mat
Dołączył: 13 Kwi 2009 |
Posty: 211 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Libiąż |
|
 |
Wysłany: Nie 20:54, 16 Sie 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Nie sposób ująć w słowach istoty zjawiska jakim są śpiewanki turystyczne. Tak samo trudno jest oddać za pomocą kilku linijek tekstu klimat tego wydarzenia. Trzeba być tam, zatrzymać się na chwilę aby dostrzec te wszystkie drobne elementy, które są pozornie bez znaczenia, ale po
głębszym zastanowieniu, składają się w logiczną, nierozerwalną całość.
Śpiewanki turystyczne nie są festiwalem. Próżno szukać plakatów, ogłoszeń, kolorowych bilbordów. Nawet w samej Muszynie nie słychać o śpiewankach. Uzdrowisko żyje jakby swoim niczym zmąconym spokojnym życiem. Kuracjusze leniwie przechadzają się po okolicy. Kontemplują wśród woni grilla Święto Wód Mineralnych. Praktycznie wszyscy przyjezdni, ale i miejscowi szykują się do koncertu gwiazdy wieczoru – Stachurskiego. Tymczasem niepostrzeżenie coraz większe grupy ludzi z plecakami suną w kierunku pola namiotowego SKPB Łódź.
Na polu namiotowym w Złockiem zaczyna przybywać namiotów. Praktycznie każde wolne i w miarę poziome miejsce jest już zajęte. W okolicach kuchni słychać dźwięki gitary. Pod przygotowaną na koncerty wiatą trwa strojenie pianina. Trudnymi porankami między namiotami włóczą się cienie ludzi- niewyspani, zmęczeni, ale szczęśliwi uczestnicy, czy wykonawcy. Gdzieś przemyka postać Zgorzela niosącego składniki spożywcze do kuchni. W miarę upływu czasu, koło południa, baza jakby zamiera. Duża część osób opuszcza bazę na rzecz wycieczek krajoznawczych czy strawy w lokalu gastronomicznym. Dopiero pod wieczór baza znów tętni życiem. Wtedy przed sceną zapalane są świeczki.
Śpiewanki nie mają ściśle określonego planu. Kolejność wykonawców wydaje się być ustalana na miejscu. Wiata, pod którą mieści się scena choć wydaje się być rozwiązaniem prowizorycznym- jest tak naprawdę dobrze przemyślanym i w pełni funkcjonalnym miejscem, pod którym można przyjemnie spędzić całą noc. Brak nagłośnienia czy elektrycznego oświetlenia potęguje uczucie niepowtarzalności tej imprezy. Ludzie, których tak często widujemy na scenie, za mikrofonami, w świetle reflektorów stoją przed nami kompletnie obdarci z elektroniki. Słyszymy ich głos takim jaki on naprawdę jest. Ponadto właśnie bez nagłośnienia można w pełni docenić cały warsztat muzyczny. Nie lada wyzwaniem jest zgranie trzech, czterech instrumentów akustycznych, aby brzmiały, były dobrze słyszalne i nie przeszkadzały sobie nawzajem. Scena nie jest zamknięta dla „artystów”, każdy kto czuje się na siłach może na niej wystąpić. W tym roku skorzystała tylko jedna osoba. Organizowany corocznie konkurs muzyczny nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Temat tegorocznych śpiewanek brzmiał „Starość a radość”. W tegorocznych śpiewankach wzięło udział około szesnastu wykonawców w różnych kompilacjach. Między innymi: Włodzimierz Mazoń, Marek Górski, Żeby nie piekło, Siódma Góra, Na Bani, Tomasz Jarmużewski, Mirkoklimat, Bezjacka, AdSu, Paweł Orkisz, Apolinary Polek, Słodki Całus od Buby. Największe wrażenie zrobiły dinozaury sceny turystycznej, a także niezniszczalny Słodki Całus od Buby, który pojawił się na scenie w niedzielę o czwartej nad ranem i nie opuszczał jej co najmniej do ósmej.
Turystyczne śpiewanki na bazie namiotowej Łódzkiego SKPB są miejscem spotkań ludzi. Chyba nawet bardziej miejscem spotkań niż koncertów. Czasem wydaje się, że muzyka to tylko pretekst do spędzenia czasu ze znajomymi. Nie sama muzyka jest ważna, lecz właśnie Ci ludzie, których poznało się gdzieś daleko – na Yappie, Kropce czy Bieszczadzkich Aniołach. Warto odwiedzić bazę namiotową SKPB Łódź i przeżyć chwilę w otoczeniu ludzi śpiewających- bo jak głosi napis w jednym z beskidzkich schronisk – Ci którzy śpiewają to dobrzy ludzie.
|