![]() |
![]() | Góry Stołowe z dodatkiem okolicznych dolin i miasteczek | ![]() |
buba
![]() |
![]() |
Szykuje sie ladny, sloneczny weekend, chyba pierwszy taki od ponad dwoch miesiecy? (ostatni taki pamietam kolo Sylwestra). Az sie prosi o wyjazd a tu mnie zaczyna rozkladac jakies paskudne przeziebienie.. Jeszcze w piatek sie waham co robic.. Jechac? Chec schowania sie pod cieply kocyk tez zdaje sie byc kusząca.. Ostatecznie zwycieza instynkt wedrowny
![]() Piatkowym wieczorem zmierzamy w strone Radkowa, miasteczka u podnoza Gor Stołowych ktore wyjatkowo przypadlo nam do gustu juz pare tygodni temu gdy przejezdzalismy tędy zmierzajac na zlot sudecki. Wypatrzona ostatnio kwatera zdaje sie byc calkiem sympatyczna, a przede wszystkim jest tam cieplo. A obok naszego miejsca noclegowego az roi sie od ruin, starych domow i wysokich pokruszonych murów Wogole cale miasteczko zwraca uwage ciekawa i zabytkowa architektura: W sobote suniemy na wycieczke w strone Błędnych Skał. Gdzies przeczytalam ze dawniej ta formacja skalna nazywala sie "Dzikie Dziury"- fajna nazwa!!! Nigdy tam wczesniej nie bylam gdyz przerazala mnie wizja potwornych tłumow zasłaniajacych skały i kipiacej zewszad komerchy. Ale moze zimowa porą bedzie tam pusto? Zle bardzo nie bylo- kręcąc sie tam kilka godzin spotkalismy kilkanascie osob. No i te wszystkie parkingi, kasy i inne "udogodnienia" majace na celu obrzydzenie ludziom wycieczek i wyskubanie ich z kasy - rowniez byly nieczynne ![]() Juz informacja na poczatku trasy zdaje sie brzmiec jak zaproszenie dla bub ![]() Im wyzej tym krajobrazy jakies takie mniej wiosenne.. Znajdujemy sobie fajne miejsce piknikowe gdzie rozkladamy sie na drugie sniadanie pod girlanda z malowniczych sopli! Mamy swieze bułeczki, zolty ser, boczek, czosnek, herbatke z cytryna i imbirem i wisniowke- totalna wyzerka!!!! ![]() Ogladamy sobie widoczki na czeska strone i nurkujemy w skalnym labiryncie, zagladajac to w lewo to w prawo, wspinajac sie na zasniezone skalki, raz po raz gubiac wlasciwa sciezke i dochodzac do szczelin tak wąskich ze nijak nie da rady sie dalej przecisnac. Na calej trasie glowna atrakcja sa przepiekne sople, o roznych ksztaltach i wielkosciach. Niektore sa jakby żłobione, prążkowane albo przypominaja jaskiniowe nacieki. Nie mam pojecia czemu niektore sople sa zolte albo brazowe- wyglada jakby ktos na skale zrobil sobie kibelek ![]() Wiekszosc skał robi wrazenie "zalaminowanych" tzn sa szczelnie pokryte cienka, przezroczysta warstwa lodu. Jakby zatopic je w szkle, albo powlec lustrem, co w polaczeniu z promieniami slonca wpadajacymi przez szczeliny tworzy nieraz niesamowite efekty. W lustrzanych scianach odbijaja sie rosnace na skalach drzewa, wiszace sople, odbijaja sie nasze gęby ale wszystko jakby w krzywym zwierciadle, jakby w salonie luster.. Ma sie wrazenie ze przeciskajac sie miedzy skalami odbija sie cos jeszcze, jakies inne postacie czy ksztalty, ktorych nie ma w rzeczywistym swiecie.. W jednym momencie, zwlaszcza gdy sama wlazlam w jakis boczny załom, robi mi sie nieco dziwnie jak widze ze jakies odbicie do mnie macha.. Ale to chyba tylko wysuszona trawa poruszana wiatrem? a moze to cos co wlasnie czmychnelo gdzies w gore? pewnie mi sie zdawalo, niczego tu nie bylo... acz dziwne ze akurat teraz spadla w szczeline niewielka sniezna lawinka... Spadla moze nie jest dobrym slowem- bo zanim dosiegla dna i mojej czapki to zatoczyla w powietrzu kilka wirów i spirali, porywana wiatrem od spodu i z boku.. Jedna z wygrzanych sloncem skal wydaje sie przedstawiac walke wiosny z zima- niby wszystko sie topi w cieplych promieniach ale widac ze zima nie daje za wygrana, nie chowa sie w cieniu za załomem ale kurczowa trzyma sie nawet naslonecznionych skał... Z Błędnych Skał schodzimy chyba jako ostatni.. Pare ekip nas minelo pędem w labiryncie, galopujac gdzies ku swemu przeznaczeniu. Słonce chyli sie juz zachodowi gdy odnajdujemy pokryta soplami skodusie... Wieczorem wloczymy sie po miasteczku odnajdujac ciekawe ogloszenia i komunikaty: oraz odwiedzamy stacyjkowa knajpke "U Danusi". Rano odwiedzamy radkowskie opuszczone zaklady włókiennicze: a w bocznych uliczkach miasteczka mozna sie nagle i calkiem niespodziewanie przeniesc w gruzinskie klimaty! kamieniczki zupelnie przywodza na mysl stare dzielnice Tbilisi! ![]() Powrot do domu wypada nam nieco okrezna droga bo odwiedzamy jeszcze pobliskie Wambierzyce z tamtejsza ogromna bazylika: Bardzo przypada nam do gustu wystawiona w korytarzach kolekcja starych obrazow, przedstawiajacych czesto scenki z zycia codziennego okolicznych mieszkancow: Widac tez ze w owczesnych Sudetach wypadki komunikacyjne nie nalezaly do rzadkosci, a powoz albo fura to bardzo niebezpieczny pojazd! Po drodze nam sie jeszcze napatoczyl pałac w Bożkowie z rzezbami przedstawiajacymi rozne elementy przydomowej chudoby: barany, psy czy kury.. Ptactwo nie bylo widac darzone wielka atencja rzezbiarza bo wystepuje tylko w postaci zdechlej w psich pyskach Długo krazymy po obrzezach Nowej Rudy szukajac wielkiej wiezy kopalnianej ktora wczesniej majaczyla nam w oddali. Ciekawe miejsce- szkoda tylko ze nie udaje sie nam wejsc na gore- acz nie jest to calkiem niemozliwe do wykonania ![]() I na koniec obiad w barze "Mozaika" ("Kolorowa" zostala odnaleziona ale w niedziele jest nieczynna..) Oprocz konsumpcji pysznego domowego zurku i pierogow ze skwarkami czas tam spedzony umilaja nam rozmowy w pania bufetowa i stalymi bywalcami tego przybytku. A dorodny kocur wygrzewa sie na jednym z krzesel.. Babka przynosi mu na miseczce mleko, takie od prawdziwej krowy.. Nic dziwnego ze futrzak ma taka piekna siersc, wybiegany, nakarmiony i co najwazniejsze - wolny! Ponoc buszuje tu na wszystkich strychach, na dachach, poluje na szczury w rzece i piwnicach.. ale zawsze moze zajrzec do "Mozaiki" i dostanie cos na miseczke, i zawsze ktos wezmie na kolana i podrapie za uchem.. Nie skłamie gdy powiem ze to chyba moja ulubiona knajpa! tzn w Polsce.. Bo taka Ukraina czy Gruzja to troche za wysoko stawiaja poprzeczke ![]() Bede sie bardzo starac by wiele naszych sudeckich wycieczek konczylo sie lub zaczynalo tu, w Nowej Rudzie ![]() Aha! Wrocilam jeszcze bardziej chora niz wyjechalam.. Ale bylo warto! Wszystkie zdjecia z wyjazdu mozna odnalezc tutaj: [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] |
|||||||||||||
|
![]() |

![]() | ![]() |
Piotrek
Administrator
![]() |
![]() |
Pięknie wyglądają Błedne Skały oblane lodem
![]() Jest to niestety to miejsce, gdzie z nosidełkiem się nie wcisnę ![]() Kiedyś byłem świadkiem sytuacji (pewnie częstej) gdy facet z dużym brzuszkiem i ogólnie dość spory zakorkował całą wycieczkę z którą szedł. Szczęśliwie ja szedłem przed nimi. Co do Nowej Rudy, bo wspominałaś poprzednio o barach w tym mieście, to pamiętam taki jeden na rynku-bar mleczny. Mieli bardzo tanie i smaczne żarcie (krupnik ![]() |
|||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Piotrek dnia Wto 9:39, 19 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
![]() |
![]() | ![]() |
Krzysztof Jaworski
![]() |
![]() |
Zalodzone Błędne Skały przypominają mi pewne wydarzenie sprzed lat, z końca listopada 1981 r. Uczestniczyłem wtedy w powszechnym strajku studenckim (strajk objął wtedy, na kilka tygodni przed ogłoszeniem stanu wojennego, zdecydowaną większość ówczesnych wyższych uczelni w kraju), zaś studenci z naszego wydziału Nauk Filozoficzno-Historycznych (w tym i my z archeologii) okupowali – dniem i nocą oczywiście - budynek Instytutu Historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Ponieważ warunki sanitarne były, jakie były, służby medyczne (tę funkcję pełnili studenci z Akademii Medycznej) zalecały, ze względów powiedzmy „epidemiologicznych”, aby raz na kilka dni wyskoczyć do domu. Skorzystałem i ja z tej opcji, by wybrać się na moją pierwszą weekendową wycieczkę kursu na uprawnienia studenckiego przewodnika sudeckiego SKPS.
Był to właśnie wyjazd w Góry Stołowe. Wycieczkę prowadził mój późniejszy SKPS-owski kolega Mietek Piotrowski, zwany Ducinem. Przyjaciel i kolega Vaclava Havla, Adama Michnika, Jacka Kuronia, Jana Lityńskiego i innych postaci znanych niekoniecznie z gór. To właśnie Ducin w latach 80. układał trasy i współorganizował spotkania graniczne Solidarności Polsko-Czechosłowackiej. Znana zapewne niektórym spośród Was tablica na znajdującym się na granicy szczycie Borówkowej, przypominająca anegdotyczne, czy wręcz pachnące groteską, spotkanie WOP-isty z Michnikiem, Kuroniem i Lityńskim właśnie na tym wierzchołku, jest autorstwa samego Mietka. A i sam Mietek znajduje się na fotce z Borówkowej – stoi bezpośrednio pod tabliczką z napisem „Granica Państwa”, obok pokazującego znak „V” Adama Michnika i bezpośrednio nad nieco niższym Janem Lityńskim. Osobą, której czescy turyści „wytarli twarz” jest Vaclav Havel. Ale wracając do naszej wycieczki kursowej w Góry Stołowe. Dojechaliśmy pociągiem do Kudowy i tam Mietek całą dotację „Almaturu” do naszego wyjazdu zamienił, w pierwszym napotkanym spożywczaku, na plecak bełtów (trzydzieści kilka flaszek - oczywiście te osoby, które miały luzy w swoich plecakach, nieco pomogły). Statystycznie wypadały po dwie „Róże Kłodzkie” na twarz („Róża Kłodzka” to najbardziej wówczas kultowe tanie wino produkowane, jakżeby inaczej, w Kłodzku). Poza winem w swoim plecaku Mietek praktycznie niczego innego nie miał – śpiwór i inne socjalne gadżety miał zdeponowane w leśniczówce w Pasterce, gdzie mieliśmy spać (Mietek wyczaił to lokum podczas swoich praktyk geologicznych – pisał pracę magisterską z geologii Szczelińca Wielkiego). I tak z tym winem doszliśmy przez Czermną do Błędnych Skał, w ich zalodzono-skalnym świecie przeszło 80% grupy się zgubiło. Z labiryntu wyszedł Mietek, jedna dziewczyna, jakiś chłopak i ja. Resztę gdzieś po drodze wcięło. Mieciu paniki nie robił, bo wśród tych pozostałych było trzech przewodników SKPS-u, którzy postanowili się doszkolić „ze Szczelińca i Błędnych” przy takim fachowcu jak Ducin (wśród tych przewodników była i Ania, poźniejsza małżonka Włodka Szczęsnego, założyciela wrocławskiej sieci sklepów górskich „Skalnik”). No i wtedy, czekając blisko pół godziny na resztę, „zerwaliśmy” dwie pierwsze różyczki kłodzkie. Użyłaś Paulino nazwy „Dzikie Dziury”. Właściwie ta nazwa, a przynajmniej tak z polska brzmiąca, nigdy wcześniej nie była w użyciu. Jest to dokładne tłumaczenie niemieckiej nazwy Błędnych Skał – Wilder Löcher, którego jednak zaraz po wojnie nie zaakceptowano. Już w 1945 r. nazwano te skały „Wilczymi Jamami” (nieraz też „Wilczymi Dołami”) i ta nazwa była w użyciu jeszcze do końca lat 50. A tu chyba zrobiłaś, Paulino, test na spostrzegawczość forumowiczów ![]()
Bo to i fajni ci wambierzyccy „okoliczni mieszkańcy” – mały Jezus i Święty Józef ![]() Pozdrawiam serdecznie Krzysiek |
|||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Krzysztof Jaworski dnia Wto 13:08, 19 Mar 2013, w całości zmieniany 5 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
buba
![]() |
![]() |
Mialam okazje kilkakrotnie na tej wycieczce obserwowac sporego faceta z brzuszkiem ktory co chwile sie zakorkowywal w skalach ![]()
Do takiego kola przewodnickiego to ja bym chetnie wstapila! ![]() Kurcze bo teraz to z jakim kolem studenckim bym sie nie probowala skumac to wszyscy straszny nacisk na rajdach kladli na "abstynenckosc".. Masakra jakas... ![]()
I co? rzeczywiscie sie zgubili czy badali skaly albo wypijali reszte rozyczek? ![]()
Ciesze sie ze forumowicze sa spostrzegawczy ![]() A okoliczni mieszkancy tez sie pewnie nieraz trudnili podobnym fachem ![]() |
|||||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez buba dnia Wto 13:05, 19 Mar 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
![]() |
![]() |
ci "okoliczni" mieszkańcy nie są tak bardzo "okoliczni" - gdyby się wczytać w napisy na obrazach, okaże się, że są praktycznie z całego Dolnego Śląska i Ziemi Kłodzkiej. Swojego czasu znalazłem tam obraz dawnych mieszkańców wsi od znajomego, leżącej pod Nysą, a więc dość daleko od Wambierzyc
![]() |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
buba
![]() |
![]() |
Wlasnie bardzo zalowalam ze nie moge odszyfrowac wszystkich napisow. ![]() A "okoliczni mieszkancy" to mialam na mysli ze fajne ze na niektorych obrazach przedstawieni sa normalni ludzi a nie tylko swieci, anioly itp Ciekawa tez jestem w jaki sposob obraz przedstawiajacy wioski kolo Nysy znalazl sie tam w Wambierzycach? czy te obrazy byly czyms w stylu 'wota dziekczynne" za jakis ratunek, uzdrowienie, przezycie np. pod kolami wozu? czy w jakis inny sposob tam trafialy z calego Dolnego Slaska? |
|||||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Pudelek
Ogarniacz kuwety
![]() |
![]() |
tak, to były jak najbardziej wota. Do Częstochowy ludzie znosili kiczowate, moim zdaniem, serduszka, plakietki itp. (identyczne są w Ostrej Bramie - widać taki polski styl), natomiast tutaj znoszono również obrazy - chyba więcej zachodu było z ich wytworzeniem niż z kupieniem serduszka...
|
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Deepdelver
![]() |
![]() |
Jedynymi z całą pewnością "normalnymi" ludźmi są jegomoście przejeżdżani przez wozy, bo nie przypominam sobie takiego epizodu z życia św. Józefa. ![]() A fotorelacja - jak zwykle u Was - dynamit, oblodzone Błędne Skały wyglądają obłędnie. |
|||||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Deepdelver dnia Śro 23:50, 20 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
![]() |
![]() | Góry Stołowe z dodatkiem okolicznych dolin i miasteczek | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.