 |
 | Wek. Majowy2010/G.Złotymi,Rychlebskimi i Mas.Śnieżnika |  |
ecowarrior
Dołączył: 27 Sty 2007 |
Posty: 1461 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Zdzieszowice |
|
 |
Wysłany: Sob 22:51, 08 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Kolejny weekend majowy
Plan zakładał wędrówkę ze Złotego Stoku w stronę Gór Bialskich, Rychlebskich, a następnie Zlotohorską Verchowinę. Wszystko w błyskawicznym tempie uległo zmianie, lecz od początku...
30.04.2010
Jak zazwyczaj ruszam do pracy z pełnym ekwipunkiem stając się pociągową atrakcją turystyczną
Po pracy biegiem na autobus pospieszny do Złotego Stoku. Podjeżdża z półgodzinnym opóźnieniem, w środku jakaś wycieczka rozszalałych gimnazjalistów, zajmująca z ¾ miejsc. Kierowca wychodzi i znudzonym głosem oznajmia: „ja wezmę tylko 10 osób”. Na przystanku zapanowała zgroza, zmieszana z chichotem bezsilności wraz z domieszką siarczystych bluzg. Niepotrzebnie. Wpuścił wszystkich, nigdy nie widziałem tak zadowolonych śledzików
Do Złotego Stoku docieramy około 18:45.
Zatrzymuję się w przydworcowej knajpie celem przepłukania gardła po uciążliwej przejażdżce. Wyjmuję waniliowy tytoń i skręcam. Przechodząc do konsumpcji słyszę nawoływanie z lewej strony. Jak się okazuje, siedzi tam dwóch ukraińskich tirowców, którzy mają 3 dni przestoju a dym doszedł do ich nozdrzy powodując chęć zasmakowania specyfiku. Proszą abym się przysiadł, co z przyjemnością czynię. Zaiste, to był piękny wieczór, częstują flaszeczką, właściwie dwiema, zamawiają mi obiad, odwdzięczam się piwkiem a na do widzenia wymieniamy się numerami telefonów i ruszając na szlak zaopatrują mnie w ukraińskie fajeczki i słonecznik
Za cel obieram wiatę na Prz. Pod Trzeboniem bądź wieżę widokową na Jaworniku Wlk. Wędrując czerwonym szlakiem natykam się przy Złotym Jarze na imprezę i ognisko jakiegoś koła turystycznego. Robię chwilę przerwy, dołączam się do rozmów, piję piwko, podbijam pieczątkę i wyposażony w kiełbaski zacnych ludzi, żegnany wiwatami ruszam dalej. Wiatę Pod Trzeboniem mijam docierając po 23 na wieżę widokową. Otulony śpiworem, ukontentowany górską ciszą i minionym dniem zasypiam...
01.05.2010
Ok. 06.00, coś mi kapie na głowę, leniwie otwieram oczy i z przerażeniem odkrywam, że leje, leje jak z cebra a dach wiaty coraz bardziej przecieka. Szpetnie zakląłem.
Zaparzam herbatę i staram się logicznie myśleć co dalej. Dzwoni telefon, co jest? Ki diabeł dzwoni o tej godzinie? Głos Baniaka, który wiedział, że przebywam w jego okolicach: „eco, leje jak z cebra, zgarniam Cię! Jak się ogarniesz spotkamy się na Przełęczy Jaworowa i jakoś zaplanuję dzień”. Dopijam herbatę i myślę, a właściwie modlę się: „Boże błogosław fora górskie, błogosław Baniaka!”
Schodząc do Przełęczy napotykam mojego dzisiejszego Anioła Stróża a zarazem przewodnika który na powitanie rzecze coś w stylu: „eco, jesteś na moim terenie, więc i pod moim płaszczem ochronnym. Wykorzystamy ten dzień jak najlepiej”. Wykorzystaliśmy
Zmierzając w stronę Žulovej w G. Rychlebskich zawadzamy o piękny neogotycki Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP w Złotym Stoku. Następnie docieramy do Černej Vody
skąd Baniak prowadzi mnie do, poruszanej kilkakrotnie na forum, a leżącej poza szlakiem, leśnej, opuszczonej chaty, wybitnie nadającej się na miejsce noclegowe.
Chwila krzątaniny, kilka fotek i ruszamy ku ruinom zamku Kaltenštejn . Na zamkowym szczycie cisza, spokój, chwila zadumy nad przeszłością i hen w dalszą drogę
Zatrzymujemy się w Žulovej, skąd podziwiamy ruiny dawnego zamku, przebudowanego na kościół i zmierzamy ku górującej nad miastem Boží Hořze.
Na spokojnej, otulonej kwiatami czereśni trasie dyskutujemy nad Brygadą Piechoty Górskiej, w której swego czasu służył Baniak. Szczyt, podobnie jak kilka wcześniej mijanych miejsc, wyposażony jest w stabilną i nieprzemakalną wiatę, mogącą służyć pomocą niejednemu strudzonemu turyście...
Popołudniem zasiadamy w jednej z restauracji Javornika, posilając się smaczną strawą i napitkiem.
Z pełnymi brzuchami docieramy do Stronia Śląskiego, gdzie Baniak zaprasza na kawę i ciasto
Ok. 17:30, w wspaniałych usposobieniach, ruszamy z Kletna w stronę Chatki pod Śnieżnikiem. Ku mej nieopisanej radości, współtowarzysz wędrówki prowadzi mnie starym, pozarastanym i zapomnianym niemieckim szlakiem. Znów człek poznał cosik nowego
Dochodzimy do Chatki, przy której spokojnie żarzy się się ognisko, a głosy docierające z wnętrza oznajmiają, że niebawem zacznie pękękać w szwach. W środku wita nas Chemica ze swoją ekipą (jeśli to czytacie to cześć i czołem kolektywie, Marto, Moniko, Jarku i Marcinie ).
Wieczór i noc, do godzin porannych, spędzamy przy ognisku, rozmowach i sączeniu różnorakich wyrobów...
02.05.2010
Po króciutkim śnie wstaję około 07. Baniak wymknął się na urodziny córeczki z jakieś 15 min przed moim przebudzeniem. Dosiadam się do osób koczujących w kuchni, gorąca herbatka, tosty, piwko na rozgrzanie i oczekiwanie na pobudkę ekipy Chemicy, z którą decyduję się na dalszą wędrówkę...
Przed 09 zmierzamy ku szczytom Śnieżnika. Na pewnym etapie nieznacznie gubimy ścieżkę, po czym raptownie na nią wracamy i w delikatnej szacie mgły dochodzimy na Śnieżnik. Stamtąd ku schronisku, gdzie konsumujemy drugie śniadanie, z RYBĄ TIME włącznie Następnie poranna toaleta i zielonym szlakiem ku Międzygórzu. Z anegdotek dot. tej części szlaku warto poruszyć temat kiedy to podręcznym kosturem otwarłem piwo a Marcin przytomnie skomentował: „Andrzej, jeśli kiedyś będziesz szukał kandydatki na dziewczynę to postaw przed nią kij i zapytaj się co to jest, jeśli nie odpowie – otwieracz – to wiesz, że to nie ta”
W Międzygórzy multum ludzi, jak się w takich warunkach załapać na strawę i napitek? Otóż można. Jedzonko wyśmienite a piwko, łagodnie łechczące podniebienie, jeszcze znamienitsze.
Z pełnymi brzuchami, zahaczamy o spożywczak, kupujmy ziemniaczki do ognicha i zmierzamy ku Wodospadzie Wilczki.
Tam rozkoszujemy się uroczymi widokami, po czy kierujemy się ku Łąką Myśliwskim i Czarnej Górze, kompleksowi łąk, mającym nam posłużyć za dogodne miejsce spędzenia ostatniej nocy. Przy blasku płomieni smażymy tosty, kiełbaski, ziemniaki (o których zapomnimy) i rozkoszujemy się dyskusją nt minionych i planowanych wędrówek...
03.05.2010
Dzień pożegnań.
Po pobudce, śniadaniu, kawie i herbacie ruszamy niebieskim ku Siennie, gdzie Marcin, Chemica i Darek zaparkowali samochód. Dziewczyny opuszczają nas wcześniej odbijając na Czarną Górę. Do Sienny docieramy, w strugach lekkiego deszczyku, około 11. Samochód stoi przy kuszącej karczmie Puchaczówka. Decyzję przekąszenia czegoś i przepłukania gardła podjęliśmy już wcześniej, nikt jednak nie przewidział zachowania szefa przybytku, który nas zmierzył wzrokiem i z nieziemską powagą rzekł: „wycieczkowiczów i turystów mamy tutaj sporo, ale prawdziwi wędrowcy pojawiają się rzadko” - odwrócił się do kelnera i zawołał - „piwo na mój rachunek lub ekwiwalent!!”
Tym miłym akcentem kończymy nad wyraz udany weekend i podążamy do Kłodzka, gdzie następuje traumatyczny czas pożegnań...
Chcę przede wszystkim podziękować Baniakowi, za przewodnictwo, towarzystwo, bezinteresowną pomoc i gościnę (tutaj głęboki ukłon również w stronę Marzenki)!! Dziękuję Chemicy, Marcinowi, Monice, Marcie i Jarkowi za wspólną wędrówkę i podrzucenie do Kłodzka. Była to owocna , satysfakcjonująca i spontaniczna wędrówka z wspaniałymi ludźmi.
Do zobaczenia gdzieś i kiedyś.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
Ostatnio zmieniony przez ecowarrior dnia Nie 22:29, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
|
 |
 | |  |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
Dołączył: 10 Lis 2006 |
Posty: 5794 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln |
|
 |
Wysłany: Sob 23:48, 08 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
jak wygląda ten niemiecki szlak do chatki? są jakieś stare znaki, czy po prostu Baniak wiedział którą ścieżką iść? przypuszczam zresztą, że większość szlaków okolicy Kralickiego jest na podstawie niemieckich szlaków (a już na pewno od czeskiej strony, gdzie nie było takiej mani usuwania wszystkiego co niemieckie i prowadzenia nowych szlaków polskich w innych trasach, jak stare jeszcze były doskonale widoczne), bo np. z schroniska na szczyt ciężko byłoby wybrać inny...
|
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
Dołączył: 10 Lis 2006 |
Posty: 5794 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln |
|
 |
Wysłany: Nie 0:05, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
no tak, a sam teraz dałbyś radę tam poprowadzić? bo w tych okolicach te ścieżki są tak zatarte, że czasem można się zgubić nawet niedaleko chatki...
|
|
ecowarrior
Dołączył: 27 Sty 2007 |
Posty: 1461 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Zdzieszowice |
|
 |
Wysłany: Nie 7:50, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Dałbym bez problemu, zresztą Baniak pozostawił odpowiednie wskazówki, ale to na PW
|
|
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Nie 9:24, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
A co to za wioska ? [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
ecowarrior
Dołączył: 27 Sty 2007 |
Posty: 1461 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Zdzieszowice |
|
 |
Wysłany: Nie 9:45, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Piotrek, To jest jedna z uliczek Žulovej
|
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
Dołączył: 10 Lis 2006 |
Posty: 5794 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln |
|
 |
Wysłany: Nie 13:16, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
w chatce chyba mniej osób niż w tamtym roku?
|
|
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Nie 13:52, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Cała Zulova ma taki klimacik?
|
|
Pudelek
Ogarniacz kuwety
Dołączył: 10 Lis 2006 |
Posty: 5794 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln |
|
 |
Wysłany: Nie 13:56, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
w centrum są współczesne budynki oraz trochę kamieniczek - drewniane domy to raczej tylko na obrzeżach
|
|
ecowarrior
Dołączył: 27 Sty 2007 |
Posty: 1461 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Zdzieszowice |
|
 |
Wysłany: Nie 14:12, 09 Maj 2010 |
|
 |
|
 |
 |
W chatce nocowało nie mniej aniżeli 50 os., ktoś liczył...
A tego typu drewniane domki, to faktycznie, występowały na ogół na obrzeżach Zulovej, choć te konkretne 2 położone były z 2-3 min od centrum...
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 2
|
|
|
|  |