Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Góry Stołowe 23-24.07.2011
Ariel Ciechański


Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Skierniewice

Jak już wcześniej pisałem z Małej Fatry wygnała mnie pogoda, ale miałem jeszcze ochotę spożytkować przynajmniej dwa dni wolnego, zwłaszcza że moja partnerka na weekend miała zupełnie inne plany . Wstępnie zainteresowanie wypadem deklarowała moja towarzyszka z MF, ale w piątek mi się rozmyśliła. Tak więc nocnym pociągiem Warszawa - Szklarska Poręba. W we Wrocławiu przesiadka na osobowy do Kłodzka. W Kłodzku miał być podstawiony autobus Kolejowej Komunikacji Zastępczej. Niestety autobus okazał się busikiem. Mi się udało jeszcze umieścić garba z tyłu, natomiast niektórzy musieli trzymać walizki na kolanach. Ale tak to jest, jak PR-y wdają się w idiotyczną konkurencję z PKP IC, zamiast zadbać przede wszystkim o własnych podróżnych. W Kudowię ląduje tuż przed 10 i udaję się do centrum miasta. Bardzo szybko zbieram trzy pieczątki do mojego zbioru. Ostatnią łapię w Muzeum Zabawek, gdzie jako zapalony kolekcjoner miśków podziwiam ichnie zbiory .



Następnie zielonym szlakiem ruszam do Czeremnej. Ponieważ kaplicę czaszek zwiedzałem jakieś 15 lat temu w LO to daruję sobie tą atrakcję zbierając kolejną pieczątkę . Dalej odbijam lekko ze szlaku idąc główną ulicą mijając domy tkaczy.



Odwiedzam też ruchomą szopkę. Pieczątki co prawda nie mają. Ale za to wstęp za co łaska .



Ruszam dalej już nie asfaltem, a lasem. Powoli żołądek domaga się drugiego śniadania. Niestety w miejscu, gdzie je planuję (węzeł żółtego i zielonego szlaku) pasą się owce. I nie byłoby może problemu, gdyby nagle jedna z nich nie zaczęła próbować mojego plecaka i spodni. Pozostało się więc salwować ucieczką.



W końcu dotarłem do kolejnej razitkodajni - Skansenu w Pstrążnej. Miejsca tego nie zwiedzałem dotąd, więc oglądam to wyjątkowo urokliwie muzeum.



Po zwiedzaniu odczuwam potrzebę dawki kofeiny. Niestety można liczyć w "bufecie" tylko na herbatę. Na szczęście pracownicy skansenu są bardzo uczynni - jak w najlepszym schronisku dostaję darmowy wrzątek i robię sobie własną Nescę 3w1 oraz drugie śniadanie . Po nuim wracam na żółty szlak, a następnie na zielony idący z Kudowy do Pasterki. Nim docieram do Błędnych Skał. Byłem to już nie raz, ale nie ograniczam się tylko do odbicia pieczątki, a także z garbem ruszam w skalny labirynt.





Z Błędnych Skał nadal zielonym szlakiem schodzę do Pasterki. Po drodze mijam wojskowy ośrodek szkoleniowy. Wojacy grają w siatkę, a obok wygrzewają się w promieniach gasnącego dnia kałasze .

W Pasterce wpadam się napić czegoś zimnego do schroniska - chałupa pełna zmotoryzowanych turystów, których auta parkują przed schroniskiem.



O 19.30 docieram do schroniska na Szczelińcu, gdzie mam zaklepany nocleg. Ponownie jednak jestem tu jedynym nocującym turystą. Biorę lodowaty prysznic (ciepła woda się pojawiła jak szedłem spać) i oddaje się relaksowi przy pierogach i piwku . Opata niestety leja tylko w Pasterce Sad. A dzień powoli dogasa. Widoczność za to zajebista - widać całe Karkonosze, część izerskich z charakterystycznym stożkiem Jesztedu.





W niedzielę rano śniadanie i z garbem (jak się później okazało niepotrzebnie) ruszam w labirynty Szczlińca.





Przy wyjściu mijam człowiek idącego pod prąd - cóż widać postanowił poskąpić 5 zeta... Dalej obejściem ruszam do Karłowa, a stamtąd do Białych Skał.



Klucząc wśród skał docieram też w tereny bardziej podmokłe



W końcu przerzucam się na na niebieski szlak idący do Dusznik Zdroju, gdzie planuję zakończenie wędrówki (do Kudowy nie dałbym rady się wyrobić czasowo). Zaskakują mnie nieliczne dość w POlsce łańcuchy (kojarzę tylko Tatry, Babią Górę i szlak ze Słowianki na Rysiankę w B. Żywieckim, z Sudetów tylko Śnieżkę).



Końcowy etap wiedzie asfaltem, gdzie ostrzegają tablice przestrzegające przed barszczem sosnowskiego.



Mijam opustoszałą stację w Dusznikach i udaję się do Muzeum Papiernictwa - ma farta bo z okazji święta papieru jest otwarte dłużej.



Po zwiedzaniu decyduje się jechać PKS-em do Kłodzka na obiad. Niby mam bilet na kolej, ale nie uśmiecha mi się godzina z garbem na kolanach... W Kłodzku tradycyjna pizza przy dworcu PKS i o 19.24 ruszam do domu. We Wrocławiu ktoś mnie na dworcu woła - patrzę, a to Kasia z zespołu Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane przemieszczająca się z festiwalu w Rudawach Janowickich do Przemyśla. Trochę gadamy i niestety muszę ruszać na mój pociąg do Skierek.

Fotki jak zwykle na [link widoczny dla zalogowanych]
Zobacz profil autora
Góry Stołowe 23-24.07.2011
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu