Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
wedrowcy o lekkim sercu
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

znalazlam ten tekst na necie, na innym forum, zamiescil go rafal lozinski (coby mnie nikt o plagiat nie posadzil Wink ale po prostu tekst mi sie tak spodobal ze chce sie nim podzielic, jak dla mnie jest cudowny!


Twarz moja płonie napięciem, braciszku: najważniejszym i najtrudniejszym jest opisać tę grę. Nieodzowne. Bez jej zrozumienia będą twoje drogi czystym tłuczeniem się po świecie, a dalsze czytanie prawdziwym marnowaniem czasu. Opisać grę wędrowca o lekkim sercu, z lekkimi trzewikami i lekkim tobołkiem. Tłumoczkiem. Najpiękniejszą grę.

Dobrze jest rozpocząć już w młodości. Nie w dzieciństwie, kiedy nogi bolą i jedynym wspomnieniem z podróży jest kiosk z lodami. Ale w młodości. W czasie, kiedy dusza jest otwarta i pragnąca. Świat przechodzi przez nią jak światło letnie przez witraż w kościele: kolorowo i olśniewająco. Trwale. Na zawsze. Dusza zdolna jest do zachwytu, a kolana są jeszcze elastyczne. Ciało jest koniem, a dusza jeźdźcem i w słonecznym wichrze nad nimi dotąd niezwyciężenie powiewa chorągiew lekkomyślności!

Czasem widuję takich wędrowców. Młodych i pięknych. Jasnogrzywe, szczupłe dziewczyny. Obok nich kołyszą się młodzieńcy, podobni do norweskiego króla z IX wieku, Haralda I Pięknowłosego. Beztroscy, z plecioną torbą na ramieniu. Nie mają w niej prawie niczego. Pod pachą koc i na nogach sandały. Bądź zazdrosny o ich lekkość. Idą. Dokąd? Gdzie będą spać i co będą jeść? Lekkie dusze! To są prawdziwi wędrowcy.

Lecz nie tylko oni. Również inni wędrowcy chodzą po ziemi. Tysiące lat. Ludzie różnie ich nazywają w różnych czasach i w różnych częściach świata. Łazęgi, pątnicy, włóczęgi, prorocy, powsinogi, wycieczkowicze, tułacze, letnicy, podróżni, wędrowcy, wałkonie, wędrowni kaznodzieje, mnisi, podróżnicy, wędrowni młynarczycy, piesi turyści, włóczykije, traperzy.

Idą z jednego miejsca na drugie. Ci najskuteczniejsi nie mają swego domu, reszta rezygnuje z niego po jakimś czasie pielgrzymowania. Niektórzy ludzie podziwiają, drudzy gardzą nimi. Są też tacy, co sprzeciwiają się marnej fatydze, żal jest im podróżujących i ich zmęczonych nóg, pokaleczonych przez upałami popękane kamienie. Siedzą w domach, śpią w gorące popołudnia, piją herbatę czy kawę gryząc arachidowe chrupki. Dlaczego nie? Również to jest piękne. Tylko, że za mało ciekawe, mój aksamitny braciszku! Konieczne jest najpierw całymi dniami włóczyć się po świecie, im dłużej tym lepiej. Dopiero, wówczas uzyskasz głębię i sens piękna cichych popołudni, pełnego wypoczynku, gdy pękanie słoneczników jest jedynym znakiem czasu. Pielgrzym, który kiedyś wyszedł z miasta Tars mówił, że dobrze jest znać wszystko, wypróbować i trzymać się tego najlepszego. Nigdzie nie można więcej zaznawać niż w podróżach, bez domu. Poznanie jest sensem podróży.

Wydawałoby się, iż nie możliwe jest swobodne podróżowanie, minął czas wędrowców, przytulnych scholarów, tułaczy, wędrownych młynarczyków i zakonników i że zarosły drogi ku stogom, wzdłuż młynówek, do ogrodów klasztornych. Tęsknota za wolną włóczęgą przez kraj pozostała wszak i pokazało się coś innego, nowego, pięknego i groźnego. Turystyka.

Samo słowo "turystyka" mało znaczy. Pochodzi od słowa "tour", co po francusku znaczy droga dookoła czegoś, obejście, opłynięcie okrążenie. Przechadzka i spacer, przejażdżka i wycieczka. Znaczy również wieżę, zwłaszcza szachową, obrót, koło, obieg, obwód, objętość, zakres, obrys, sztuczkę, szereg, tokarkę, drzwi obrotowe, wyczyn, nadwyrężenie. Ma więc wiele znaczeń, wiele jest również „ turystyk” i turystów”. Długi szereg, zaczynający od tych, na których już leży duch ciężaru, mamony i niewoli, a kończąc na lekkonogich ptaszynach.


Tych pierwszych nie żałuj. Swoje piętno hańby sami jeszcze płacą: swoją niezdolność zaopiekowania się samym sobą sprzedali biurom turystycznym. Nieszczęśnicy! Karę odpokutowują zaraz, jak to ma być. Latają w metalowych pudłach i sekundy popędzają ich od hotelu do lotniska. Inni podróżują w pływających skrzyniach, mniej zamożni nabawiają się odparzeń w rozpalonych skwarem autokarach. Jedno jest im wspólne: wracają do domu ze swoich podróży bardzo nieodświeżeni, z uczuciem, jakby zmieszali łagodne śniadanie, obiad i kolację w jednym kotle i powstałą bryję wypili jednym haustem.

Więcej odważni brzuchacze-turyści wsiadają do własnych, najczęściej zaopatrzonych w wybuchowe i śmierdzące silniki maszyn. Duch ciężaru siedzi potem na nich od początku aż do końca. Góry świecą nad nimi w słońcu, lasy na stokach przelewają się w pachnących wiatrach jak morskie łąki, ale nadaremnie wabią, gdyż asfalt przywiązuje ich i ściąga ku ziemi. To nie są prawdziwi wędrowcy, oni podporządkowali się materii.

Panowie z grubymi łydkami i kudłatymi podkolanówkami należą już do królewskiej klasy turystów. Ciężkich wędrowców. Z olbrzymimi plecakami-grzbietołamaczami i przechodzą przez przyrodę, nierzadko górzystą, solidnie i ubezpieczeniowo. Mieszkają w domkach letniskowych, a ci bardziej odważni i śmiali w namiotach stałych campingów. Lubią towarzystwo sobie równych, rozbrzmiewają i dźwięczą w przyrodzie, łowią odznaki turystyczne, plakietki, dyplomy, odznaczenia. Są solą turystycznej ziemi. Utrzymują wędrowniczą świadomość, sumują kilometry na ściśle zaplanowanych trasach, ich liczby dokądś nonsensowo zgłaszają, a lasy zamalowują tysiącami kolorowych prostokątów, im gęściej, tym lepiej. Ci z najbardziej włochatymi podkolanówkami są posiadaczami klas sprawności, a nawet mistrzami sportu turystycznego!

Następni, to wodniacy, rowerzyści, alpiniści, taternicy. Wspaniali wędrowcy, tylko, że nie mogą iść wszędzie. Duch wprawdzie mocno i swobodnie wieje, lecz ciało jest przymocowane do wód łódkami, do dróg rowerami, a do skał linami. Nie jest im lekko, wiem to, należałem kiedyś do nich. Podróżnicze, przyrodoznawcze i wysokogórskie ekspedycje nie są już dziś wędrowaniem.. Tony żelastwa, obowiązków, jedzenia i odpowiedzialności uniemożliwiają radość i lekkość. Wielu gatunków turystów nie wymieniłem! A jednak dotychczas są aktualne słowa Ireneusza Smyrneńczyka, iż „Bóg na pewno nie jest tak ubogi, aby każdemu pielgrzymowi nie mógł nadać jego własnej duszy”. Znaleźć własną koncepcję, sens i radość.

I dlatego, braciszku, będę pisał o tych najlżejszych wędrowcach. O szlachcie, często zubożałej i dzikiej, między turystami. O ptakach wędrownych między wędrowcami.. O tych, którzy jeszcze dzisiaj zdolni są wybrać się w podróż w nieznane góry i lasy z tym, co uniosą, nie obawiając się jak skończy się dzień i jakie będą następne. Wędrują w słońcu i deszczu, bądź w samotności, bądź w towarzystwie, lekko, bez zmartwień. Ubóstwo jest największą swobodą. W ten sposób podają sobie ręce z dawnymi braćmi z towarzystwa świętego Franciszka z Asyżu, którzy w upalnym włoskim słońcu chodzili z czystą myślą, o żebraczym kiju i z powrozem wokół bioder. Jest to prastare wabienie. Już przed tysiącami lat ludzie wybierali się wobec tego wabienia, na pustynie, do najuboższych do najbardziej wolnych krajów. Staroegipski papirus mówi o tym, co ich tam oczekiwało: „Pątnik kroczy pustynią, chleb i wodę niesie sobie na ramieniu, jak osioł swoje brzemię. Kręgi jego pleców są zgięte, a jego napojem jest zwykła woda”.

U nas nie można chodzić na pustynię, a ci o których będę pisał, chodzą do lasów i w góry. Wędrówka, włóczęga, tułaczka, taka podróż może mieć także inne imię. Gromada chłopców i dziewcząt. Większość krain przechodzą tylko raz. Trudno powiedzieć, czy jest to dobre lub złe, lecz nie rozmywa im tego pierwszego, najostrzejszego wrażenia i nie doznają zawodu, kiedy wrócą. Dokąd dojdą, tam się położą, gdzie im się podoba, tam zatrzymują się. Co znajdą, to zjedzą, namiotów w większości nie noszą. Wielu ludzi gubiłaby taka niepewność egzystencjalna, ale im przynosi korzyść. Niepewność bowiem zachowuje elastyczność duchową i pogodę. Nie znają dnia ani godziny, mało cierpią z powodu chorób, jeśli zmokną, wysuszą się; to jest proste. Są zdani na własne siły i ich dumą jest równowaga między wielodniową samowystarczalnością i jak najlżejszym plecakiem. Dostarcza to pewności siebie, wędrowcy mogą odważyć się na podróż nawet do odległych krajów, dokąd ciężar i wygoda, łakomstwo i ostrożność innych turystów nie puszczają. Ale kłopot polega na tym aby pogodzić samowystarczalność z lekkością, tego trzeba uczyć się bardzo długo! To jest nieodzowne, ponieważ tylko przy lekkim plecaku dusza może upuścić ciało i fruwać nad nim w wietrze i w radości, która jest sensem dalekich, lekkich podróży.

Komu nie jest dane, nadmiernie włóczy się po górskich lasach! Duch najlepiej lata po górach, kiedy plecak jest tak lekki, że uniesiesz go na jednym ramieniu. Trudno to osiągnąć. Góry są wysokie, lasy głębokie, do ludzi jest daleko i ciało jest wymagające: w ciągu dnia musi jeść a w nocy chce się zagrzać.

Takie letnie wyprawy doskonalą i wysubtelniają wiele pożytecznych właściwości. Skromność, niezależność, wytrzymałość, przezwyciężenie strachu, przygnębienie ciała i ducha. Szacunek dla ziemi i tubylców. Poznanie kraju tak szczególne, jakby mrówka dotykała go swoimi nóżkami. Podczas wędrówki we wspaniały sposób czas upływa wolniej, rozłoży się na okamgnienia, przez ten czas żyjesz w innych wymiarach. Z jedenastu miesięcy nie zapamiętasz ani jednej dziesiątej tego, co przeżyłeś w ciągu jedynego miesiąca letniej podróży. Całoroczne płytkości i powierzchowności i ich lilipucie dni zapadają w studnię niepamięci, ale studnia czasu kilku letnich tygodni wędrówki pozostaje i przez całe lata promieniuje z ciebie. Owych jedenaście maleńkich miesięcy nie jest zupełnie zmarnowane, można je przeżywać nad mapami. Jak z czarodziejskich orzechów wysypują się z nich krainy, do których skierujesz swe kroki w przyszłych latach.

Moja twarz ciągle płonie. Ciągle wydaje mi się, iż piękno lekkiego wędrowania opisuję zbyt mglisto, obojętnie, że nie zachwyci cię błogie wyobrażenie takiej podróży. Zostaje ostatnia, najwyższa karta. Czy wiesz, co jest w takich wędrówkach najbardziej upajające, braciszku? Wolność! Porywający prąd swobody od słodkiego porannego łyku powietrza, głębokiego, aż do wieczornego zasypiania, które ogarnie zmęczone ciało jak ciepłe, kudłate zwierze. Tylko podróż daje ci wolność, lekkonoga ptaszyno!

Nieznany łańcuch górski. Siedzisz na gołym górskim grzbiecie, wiatr dmucha srebrnymi falami. Krokiem tchórza przychodzi wieczór. Ciemno i niepostrzeżenie. Cicho, po cichu. Koło ciebie tylko lasy, oko nigdzie nie zatrzymuje się. Z gór ściekają zielone prądy wysokich grzbietów i małych odnóg, samotność jest zupełna i doskonała. Są takie pasma górskie. Dokąd się wybierzesz? Nigdzie nie ma dla ciebie przygotowanego łóżka, nie ma zamówionego jedzenia. A przecież zawsze wyśpisz się i nie umrzesz z głodu.

W którą stronę wybierzesz się? Możesz iść dokądkolwiek, jesteś wolny. Do północnych równin podlaskich i stąd dalej ku rzecznym prądom Bugu, Narwi i Biebrzy, lub do południowych stoków aż tam, gdzie Tatry przechodzą na słowacką stronę lub na wschodnie pastwiska Kotliny Podkarpackiej i na zachodnie bory sosnowe nizin środkowopolskich. Wszędzie gdzie pójdziesz, będzie bajecznie.

Obawiasz się nieznanego, ale masz kryształową pewność, że dom twój jest wszędzie. Nie możesz zabłądzić, wszystko nosisz ze sobą, dokądkolwiek idziesz, tam jest twój cel. Wiatr srebrzyście podmuchuje, oko nigdzie nie zatrzymuje się. Z lasów wieje chłód, gdzieś w nich jest twoje dzisiejsze łoże, jest tam także woda, której się napijesz. Wszędzie oczekuje nieznane. Długo siedziałbyś wśród wietrznych fal z kamieniem pod plecami, ale trzeba się zdecydować, wieczór ubiera się w ciemny kożuch. Wstajesz, chwytasz wiatr nozdrzami. Potem przyjdzie chwila swobody, której nie mona kupić, przyleci jak strzała. Nagle wiesz dokąd pójdziesz.

Nieznane przed tobą, naprzeciw ciebie biegną tylko tchórzliwe łapki nocy. Słodka, niebiańska chwila wolności.
Zobacz profil autora
wedrowcy o lekkim sercu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu