Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Najciekawsze historie górskie
chemica


Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stargard Szczeciński

Tak sobie pomyślałam, żebyśmy podzielili się prawdziwymi historiami związanymi z górami (zasłyszane nie wiadomo skąd odpadają). Czy to o wspólnym śpiewograniu z misiem Wink (pod warunkiem, że miało naprawdę miejsce) czy o tak pionierskich i niesamowitych wyjazdach jak ten o którym kilka słów chciałam napisać.

Byłam na pokazie zdjęć z polskich wypraw TOPRu w 1973 i 1976 w góry Hindukusz.
Śmiałkowie i optymiści pojechali na 3,5 miesieczną wyprawę starem do Afganistanu w góry Hindukusz, mając do jedzenia konserwy i chleb w puszkach Cool z wojska, których termin przydatności kończył się (gotowali te puszki i wszystko było okey) Smile
Po górach brykali w podkolanówkach wełnianych Shocked

Mało tego, 3 gości obsunęło się z wysokości ok. 6800m n.p.m. na oczach 2 kumpli, którzy byli poniżej. Przelecieli nad olbrzymią szczeliną jak nasz Adaś Małysz kończąc zderzeniem z lodem a nie wbijając się śmiertelnie w szczelinę.
Jeden z poturbowanych (choć to chyba za lekkie określenie)zachował zdrowe zmysły i przez radio nadawał komunikat "halo baza, mieliśmy wypadek, halo baza, mieliśmy wypadek". Niestety nie podawał lokalizacji o którą pytali w bazie i prawdopodobnie nawołujący pomocy nie słyszał pytan o podanie lokalizacji.
Gdyby nie fakt, że te loty małyszowe bez nart widzieli koledzy, to prędzej znaleziono by igłę w stogu siana gdzieś na Mazowszu niż tych ludzi.
Akcja ratunkowa wyglądała tak, że 6 osobników znosiło 3 rannych (złamane żebra, złamane otwarcie nogi, pęknięta czaszka) na prowizorycznych noszach zrobionych z namiotów . Po tygodniu znoszenia poszkodowanych dotarli do bazy na wysokości 4000m n.p.m., gdzie polski lekarz OPEROWAŁ Shocked przy asyście J.Kukuczki owe fatalne złamanie otwarte.Stołem operacyjnym były beczki z żarciem Shocked , lampą chirurgiczną słońce, tlenem powietrze...

Gdybym nie zobaczyła tych zdjęć na własne oczy to bym nie uwierzyła Exclamation

Mało tego, w dolinie równoległej, 2 dni stamtąd była druga polska wyprawa z ortopedą z Krakowa (szkoda,że nie pamiętam nazwisk) i posłano gońca po owego ortopedę.
Ortopeda przyszedł, pogrzebał ponownie w nodze...
W ranę nie wdała się infekcja Exclamation Oczywiście wynikało to z aseptycznych warunków na tamtych wysokościach. Niemniej było to szokujące.

2 VIII 1976r. był wypadek, 9 VIII znaleźli się w bazie, 28 VIII w szpitalu w Piekarach Śląskich, gdzie śmiałkowie wrócili do zdrowia i śmigają po górach.

Nie pamiętam kiedy coś mnie tak bardzo zaskoczyło, zszokowało.
Patrząc na tę wyprawę (jej organizacja w 1976r., przebieg, operacja itp.) myślę sobie,że nie ma rzeczy niemożliwych.
Zobacz profil autora
Czort


Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła Zdroju

Możliwe że to już znacie. Gościu zaryzykował samotną wędrówkę po niepewnym terenie za którą zresztą słono zapłacił, ale przyznać treba że jest twardy jak diabli.


Cytuję tekst ze strony podroznik.net

"Between a Rock and a Hard Place" Niezwykła historia Arona Ralstona

Aron Ralston w swej książce opowiada tragiczną historię, która zmieniła jego życie. Jak sam mówi jest to dla niego najbardziej bolesne, ale zarazem piękne doświadczenie. Opisuje również wiele przygód ze swoich wakacyjnych wyjazdów w góry, dzieli się dojrzałymi przemysleniami na temat roli rodziny w życiu.

26 kwietnia 2003 roku w Blue John Canyon w stanie Utah (USA), podczas samotnej wędrówki Aron Ralston uległ wypadkowi. Przechodząc przez szczelinę pomiędzy dwoma pionowymi ścianami w kanionie, natknął się na utkwiony tam głaz. Nie mogąc przejść pod nim, chłopak wspiął się na głaz a następnie ześlizgnął z niego po drugiej stronie. W tym momecie głaz obsunął się wciągając jego prawą rękę. Prawdopodobnie zmiażdżona ręka utkwiła pomiędzy głazem a ścianą szczeliny.

Z dala od cywilizacji, w miejscu gdzie nikt nie mógł go usłyszec i zobaczyć Aron znalazł się w sytuacji pozornie bez wyjścia. Posiadając dwie kanapki w plecaku, kilka cukierków, jedną butelkę wody, turystyczną czołówkę, odtwarzacz CD, aparat fotograficzny, kamerę video, krótką linę wspinaczkową, podstawowy sprzet wspinaczkowy i mały niezbędnik.

W pierwszym momencie starał się wyciągnąc swoją rękę z uwięzi. Następnie, przy pomocy liny chciał lekko podnieść głaz, co mogło by go uwolnić. Niestety, działania te nie przynosiły rezultatu.

Mijały godziny. Chłopak zastanawiał się, co czynić, nachodziły go czarne myśli o niehybnie czekającej go śmierci. Wyrzucał sobie nierozważny wyjazd z domu bez poinformowania kogokolwiek, dokąd się udaje. Skupiał się nad znalezieniem wyjścia... z sytuacji bez wyjscia. Postanowił podjąc próbę przetrwania liczac, że ktoś go znajdzie. Zaczął porcjowac sobie wodę i jedzenie a następnie scyzorykiem dłubał kamień wokół uwięzionej ręki. W pozycji stojącej, z uwięzioną ręką Aron spędził cały dzień i noc.

Po około 24 godzinach zdecydował się na nakręcenie filmu ze swoich ostatnich - być może - godzin życia. Dla rodziny, dla znajomych. Pełną dokumentację sytuacji, w jakiej się znalazł. Zdjęcia. Pożegnanie. Przeprosiny. Kolejny dzień drążył kamień wokół swojej ręki i rozmyślał o swoim dotychczasowym życiu. Następnego dnia skończyła mu się woda. W umęczonym umyśle zaświtała myśl, przerażające pytanie: "Czy mógłby sobie sam odciąć rękę?"

Kolejnego dnia nadal ogarniały go czarne myśli. Jednakże pojawił się promyk nadziei, że może już ktoś go szuka. Skoro przetrwał już kilka dni, nie może się poddawać. Nie pojawił się przecież w pracy, jego współlokator, rodzice, nie mają wieści od niego....

Po kolejnej dobie w pułapce, podjął decyzję. Odciął sobie rękę, nie czuł bólu, ale mocno krwawił. Przeciął skórę łatwo, ale kość była zbyt twarda. Wygiął rękę tak, by złamać kość. Zmusił do wysiłku całe swoje ciało. Krew była wszędzie. Resztkami sił skierował się w stronę wyjścia z doliny. Poszukiwała go już straż. Helikopterem przewieziono go do szpitala.

Po miesiącach leczenia, chłopak powrócił do zdrowia. I ...nadal się wspina! (Ma fajną protezę [o ile posiadanie protezy może być fajne] w formie dziaby!)
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

jak nie przepadam za wstrzasajacymi i wzruszajacymi opowiesciami z gor , gdzie ludzie sie zabijaja lub cos im odrywa, odmarza czy spotyka ich inny zly los-- to ta historia zrobila na mnie wrazenie
[link widoczny dla zalogowanych]

ogolnie nie lubie ryzyka i poczucie bezpieczenstwa jest jedna z najwazniejszych skladowych na wyjezdzie, ale jakbym juz musiala wyruszyc na jakas niebezpieczna wyprawe to chetnie wlasnie tam...


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Pon 16:43, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Pudelek
Ogarniacz kuwety

Dołączył: 10 Lis 2006
Posty: 5794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oberschlesien, Kreis Nikolei und Kreis Oppeln

historia opowiedziana przez Czorta jest w sam raz na postraszenie kogoś początkującego, kto pcha się z nami w góry, a nie chcemy go zabierać Very Happy

Buba - mocna historia. Cóż, niektórzy pewno się z niej śmieją (w sensie że jakaś siła nienaturalna itp.), jednak na szczęście nie wszystko wiadomo o wszystkich tajemnicach naszej planety, i bardzo dobrze. Choć akurat takich wolałbym nie odkrywać...


Ostatnio zmieniony przez Pudelek dnia Pon 20:59, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Raubritter


Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bischofskoppe

Ja prawie za każdym razem jak nocuję samemu w lesie, mam dziwne przygody. Przygody jednak te maja to do siebie, że są wytworem mojej własnej, wybujałej wyobraźni. Każdy szelest, każdy trzask łamanej gałązki jest dla mnie hmm... traumatycznym przeżyciem. Przed oczami przewijają mi się momentalnie sceny z filmu Blair Witch Project, a ludowe opowieści o zbłąkanych duchach, stworach, krasnalach, gnomach, trolach staja się jakby nad wyraz realne... W nocy wszystko się staje inne, bardziej mroczne, tajemnicze... groźne. Ale to jest właśnie chyba to, co lubię mimo strachu najbardziej.

Nie śmiejcie się ze mnie Embarassed Laughing
Zobacz profil autora
jarek


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Śląski

Hmm...a ja raczej wtedy boję się niedźwiedzi czy dzików.
Oby nas nigdy nie dopadłi nasi prześladowcy Rolling Eyes
Zobacz profil autora
Raubritter


Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bischofskoppe

ecowarrior napisał:
Grupa ludzi tworzy krąg wywołujący duchy czy coś zza światów, po czym owe zjawisko okazuje się zbyt potężne i przerażające aby nad nim zapanować...


Taaaaaaaaaaaaak! Dobry klimat
Zobacz profil autora
ecowarrior


Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 1461
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zdzieszowice

Raubritter napisał:
Ja prawie za każdym razem jak nocuję samemu w lesie, mam dziwne przygody. Przygody jednak te maja to do siebie, że są wytworem mojej własnej, wybujałej wyobraźni. Każdy szelest, każdy trzask łamanej gałązki jest dla mnie hmm... traumatycznym przeżyciem. Przed oczami przewijają mi się momentalnie sceny z filmu Blair Witch Project, a ludowe opowieści o zbłąkanych duchach, stworach, krasnalach, gnomach, trolach staja się jakby nad wyraz realne... W nocy wszystko się staje inne, bardziej mroczne, tajemnicze... groźne.

Witam w klubie Smile To niesamowite jak psychika potrafi płatać figle gdy blask słońca zamieni się w blask księżyca (lub jego brak)...
Buba, mocna historia. Wydarzenie, jak dla mnie, przypomina spirytualistyczne eksperymenty z horrorów. Grupa ludzi tworzy krąg wywołujący duchy czy coś zza światów, po czym owe zjawisko okazuje się zbyt potężne i przerażające aby nad nim zapanować...


Ostatnio zmieniony przez ecowarrior dnia Wto 21:15, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Raubritter


Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bischofskoppe

A nocował ktoś z Was kiedyś samemu w ruinach jakiegoś zrujnowanego zamku położonego w górach, w odcięciu od cywilizacji? Mnie kusi aby spróbować... brrr już mnie ciarki przechodzą Twisted Evil


Ostatnio zmieniony przez Raubritter dnia Wto 21:23, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
trotyl


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WARKA

No noclegi w zamkach ,a dokładnie w ruinach mam za sobą.Fakt ,że nie samemu.I powiem krótko, mokre spodnie!!Za dużo legend człowiek się oczytał.A i jeszcze jedno..jak to mówił mój dziadek..żywych trza się bać , a nie umarłych


Ostatnio zmieniony przez trotyl dnia Wto 23:50, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

Raubritter napisał:
A nocował ktoś z Was kiedyś samemu w ruinach jakiegoś zrujnowanego zamku położonego w górach, w odcięciu od cywilizacji? Mnie kusi aby spróbować... brrr już mnie ciarki przechodzą Twisted Evil


w zamku w gorach jak na razie sie nie udalo jeszcze...

nocowalam jedynie kilka razy w zamku w chocimiu [link widoczny dla zalogowanych] w czasach jak byl jeszcze mniej turystyczny (teraz go ponoc zamykaja) oj, klimat byl duzo wiekszy jak raz nocowalismy tam w 4 osoby, bo jak duza grupa imprezowa to w miare normalne wrazenia. Najlepsze jak zaczyna cos lazic, tupac, chrzakac- a ty nie wiesz czy bac sie zywych czy umarlych Wink

a wogole to uwielbiam noclegi w ruinach i jak tylko moge to szukam takich miejsc. Acz niestety sa to zwykle ruiny z 20 wieku..zawsze taki nocleg cos w sobie ma..jak zapada zmierzch a zarysy budowli czy ksztalty przedmiotow w swietle latarki zyskuja jak nowe zycie i inny wymiar.. najblizsze planowane na wrzesien, pod szczytem gory, przynajmniej kilka godzn od cywilizacji Smile
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

pewnie wczesniej trafi sie cos nieplanowanego Smile

ale taki ruinny nocleg w pojedynke- tego sobie nie wypbrazam!!! Shocked


Ostatnio zmieniony przez buba dnia Śro 8:06, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
ziolek


Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 650
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piotrków Tryb

Z nocnych wypraw na razie pozostały mi Noce Krawculi, ale drzewiej z fumflem często robiliśmy nocne maratony (czerpiąc przyjemność z kosztowania świerzo wystawionego przed wiejskie chałupy mleka Smile ). Nie zapomnę jak kiedyś na leśnej drodze robiliśmy sobie przerwę (po północy już) przy zapalonej świeczce. Pomimo leśnego duktu i późnej pory trasa była chyba dość często uczęszczana przez okolicznych. Niestety nie było nam dane nikogo poznać bo autochtoni widząc z daleka dwóch gości siedzących po turecku przed zapaloną świeczką wolało przedzierać się na około przez zarośla. Także nieraz z rowerami czy motocyklami Smile . Z przygód typu kernel panic to poczucie że jest się obwąchiwanym podczas przebudzenia w lesie Smile
Zobacz profil autora
wojuwoju


Dołączył: 03 Kwi 2013
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Coby nie gadać górskie opowieści są bardziej fajowe niż morskie Wink
Zobacz profil autora
maniaczka90


Dołączył: 27 Kwi 2013
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

A dwóch gości ze świecą jest takei straszne? hahah dobre xD
Zobacz profil autora
Najciekawsze historie górskie
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu