Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Jesienne pożegnanie z Tatrami
Spoko


Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sucha Beskidzka

Jesienna włóczęga po Tatrach 12.10.2008

Na początku chciałem przywitać fanów moich relacji i tzw fanów innaczej zarówno z tego forum jak i gości.
Pierwszych chciałbym przeprosić ponieważ W bieżacym roku jest to moja ostatnia relacja z Tatr Crying or Very sad .Następny wyjazd w Tatry dopiero w maju następnego roku na .
Tych drugich - typu PysiaczekRobaczek -Chciałbym pocieszyć ,że nie muszą do maja stresować się i wpadać w kompleksy w następstwie moich relacji. Razz

Pogodę miałem znakomicie przepiękną .Bez mgiełki.Widzialność doskonała .No i te jesienne barwy...... - miodzio.
Co tu dużo mówić .Niebiosa dawały mi na prawie wszystkie liczne moje wyprawy tatrzańskie, znakomitą pogodę .Nie wiem czym sobie zasłużyłem? Pewnie byłem grzeczny Very Happy .Jedynie podczas jednej wyprawy(Na Lodowy) w towarzystwie 2 forumowiczów z Górskiego Świata było troszkę deszczowo i mgliście ,co zresztą mi nie przeszkadzało specjalnie poza brakiem ładnych widoczków.Ta wyprawa ,jedyna w grupie forumowiczów okazała się mieć nie do przewidzenia finał ,który posrednio zaowocował moim odejściem z Górskiego Świata.
Nie, żebym coś miał do tej dwójki Forumowiczów .W sumie fajni towarzysze wyprawy. Jedynie co można im zarzucić to pewne niedogranie do końca pewnych szczegółów wyprawy.A drugi mankament nie tylko zresztą Ich dotyczący, znalazł odbicie w póżniejszej dyskusji.Mianowicie jest pewien problem ,który sprowadza się do tego ,że świeżo upieczeni kursanci kursu skałkowego czy też taternickiego uznają że posiedli już wystarczająco dużo wiedzy aby pouczać innych ,którzy co prawda kursu nie robili ale za to mają o wiele większe doświadczenie i praktykę w chodzeniu po górach ,skałach etc. Przypomina mi to trochę moją córkę ,która po zdaniu samochodowego egzaminu prawa jazdy ,mówi mi często jak mam jeździć .(Konkretny przykład. Teren zabudowany z dozwoloną szybkością 50/h .Starając się zachować płynność ruchu jadę np 60/h a córka na to że źle jeżdżę Very Happy ) .Podobnie miała się sytuacja z tymi forumowiczami jak i z Naczelnym Wodzem Górskiego Świata samym Adminem Pedro . Chcę powiedzieć wyraźnie .Te kursy to głównie teoria - chociaż przydatna- to jednak za mało praktyki .Tę zdobywa się po wielu latach chodzeniu po górach.Po latach zdobywa się wiedzę o pogodzie, o mozliwych jej zmianach wciągu dnia ,o ocenie stopnia trudności wejścia na skały , o swoich mozliwościach i predyspozycjach ,o swojej psychice itp

Ale się rozpisałem. Pora przejść do konkretu czyli mojej wyprawy.
Będzie to relacja gładka ,nie wywołująca stresów u co poniektórych forumowiczów. Wink

Od ostatniej wyprawy dwa tygodnie temu ( balans na granicy ryzyka), codziennie pilnie przeglądam prognozy pogody. I wreszcie wszystko wskazuje na to, że w niedzielę 12.10 pogoda będzie piękna. Tym razem pojechałem samochodem - bo tak wygodniej - na Słowacka stronę. Co do pogody nie zawiodłem się .Od samego rana zapowiadało się pięknie i było.
W czasie tej ostatniej wyprawy tegorocznej, nastawiałem się na taki lekki 6-7 godzinny spacer z podziwianiem kolorów jesiennych. A ponieważ udało mi się skombinować aparat więc wrzucę parę zdjęć. Wyjechałem około 7 rano. Już na drodze pewne zaskoczenie .W jednym miejscu pokazywana jest temperatura jezdni i powietrza.A co mnie zaskoczyło .....? Otóż temperatura powietrza +0 ,temperatura jezdni +0. Miałem trochę z matematyką do czynienia .Nie tylko całki i różniczki ale także liczby zespolone,macierze,większe i mniejsze połówki itp .Jednak nie rozumiem ile to jest +0 i czy ono jest takie samo jak 0 i czy jest też -0 ? I jakie są różnice pomiędzy tymi zerami, hmm.... ? No nic w każdym bądź razie potraktowałem te plusy jako ewentualne powodzenie w wyprawie. Smile


Zaparkowałem samochód w bezpłatnym miejscu w jednej podtarzańskiej słowackiej miejscowości i wyruszyłem polną utwardzoną drogą przed siebie w głąb Tatr aby przeżyć radosne chwile ze spotkania z górami.
Wg mapy droga ta przecinała dosyć znaczny potok ,jak Chochołowki.Sądziłem ,że przez rzekę - taaaaka droga - powinna mieć most. I był .... .Tyle ,że w częściach a w zasadzie to w reszkach z części pozostałych po letniej powodzi.
No cóż. Trzeba w bród.Woda zimna jak lód .Po przejściu rzeki, spodnie mokre powyżej kolan .Na brzegu wyżąłem spodnie i skarpetki,Wylałem wodę z butów i aby nieco sie rozgrzać ,pobiegłem kawałek drogi.Rozgrzało to trochę stopy.Potem tak jeszcze kilka razy biegłem .I dotarłem do pięknej odizolowanej od społeczeństwa polany.Naokoło piękne skałki.Co tu dużo mówić. Widać to na zdjęciu

[link widoczny dla zalogowanych]

Chwilkę odpocząłem po czym weszedłem sobie na górkę widoczną na zdjęciu

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie ta górka była jednak celem mojej wyprawy .Zeszedłem więc z niej i wyruszyłem na główny cel, którym była pewna przełęcz.Na mapie jest zaznaczona ścieżka na tę przełęcz.I była miejscami dosyć widoczna a miejscami zarośnięta i nie widoczna ,wtedy trzeba było iść trochę na wyczucie.o godz 12.30 staję na przełęczy z której rozciągają sie wspaniałe widoki.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Na przełęczy słoneczko mile przygrzewało. Leniwie odpocząłem sobie z pół godzinki i podsuszyłem trochę spodnie i buty. Czas wracać w dół z powrotem na polankę .W dole poszedłem w górę polanki .Po czym polanka się skończyła a droga weszła w las.W odpowiednim miejscu skręciłem percia w stronę małego potoczku który jak domniemywałem z mapy powinien się przełamywać przez wąwóz. Pomyślałem,że jeżeli będzie ten wąwóz a nie trudny to przejdę kawałek nim. Percią ,którą szedłem spodziewałem się dotrzeć do mniej więcej środkowego biegu wąwozu. Doszedłem do potoku, a właściwie do jego brzegu - pionowej ściany skalnej. No tu nie zejdę .Chyba tylko zjazd na linie a tej nie wziąłem ze sobą. podszedłem jeszcze w górę brzegiem potoku jakieś 20m i tutaj był taki niewyraźny żlebik porosnięty krzakami, spadający do potoku i umożliwiający w miarę bezpieczne zejście. Znalazłem się w dole i oniemiałem z wrażenia.Tak dzikiego wąwozu wąskiego jak szczelina i przelewającą się wodospadami wodą przez progi, jeszcze nie spotkałem .A miałem z wąwozami już wielokrotnie do czynienia. Dotychczas to było nie to.Tu chyba jeszcze dotąd nie stanęła ludzka stopa.Może moje stopy są pierwszymi. Próbuje pstrykać zdjęcia i z lampa błyskową i bez.Niestety zdjęcia z tak wąskiej mrocznej szczeliny nie wyszły.Nie widać wogóle głębi na płaskich zdjęciach.Zrobiłem ich ze 20 ale tylko 2 jako tako można zapodać i potem powiem gdzie je mozna oglądnąć.

No nic trzeba wyruszyć na podbój wąwozu. Uszedłem 20m w górę i .... zostałem zastopowany.Niestety całą szerokość wąwozu o 1,5metrowej szerokości zajmuje kocioł eworsyjny o długości ok 4m wypełniony wodą głęboką myślę minimum 1.5 m u podnóża wodospadu.Próg nad wodą nie jest trudny może 2m wysokości i nieco pochyły ,ale dzięki tej wodzie w kotle eworsyjnym > nieosiagalny.Pomyślałem ,że bardzo dobra była by tutaj taka lekka przenośna składana drabinka z duraluminium ,taka jakie używa się przy przekraczaniu szczelin lodowych.
Ściany wąwozu gładkie jak lustro.Nie ma żadnych szczelin na friendy aby próbować obejść wodę bokiem.A obejście góra to pozostaje to ,którym zeszedłem ale prawdopodobnie trzeba by było obejść w górę cały wąwóz, więc taka alternatywa jest bez sensu.

No nic spróbuję w drugim kierunku czyli w dół. Po jakiś 80 m i pokonaniu kilku śliskich prożków 1-1.5 m wysokości i z wodospadzikami znowu utknąłem. Przede mną 10m próg z wodospadem .Czysty pion. Ale...... . Zauważyłem tutaj zetlałą taśmę stanowiska zjazdowego. Jednak ktoś był przede mną .A tak myślałem,że będę odkrywcą .... .
Cóż mi pozostało .Tym razem Wąwóz mnie pokonał. Ale to był WĄWÓZ.

O ile Trzynaście progów określiłbym jako bułkę z masłem, Wąwoz, którym szedłem dwa tygodnie temu ( Post Na granicy ryzyka) jako bułkę z masłem poprószonym szczypiorkiem, O tyle ten wąwóz mógłbym nazwać bułkę z czosnkiem i najostrzejszą papryką A towarzyszącą wodę jako ratafiję.
Co mi pozostało.... ? Ano zawrócić .Ale ja tu jeszcze będę chciał powrócić.Tylko latem przy upałach i lepiej wyposażony. To pierwszy wąwóz ,który mnie pokonał.Tutaj bez sprzetu ani rusz.

Wspiąłem się na przeciwległy brzeg potoku , mniej więcej w miejscu gdzie do niego schodziłem i szedłem brzegiem tzn górą gdzieś 30m powyżej dna łozyska posuwając się w dół jego spadku.Próbowałem wypatrzeć czy jest jakieś inne miejsce zejścia.W zasadzie było tylko jedno ale dosyć trudne.Nie schodziłem juz w dół ponieważ prawdopodobnie musiałbym w tym samym miejscu wyjść z powrotem do góry .Pół km niżej Wąwóz się kończył i tu zeszedłem na jego dno .Wrażenia patrząć w głąb niego nadal niesamowite.

Ja jednak powoli brałem się w drogę powrotną .Chciałem być w niedzielę nieco wcześniej w domu aby oddać co Boskiego Bogu.

Trochę ścieżynami, trochę perciami wyszedłem tym razem na drogę asfaltową ,którą powróciłem do samochodu

Miłego czytania

PS 1 Wiecej zdjęć będzie można znaleźć na mojej stronie na Summitposcie o czym w odpowiednim czasie poinformuję . Tam się po prostu lepiej zdjecia ładują.

PS 2 Jeżeli ktoś mający pewne praktyczne doswiadczenie we wspinaczce i mający kawałek liny i innego szpeju chciałby wybrać się na pokonanie tego wąwozu to chętnie zapraszam do partnerstwa. Wskazana jednak temperatura wysoka aby woda była troche nagrzana.Najlepiej lipiec.
Poza tym pokonywanie wąwozu widziałbym z góry w dół wykorzystując zjazdy na linie na większych progach.No i oczywiście oprócz normalnego ,wskazany strój kapielowy, podczas przejścia wąwozu.Zastanawiałem sie jeszcze nad taka składaną drabinką duraluminiową , ewentualnie zastępczo jakaś lekka dętka nadmuchiwana .
Jeżeli takie osoby fascynuje takie nietuzinkowe przejście to proszę o info na PW.


Ostatnio zmieniony przez Spoko dnia Pon 12:27, 13 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ryzyk-Fizyk


Dołączył: 01 Paź 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Po raz kolejny podziwiam fantastyczną zdolność do odnajdywania takich niecodziennych miejsc. Proszę o szczegóły na PW.

Pozdrawiam Smile

ps. Na miłość boską, uważaj na siebie Surprised
Zobacz profil autora
Spoko


Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sucha Beskidzka

Hej .
Wiesz miałem zostać kartografem tylko, na UJ nie było niestety takiego kierunku.
Ale mapy to wielkie moje hobby.Gdy nie miałem jeszcze komputera to godzinami je przeglądałem i analizowałem.W zasadzie mapy mi dużo mówią na temat topografii i rzeźby terenu .Potrafię odczytać z nich gdzie są miejsca ładne.
A na PW masz informację .Szczegółów jednak nie będzie ponieważ go nie przeszedłem
Pozdrawiam
Zobacz profil autora
Spoko


Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sucha Beskidzka

Album ze zdjęciami z tej wycieczki mozna obejrzeć tutaj.Znajduje się tam jedno zdjątko wąwozu i jeszce 17 innych

[link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Karo


Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kaczki

hej, piękne te zdjęcia. naprawdę jesień była piękna, zazdroszczę kolorów. ślicznie. Smile czekam do maja więc na kolejne relacje. Smile
Zobacz profil autora
Spoko


Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sucha Beskidzka

Dziękuję Karo Smile . Postaram sie od maja zamieszczać tu co nieco. No i mimo tego co pisałaś, wierzę że znajdziesz jednak trochę czasu na góry. Z całego serca Ci tego życzę.
Zobacz profil autora
Jesienne pożegnanie z Tatrami
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu