka (1024), a lewo od niej – Tatry w chmurach, widać tylko delikatny zarys najbardziej na lewo. A w dole wieś Wierchomla.</i>

Siedzimy pod całkiem wyludnioną bacówką dłuższą chwilę, zastanawiając się nawet nad noclegiem (jest 18.30), zajadamy czekoladę, a mnie bierze nawet na takie tam – impresje:



W końcu decydujemy jednak iść dalej, jako że wieczór zapowiada się ładny, a chcemy wykonać plan. Podejście na Runek zajmuje nam połowę czasu z mapy i po chwili odpoczynku idziemy szybko dalej. Na Łabowską mamy wg mapy 2h. Początkowo szlak wiedzie drogą leśną do zwózki drzewa i brodzimy w bagnie, co nie ułatwia nam zejścia, ale po kilkuset metrach szlak odbija w lewo i wiedzie grzbietem w lesie. Po drodze mijamy wiatę i od tego momentu zaczyna się robić szaro.

Do <b>Hali Łabowskiej </b> docieramy już w po zmroku, a i tak 45 minut wcześniej niż z mapy. W schronisku poza nami jest tylko jakiś pan z dwójką dzieci, obsługa wygląda na licealno-studencki wolontariat i tłumaczy nam, że jest za mało osób do grzania wody. Zapraszają jednak do swojej części na kąpiel (i tak bym nie odpuściła ). Kładziemy się spać o 22, zasypiam w mgnieniu oka, a przed oczami mieszanka dworca w Jaworznie Szczakowej, pociągów, ściany deszczu, panoram gór, kontemplacji nad Wierchomlą, wycieczek swoich, cudzych i czego tam jeszcze…


<b>14.08.2009 piątek</b>

Piękny, rześki poranek i panorama znad schroniska zachęcają od rana do dalszej trasy.



Ruszamy w drogę po 10, szlak wiedzie teraz grzbietami hal i charakteryzuje się miękkim, gliniastym podłożem. Często napotykamy na kałuże i rozlewiska, iskrzące się w porannym słońcu lub skryte w cieniu drzew.



W szybkim czasie osiągamy <b>Halę Pisaną</b>.


<i> Widok z Hali Pisanej (1043) – na wprost w oddali Hala Łabowska, na prawo od niej w kolejnym paśmie Runek (1080) i Jaworzyna Krynicka (1114) za świerkiem.</i>

Podejmujemy tutaj decyzję, aby – skoro tak dobrze nam idzie – zmienić pierwotny plan spania na Niemcowej i dojść aż do Prehyby. Może trafimy w sam raz na zachód słońca albo chwilę przed zachodem na Radziejowej? Taka perspektywa pobudza naszą wyobraźnię i ruszamy szybko dalej. Modyfikujemy w związku z tym odrobinę naszą trasę i zaraz za Halą Pisaną schodzimy z GSB, obierając kierunek na Piwniczną i dalej Niemcową żółtym szlakiem, skracając tym samym drogę o około godzinę w stosunku do GSB.

Tego fragmentu trasy nie znałam wcześniej i muszę powiedzieć, że widoki z zejścia żółtym do Piwnicznej są przecudne.







Trafiamy po drodze na wysoko położony przysiółek o kolejnej zachwycająco poetyckiej nazwie Jarzębaki. Domki ciasno upchane wzdłuż drogi-szlaku, stodoły z sianem, psy, koty, krowy, wokół kilku domów spróchniałe sztachety, ale większość podwórek nieogrodzona, trawka pięknie wystrzyżona przez kozy i te widoki… Przejście przysiółka zajmuje nam 4 minuty, a przekazanie wszystkich odczuć – dużo więcej. Stąd do Piwnicznej zejście zajmuje nam jeszcze godzinę.



Piwniczna wygląda podobnie jak Krynica, choć nie widać tu aż tak zabudowy a’la późny Gierek. Po odpoczynku wchodzimy szybko żółtym na Niemcową, osiągając po pewnym czasie przepiękne miejsce – kapliczkę na wysoko położonej hali z panoramą na pasmo Jaworzyny.




<i> Widok spod kapliczki – „uszczerbiona” na wprost Pusta Wielka (1061), na horyzoncie długie ramię to od prawej Jaworzyna Krynicka (1114) i Runek (1080), a pod nim polana nad Wierchomlą. Najbardziej na lewo Parchowatka (1004). W dole Piwniczna.</i>

Na <b>Niemcowej</b> łączymy się znowu z GSB i bez zaglądania do chatki pod Niemcową, od razu odbieramy kierunek w stronę Wielkiego Rogacza i Radziejowej. Niemcowa jest pierwszym miejscem od Jaworzyny, na którym spotykamy większą grupę ludzi – wczoraj od Jaworzyny aż do końca dnia nie spotkałyśmy ani żywej duszy, dzisiaj tylko na Hali Pisanej przyszły po nas trzy osoby oraz w drodze na Niemcową wyprzedziłyśmy kolejną trójkę. W dalszej części drogi na Radziejową znowu pusto, poza dwoma chłopakami napotkanymi na Wielkim Rogaczu, parą na Radziejowej i rowerzysty.

Pasmo Radziejowej ma już inną rzeźbę niż Jaworzyny Krynickiej – więcej tu charakterystycznych dla Beskidów kamienistych szlaków i zalesionych szczytów, tam – sporo hal i piaszczysto-gliniaste podłoże traktów.

Z <b>Wielkiego Rogacza</b> wskakujemy szybko na <b>Radziejową</b> – widok z wieży jest zachwycający. Zachodzące słońce przebija się bladopomarańczowymi promieniami przez granatowo-stalowe chmury, oświetlając pod ostrym kątem góry i doliny. Szkoda, że nie ma lepszej widoczności, ale i tak jest przepięknie.


<i> Z wieży na Radziejowej (1262) – widok w kierunku zachodnim: na prawo od środka najwyraźniej zarysowany Lubań (1211), na prawo od niego na horyzoncie Turbacz (1310), Jaworzyna Kamienicka (1288) i Kudłoń (1274); w drugą stronę bardziej oczami wyobraźni można dostrzec pośród chmur Babią Górę, Małą Fatrę i Tatry…</i>


<i> Z wieży na Radziejowej – widok w kierunku wschodnim: w pierwszym paśmie od lewej z przecinką w lesie Kordowiec (762), Kiczora (988) i Niemcowa (1001). Nad Kordowcem w drugim paśmie Hala Pisana (1043) i dalej na prawo Hala Łabowska (1064), pasmo zamyka Parchowatka (1004). Kolejne pasmo na prawo trochę dalej otwiera Runek (1080) i dalej Jaworzyna Krynicka (1114). Po lewej w oddali Beskid Niski. W dole oświetlona dolina Piwnicznej.</i>


<i> Z wieży na Radziejowej – widok w kierunku południowym: na pierwszym planie Wielki Rogacz (1182) i Mały Rogacz (1162). Na prawo od Rogaczy Szczob (935), na lewo Eliaszówka (1024). W oddali pasma słowackie.</i>

Z Radziejowej do schroniska na <b>Prehybie</b> jest wg mapy 1h45min, znowu jesteśmy szybciej. W schronisku trochę ludzi, ale nie za dużo. Jestem zaskoczona cenami, bo uważałam schronisko na Prehybie za drogie miejsce, a wychodzi, że to na Łabowskiej mają jakieś ceny z kosmosu. Dzisiaj noc nas nie zastała na szlaku, więc spokojnie jemy w jadalni, kontemplując wrażenia z trasy i snując prosty plan na wieczór, który nazwałyśmy 3P – piwo, prysznic, prycza


<b>15.08.2009 sobota</b>

Dzisiaj wracamy już do domu. Rano postanawiamy zejść do Szczawnicy nie GSB, tylko skrócić sobie niebieskim i jeśli czas pozwoli wyskoczyć chociaż na Sokolicę – apetyt na jakiekolwiek ekspozycje u mnie coraz większy.

Jeszcze poranny widok spod schroniska na Prehybie.



Schodzimy szybko do Szczawnicy, która trochę szokowo wita nas zalewem tzw. stonki, kuracjuszy, wczasowiczów czy jak inaczej ich zwać. Idziemy długim nabrzeżem w stronę przeprawy na Dunajcu i po krótkim rejsie stoimy u stóp Sokolicy. To niesamowite, że w paśmie po wschodniej stronie Szczawnicy spotkać można na szlaku dwie osoby dziennie, a tutaj niemal stoi się w kolejce…

<b>Sokolicę</b> osiągamy z plecakami, wyprzedzając po drodze wszystkich współpasażerów z tratwy. Na szczycie tłum, lokujemy się na chwilę, aby porobić zdjęcia, muszę wyjść za barierkę, żeby w kadrze nie było czyjejś ręki, nogi lub innej części ciała.



Szybko schodzimy z powrotem na dół. Teraz właściwie nie żałuję, że nie było czasu na całe Pieniny, lepiej tu wrócić jesienią niż stać w kolejce… W Szczawnicy moczymy chwilę nogi w potoku, kupuję pół kilo bunca do domu i ruszamy w długą drogę powrotną…

Reszta zdjęć z opisem panoramek na [link widoczny dla zalogowanych].


Ostatnio zmieniony przez katmandu dnia Nie 17:40, 16 Sie 2009, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Piotrek
Administrator

Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 5888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec/Sienna

Bardzo podoba mi się to miejsce/zdjęcie z kapliczką.

Fajny wyjazd
Smile
Zobacz profil autora
Fotorelacja Beskid Sądecki & Sokolica 13.o8 - 15.o8.2oo9
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu