Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Jeżdżą na nartach od stu lat
daniel
Moderator

Dołączył: 19 Kwi 2006
Posty: 799
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: żYwIeC/TwArDoRzEcZkA

Sto lat temu powstał Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego. Dla jego twórców najważniejsza była zimowa turystyka w Tatrach. Czy najstarszy dziś w Polsce klub narciarski, oficjalnie kontynuujący tradycje ZON TT, wrócił do tej tradycji?

Z początkiem XX wieku nieliczni amatorzy narciarstwa skupieni w Zakopanem roztrząsali, czy powinno się mówić narty łyże, ski, a może narty? Rozważali, czy w tatrzańskich warunkach warto korzystać z wzorców norweskich, czy austriackich? Czy lepiej jeździ się z jednym bambusowym długim kijem, czy może z dwoma? Albo czy łatwiej będzie znaleźć i odkopać zasypanego lawiną narciarza, jeśli będzie obwiązany długą, pozostawiającą czerwony ślad linką, czy też, gdy będzie miał pod czapką przywiązanego za nogę kanarka? Bo jeśli lawina zerwie nieszczęśnikowi czapkę, to ptaszek powinien polatywać nad lawiniskiem, wskazując miejsce... A co będzie, jak czapka nie spadnie?

Niezależnie od tego, którą opcję wybierali narciarze, co do jednego byli zgodni - białe szaleństwo warto propagować, a Tatry trzeba jakoś zagospodarować także zimą. Tak, by można się było poruszać, gdy spadnie śnieg - najlepiej na nartach. Dlatego w 1907 roku pionierzy polskiego narciarstwa powołali Zakopiański Oddział Narciarzy przy Towarzystwie Tatrzańskim. Z czasem przekształcił się on w Sekcję Narciarską Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Właśnie obchodzi ona swoje stulecie.

Kraków nie lubił nart

Narciarze w Tatrach pojawiają się w 1894 roku. Krakowski architekt Stanisław Barabasz i krakowski kupiec Jan Fischer w Wielki Piątek docierają na nartach do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zastają zasypane i zawiane schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego, stawu zupełnie nie widać, za to jeździć po nim na nartach można do woli. Barabasz ma już za sobą pierwsze narciarskie próby - w 1888 roku narty własnego pomysłu wykorzystywał do polowań w Cieklinie niedaleko Jasła. Potem nocami trenował na krakowskich błoniach, Sikorniku, pod kopcem Kościuszki. Krakowskie towarzystwo, także członkowie "Sokoła", nie garnęli się jednak do nart.

Gdy w 1901 roku Barabasz zostaje powołany na stanowisko dyrektora Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, nie kryje radości. Po przyjeździe zachęca do nart nauczycieli i uczniów szkoły. Ci pierwsi, przez grzeczność i żeby się przypodobać nowemu dyrektorowi, próbują, starsi jednak szybko wykruszają się. "Szastanie się po śniegu" im raczej nie odpowiada. Entuzjastycznie do sportu odnoszą się natomiast uczniowie i młodsi nauczyciele.

Nie przeszkadza im, że najpewniejszą wtedy techniką hamowania było po prostu runięcie w śnieg albo nieraz ryzykowne hamowanie przy pomocy bambusowego kija. Wkrótce szkoła zaczyna produkować narty, a dyrektor chętnie uczy jazdy, stawiając jeden warunek: każdy, kto się szkoli, musi pozyskać dla nart przynajmniej jedną osobę. Do nart dali się przekonać m.in. późniejszy świetny narciarz Henryk Bednarski, zawodnik i producent nart Stanisław Zdyb, ratownik i nieustraszony narciarz Józef Lesiecki.

W 1905 roku 48-letni Barabasz wychodzi z towarzyszami na Kopę Kondracką i Małołączniak. W 1907 wraz z Mariuszem Zaruskim, Lesieckim, Zdybem i innymi wychodzą na Przełęcz Kondracką.

Ryzyko i bigos

Zjazd z Czerwonych Wierchów nawet przy dzisiejszym sprzęcie dostarcza niezapomnianych wrażeń zwolennikom ski alpinizmu. Jednak sto już lat temu narciarze wybierają się na Gąsienicową, nad (albo na, jeśli śnieg dopisał) Czarny Staw Gąsienicowy, Kasprowy, Goryczkową, Czerwone Wierchy, nawet na Kamienistą i Giewont. Pękają spodnie, łamią się narty i kijki, często trzeba nocować pod chmurką lub w zawianych szałasach. Są też eksperymenty, np. z nartami różnej długości. Barabasz próbuje jeździć zarówno na tych mierzących 1,70 m, jak i zaledwie metrowej długości. Jedni zabierają na wyprawy aparaty fotograficzne, inni zapasową odzież, jeszcze inni - jak jeden z pierwszych członków ZON TT Andrzej Góraś - wielką puszkę słynnego na całe Zakopane bigosu, upichconego przez wyrozumiałą żonę.

A góry, wcześniej odwiedzane głównie latem, są coraz popularniejsze wśród ludzi goszczących dłużej lub krócej pod Tatrami. Przyjeżdżają z Wiednia, Krakowa, Warszawy. Poza Barabaszem wielkimi entuzjastami nart okazują się kompozytor Mieczysław Karłowicz oraz marynarz i były zesłaniec Zaruski. Narty dostarczają emocji, dają poczucie wolności (niewiele jeszcze wtedy myślano o niebezpieczeństwach). Połączenie turystyki i narciarstwa wykorzystuje Towarzystwo Tatrzańskie - instytucja posiadająca zaplecze finansowe, gospodarcze, działająca legalnie, ciesząca się uznaniem społecznym, skupiająca profesorów uniwersyteckich, artystów, arystokratów, przemysłowców. Jej członkowie postanawiają stworzyć, obok już działających, także sekcję narciarską.

- Nie był to jednak pierwszy polski klub narciarski. Działał już ON Śląsk Cieszyński, a w styczniu 1907 we Lwowie roku powstało Karpackie Towarzystwo Narciarzy (KTN). Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego powstał 28 lutego 1907 roku. Pierwsze zebranie miało miejsce w grudniu tego roku. Jego pierwotna nazwa - "Oddział Łyżwistów" - nie przyjęła się. Do 1911 roku klub nazywał się więc ZON TT - opowiada Wojciech Szatkowski z Muzeum Tatrzańskiego, który zajmuje się historią narciarstwa.

Przewodniczącym ZON TT zostaje Barabasz, Zaruski skarbnikiem. Karłowicz pracuje w Komisji Kontrolującej, zastępca przewodniczącego jest Włodzimierz Tchórzowski. W sumie ZON TT liczy 21 narciarzy, wśród których jest tylko jedna kobieta - Leokadia Czerwińska.

Kursy, lawiny i Pyszna

Do wybuchu I wojny ZON TT organizuje kursy narciarskie. Pierwszy, prowadzony przez Zaruskiego, trwa od 25 grudnia 1907 roku do 2 stycznia 1908 roku i ma 49 uczestników. Do kwietnia 1908 roku wyszkolonych zostaje w "umiejętnej jeździe na nartach" 67 osób: 12 kobiet i 55 mężczyzn, w tym pięciu przewodników górali. Spośród nich jedynie Stanisław Gąsienica Byrcyn uzyskuje patent. Trzydniowy kurs w kolejnym sezonie prowadzą Zaruski i Karłowicz. Uczestniczą w nim 24 osoby, w tym trzy kobiety. W 1910 roku na kurs zgłaszają się 44 osoby, a kończy się on wycieczką na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Rekordowy jest rok 1911 - tajniki narciarstwa chcą posiąść aż 72 osoby. Dodatkowo Zdyb prowadzi kursy narciarskie dla uczniów Szkoły Przemysłu Drzewnego, a Zaruski szkoli przewodników.

Tradycją staje się wieńcząca kurs wycieczka narciarska na jakiś szczyt tatrzański - Giewont, Halę Gąsienicową, Kasprowy Wierch...

- I przyznać trzeba, że kursanci i instruktorzy wybierali trasy, które nawet dzisiaj oceniane są jako trudne lub bardzo trudne. Na sprzęcie, jakim dysponowano wtedy, były to sporty ekstremalne - ocenia Szatkowski, sam zajmujący się turystyką narciarską.

Narciarze spotykają się w hotelu Morskie Oko, gdzie organizują odczyty i pokazy zdjęć. Powstaje fachowa biblioteka, z czasem także wypożyczalnia nart. Wraca problem kanarka i linki lawinowej, czyli ryzyka podejmowanego przez narciarzy i konieczności fachowego udzielenia im pomocy. W 1908 r. ZON TT wydaje pracę Zaruskiego "Lawiny śnieżne w Tatrach". ZON TT chce współtworzyć straż ratunkową. Powstanie TOPR przyspiesza śmierć Karłowicza w lawinie pod Małym Kościelcem w lutym 1909 roku. W wyprawie po ciało bierze udział wielu zakopiańskich narciarzy.

Narciarskie "wyrypy" to tylko nie zwieńczenie kursów. Dla towarzystwa, wrażeń i z wielu innych powodów na nartach wychodzi się wówczas - i zjeżdża - z m.in. Żółtej Turni, Suchej Przełęczy, Zaworów, Czerwonych Wierchów, Przełęczy Koprowej. Z czasem narciarze pojawiają się na Kozim Wierchu i Zawracie. Wycieczki zimowe stają się coraz trudniejsze, a narty łączą się już nie tylko z myślistwem i fotografią, ale też zimowym taternictwem.

ZON TT wytycza siedem dróg narciarskich o różnym stopniu trudności, m.in. z Kuźnic na Hale Kondratową, Goryczkową i na Kalatówki, z Hali Smytniej na Hale Pyszną, Tomanową i przez Przełęcz Iwaniacką. Żeby narciarze nie musieli nocować pod chmurką, organizacja zabiega o utworzenie sieci schronisk czynnych przez cały rok. Dostarcza opału na Halę Gąsienicową, dzierżawi schroniska-szałasy na Hali Kondratowej (niszczy je lawina z Giewontu), w Dolinie Starorobociańskiej, na Halach Tomanowej, Kalatówki i Pysznej.

Właśnie to ostatnie miejsce staje się narciarskim eldorado, miejscem, które do dziś w historii narciarstwa i Zakopanego uchodzi za kultowe. Ukształtowanie terenu sprzyja zarówno ryzykownym zjazdom, jak i nauce techniki.


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Zobacz profil autora
Jeżdżą na nartach od stu lat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu