Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Masyw Śnieżnika
Raubritter


Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bischofskoppe

A miało być zupełnie inaczej...

Wszystko miało miejsce jakoś z początkiem sierpnia. Naszła mnie wielka ochota aby po raz pierwszy zdradzić Sudety na rzecz Beskidów. Wiedziałem już gdzie pojadę, co zobaczę, którędy pójdę... aż tu nagle moja "czerwona strzała" czyt. mój samochód odmówił posłuszeństwa. Zarzęził, zarzęził i zgasł. Co zrobić...

Naprędce go naprawiłem i w kilka dni później postanowiłem jechać. Bałem się jednak wyruszyć w dalszą trasę, więc Beskidy odstawiłem na dalsze terminy i wyruszyłem w bliskie (i odległościowo i memu sercu) Sudety.
Wybór padł na Masyw Śnieżnika gdyż wstyd się przyznać, jeszcze nigdy nie zdobyłem tej góry.

Auto zostawiam w Siennej na parkingu przy jakimś tam hotelu i ruszam przed siebie, z plecakiem na plecach, z uśmiechem na twarzy, choć pogoda jest... niewesoła. Na niebie zalega gruba warstwa chmur, póki co deszcz nie pada choć nie chce mi się wierzyć, że tego dnia nie zmoknę.
Idąc czerwonym szlakiem zdobywam pierwszy szczyt po drodze, jakim jest Czarna Góra (1205 m n.p.m.) Podejście na niego daje mi się nieźle we znaki. Poza tym w połowie drogi na szczyt zaczyna padać deszcz, najpierw nieśmiało, delikatnie, jakby od niechcenia, aby w następnej minucie lunąć z całych sił za nic mając moje błagalne prośby o lepszą pogodę. Moja kurtka przeciwdeszczowa okazała się deszczowa, mam wszystko mokre łącznie z bielizną, w butach mi chlupocze, jest mi zimno ale... idę dalej! A co!

[link widoczny dla zalogowanych]

Cały czas pada.

Schodzę z Czarnej Góry i cały czas czerwonym szlakiem podążam do schroniska na Śnieżniku. Po drodze robię sobie kilka przerw na łyk gorącej herbaty z rumem, coby nie było tak zimno.
W końcu w całkowitej mgle docieram do schroniska, dostaje pokój, przebieram się i zasiadam do obiadu.
Jest dopiero godzina piętnasta więc nie zastanawiając się długo, mimo cały czas takiej samej aury, postanawiam zdobyć szczyt. Wejście nie zajmuje mi wiele czasu gdyż wchodzę już bez plecaka.
Dookoła nic nie widać, chmury i gęsta mgła sprawiają że nie dostrzegam nawet krańca swego nosa,a co tu mówić o jakiś widokach. Poza tym wieje strasznie zimny wiatr, nie wiem jaka była wówczas temperatura na dworze, ale odczuwalna zapewne balansowała w okolicach 5'C...

Wracam do schroniska. Grzeję się gorącym winem, coś jem i ze zdumieniem nagle spostrzegam że... chmury się podnoszą! W kilku momentach widziałem nawet niebo!
Długo się nie zastanawiam, zakładam kurtkę i ruszam ponownie na szczyt, biegnę niemal pokonując napotkane głazy i rzucane jakby na złość pniaki drzew.
Na szczycie cały czas wieje porywisty wiatr, ale to dzięki niemu raz na jakiś czas mogę ujrzeć wspaniałe widoki. Czuje się jakbym przeniósł się do jakiejś krainy z powieści fantasy. Chmury, mgła, dalekie doliny i nieosiągalne szczyty... wszystko to zlewa się w jedno.

[link widoczny dla zalogowanych]

Schodzę na dół do schroniska. Wieczór spędzam w sali wypijając kilka butelek czeskiego Opata i rozmawiając o górach z kilkoma poznanymi turystami.

Budzę się rano i na niebie znowuż widzę chmury. Mimo wszystko idę dalej - cóż zrobić?
Zamierzam zejść czerwonym szlakiem do Międzygórza, a stamtąd dostać się na Górę Igliczną do schroniska. W połowie drogi do miasteczka nagle otaczające mnie zewsząd chmury gdzieś znikają i moim oczom ukazuje się piękne niebo... Nasuwa się tylko pytanie, czemuż ten Śnieżnik był taki dla mnie srogi? Nie mógł się dzień wcześniej rozchmurzyć?

Przechodzę przez Międzygórze, podziwiam Wodospad Wilczki i docieram do schroniska na Górze Iglicznej. Byłem tu pierwszy raz i poraziły mnie widoki jakie roztaczają się z tarasu i okien tegoż budynku! Piękne!
Samo schronisko również bardzo ładne, zadbane, odremontowane, podobało mi się. Coś tam zjadam, popijam i ruszam dalej, już ku Siennej, ku mojej "czerwonej strzale", do moich sześćdziesięciu koni mechanicznych.

[link widoczny dla zalogowanych]

Jako że zrobiła się przepiękna pogoda, zamierzam dziś po raz drugi wejść na Czarną Górę, i był to dobry pomysł gdyż w porównaniu z dniem wczorajszym, widoki były cudne, a i samo wejście mimo że wyczerpujące, to jednak dające satysfakcję.

[link widoczny dla zalogowanych]

Siedzę jakiś czas na drewnianej wieży widokowej i podziwiam widoki. Przeszkadzają mi tylko kręcący się dookoła ludzie wjeżdżający na szczyt kolejką. Śmiać mi się chce widząc jak się śpieszą, gdyż zaraz im odjedzie kolejka na dół i będą musieli czekać całe piętnaście minut.

Schodzę coraz niżej do Siennej. Po drodze podziwiam jeszcze wspaniałe widoki z Przełęczy Puchaczówki, a w uszach odzywa się głos zasłyszanej gdzieś, kiedyś piosenki turystycznej "Uwielbiam Przełęcze". Ja też je lubię.

[link widoczny dla zalogowanych]

Samochód stoi na miejscu. Ładuję plecak i jeszcze długo siedzę w środku zanim przekręcę kluczyk.


A oto i zdjęcia:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Raubritter dnia Czw 19:34, 16 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Piotrek
Administrator

Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 5888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec/Sienna

Drugi dzień zdecydowanie ładniejszy. Ale i tak bardzo fajny wypad!
Ładnie na tej P.Puchaczówka.
Zobacz profil autora
Masyw Śnieżnika
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu