Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Już za tydzień rusza Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej KROPKA w Głuchołazach. Pomimo, że to dopiero 3. edycja tej imprezy, jej ranga wzrasta z każdym rokiem. Podczas trzech koncertowych dni będzie można posłuchać zespołów z kręgu krainy łagodności, W górach jest wszystko co kocham oraz naszych południowych czeskich sąsiadów. Zapowiada się bardzo ciekawie. Smile Więcej informacji i szczegółowy program na [link widoczny dla zalogowanych]
Ktoś się wybiera? Miło by było spotkać jakiegoś beskidoczuba. Wink


Ostatnio zmieniony przez Pete dnia Pią 13:06, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mat


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Libiąż

Lista:

1.Pete
2.mat
Zobacz profil autora
keraj
Administrator

Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 1227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gilowice / Tarnowskie Góry

A miał być tam Patronat Medialny... Może w przyszłym roku
Zobacz profil autora
darkheush
Stary zgred

Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 1367
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Andrychów (Beskid Mały)

Właśnie przed chwilą otrzymałem od Mat'a i Pete'a gorącą informację telefoniczną z centrum wydarzeń. Mianowicie: bezpośrednie relacje z festiwalu można śledzić na stronie [link widoczny dla zalogowanych].

O tym co działo się na festiwalu, będzie można również posłuchać w poniedziałek, w specjalnych audycjach przygotowanych przez Radio Plus, Radio Rzeszów i Radio Opole.

Z centrum wydarzeń pozdrawiają Was Drodzy Forumowicze nasi specjalni wysłannicy Mat & Pete Very Happy
Zobacz profil autora
keraj
Administrator

Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 1227
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gilowice / Tarnowskie Góry

Właśnie miałem to pisać... Fotorelacja będzie też na e-beskidach dzięki pracy naszych dzielnych moderatorów.

Także pozdrowienia od Pete'a i Mata Smile
Zobacz profil autora
andre


Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Zobaczymy,
ale fakt faktem, że KROPKA szczęścia do pogody nie ma.
Zeszły rok to też deszcz, choć zdecydowanie mniejszy.

sobotni koncert miał być gwoździem programu

koło 18 było znośnie
[link widoczny dla zalogowanych]

potem już było tylko gorzej, deszcz, błoto, organizatorzy robią co mogą, stawiają namiot dla publiki.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

niestety musiałem się zwinąć wcześniej, ale częśc ekipy została, zobaczymy co przywiozą.
Info tel. z ostatniej chwili (23:30), koncert trwa, troche ludzi przetrwało, ekipa żyje.


Ostatnio zmieniony przez andre dnia Sob 23:41, 18 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
mat


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Libiąż

Witam serdecznie!

Wróciliśmy cali i zdrowi! Po odmoczeniu i odkarmieniu zabieram się do swojej części pracy!

pozdrawiam!
Zobacz profil autora
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Ja też się melduję. Koncert piątkowy mimo doskonałej pogody nie miał ani trochę z tego sobotniego wgórowego klimatu, ale więcej oczywiście w naszej fotorelacji i zapraszamy za rok wszystkich Beskidoczubów. Smile
Zobacz profil autora
mat


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Libiąż

O andre! Nie wiedziałem, że byłeś! Szkoda, że nie daliście wcześniej znać. Może udałoby się zamienić choć kilka słów. Chyba, że to był prywatny wyjazd nastawiony tylko na muzykę... w takim razie czekamy na kilka słów krytycznych względem koncertu.
Zobacz profil autora
andre


Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

mat napisał:
O andre! Nie wiedziałem, że byłeś! Szkoda, że nie daliście wcześniej znać. Może udałoby się zamienić choć kilka słów. Chyba, że to był prywatny wyjazd nastawiony tylko na muzykę... w takim razie czekamy na kilka słów krytycznych względem koncertu.


Do ostatniej chwili nie wiedziałem czy dam rade jechać.
Właściwie decyzja zapadła w sobotę koło 15
Szybkie, pakowanie i jedziemy.

Słów krytycznych nie będzie.
KROPKĘ znam z poprzedniego roku i uważam imprezę za dość dobrą.
Mam porównanie do Bieszczadzkich Aniołów i powiem, że KROPKA narazie jako mała impreza jest OK.
Bardzo podobała mi się reakcja organizatorów z namiotem.
Ta impreza poprostu zyje i chce życ
Gdybym miał porównać wolontariuszy z KROPKI z tymi z BA, to 5 : 1 dla KROPKI.
Na BA rządzi niepodzielnie Szpilka ze swoją zarozumiałą głową w chmurach i reszta dumnej z siebie bandy.

Jest pare spraw, o które należałoby zadbać np. jakiś prowizoryczny parking, aby nie "porzucać" samochodu byle gdzie.

Generalnie pogoda dała mi sie we znaki, wszak młody nie jestem i odrobina luksusu w postaci ciepłego i suchego wieczoru byłaby dobrym dopełnieniem wieczoru.
Zobacz profil autora
wtak


Dołączył: 20 Mar 2008
Posty: 611
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

hm, kręciłem się po okolicy i miałem dotrzeć na sobotni koncert. Pogoda jednak mnie zniechęciła i pozostałem w rejonach z widokiem na Kopę Biskupią.
Mam jednak pamiątkowy plakat z Kropki, od miłej pani ze sklepu w Głuchołazach Smile
Zobacz profil autora
mat


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Libiąż

III Międzynarodowy Festiwal Piosenki Turystycznej Kropka – Głuchołazy 2009 - Relacja subiektywna

Już po raz trzeci w małej mieścinie u podnóża gór Opawskich (nie Ślęży- o Ślęży potem) odbyło się święto piosenki turystycznej. W tym roku festiwal uzyskał miano międzynarodowego wydarzenia, przez co wzrósł jego prestiż. Szczęśliwie, jak się później okazało- nie wpłynęło to na klimatyczność tego wydarzenia.

Dzień pierwszy- Ślęża, domestos i Turist-Polo!

Jak to bywa z nami i naszymi wyjazdami zapewne już dawno zauważyliście- normalnie nie może być! Jednak tym razem coś się zmieniło. Do naszej wspaniałej kompani dołączyła postać nietuzinkowa, wnosząca w nasze życie uporządkowanie, spokój, ciepło i nadzieję.

Słowem pojechała z nami Basia. Stąd nasza podróż upłynęła bez jakichkolwiek problemów (być może jest to także zasługa organizatorów, ale przyjemniej przypisać to Basi).

Pociąg relacji interRegio okazał się tanim, szybkim i wygodnym środkiem lokomocji. W Opolu czekał na nas specjalny PKS do Głuchołaz. Tam spotkaliśmy pierwszych Kropkowiczów- jak się później okazało była to grupa startująca w konkursie Puch. Po zapakowaniu góry plecaków, gitar a nawet piecyka ruszyliśmy na rozgrzaną słońcem szosę.

Głuchołazy przywitały nas skwarem lejącym się z nieba i sympatycznymi drogowskazami, które zaprowadziły nas na miejsce festiwalu. W siedzibie organizatorów przepustki na darmowe pole namiotowe i stoczyliśmy bitwę o palnik. Jak się okazało abstrakcyjny zakaz używania butli na polu namiotowym został obalony faktem braku zaplecza kuchni turystycznej. Trzeba przyznać, że organizatorzy uderzyli się w pierś i zlikwidowali wpis o butli. Ponadto zaproponowano nam prysznic za 7 zł w schronisku młodzieżowym. Szczęśliwi ruszyliśmy na wykoszony skrawek ziemi pełniący rolę pola namiotowego. Po rozłożeniu namiotu i chwili słodkiego lenistwa przyszedł czas na obiad i kolejną sjestę. W czasie tej sjesty okazało się, że nieszczęśliwie skserowałem masyw Ślęży, a nie Góry Opawskie- co podkreślam jeszcze raz! Nie wynikało to z braku wiedzy, lecz z… powiedzmy chwilowej niedyspozycji! Leniwy dzień został ukoronowany koncertem o pięknie brzmiącym w języku czeskim tytule : „Hrej nám hrej, písně křídlatá!“. Mimo braku WGB z optymizmem ruszamy na koncerty!

Majciochy w grochy – czyli Za Mało Piwa

Zespół przedstawiany jako miejscowy uplasował się w naszych ocenach na bardzo odległym miejscu. Piosenka turystyczna brzmiała miejscami jak stare dobre (?!) disco polo! Stąd w naszej świadomości pozostanie to zespół nurtu tak zwanego Turist Polo z miejscowymi fankami rzucającymi majciochy na scenę i tendencyjnymi tekstami o turystyce i górach. Nie będziemy jednak marudzić… toż to sam początek.

Kocham Cię- my kochamy Was! I „ooooo! Już przyjechaliście Jasiu?” - Yeskiezsirumem

Po skromnej trójce z gitarami i djembe, na scenie zainstalował się profesjonalny zespół rockowy. Swoim brzmieniem przypominał żywe kompozycje RAZ DWA TRZY z o niebo lepszym wokalem! Żywa nuta i optymizm tryskał ze sceny. Patrząc na kochających po armeńsku widać było, że jest to zespół, który wie co robi i kocha to całym swoim sercem. Tak więc yeskiezsirumem muzyko! W między czasie pojawiła się grupa weekendowiczów zwabionych darmową muzyką i zapachem pieczonych kiełbasek i piwa. Mimo głośnej muzyki starsze panie i jeszcze starsi panowie ucięli sobie ciepłą pogawędkę w starym stylu.

Jurek Filar i jego mały ptaszek – SAMBA!

Po zakończonym występie poprzedniego zespołu wkroczyła grupa kolonistek. Pan Jurek Filar bardzo ulubował sobie grupę 10, czy 11 letnich „lansiarek” pod sceną i to właśnie im dedykował większość swych piosenek! Tak byliśmy zazdrośni! Ogólnie rzecz biorąc wykonawca więcej gadał i śmiał się z własnych słów niż grał. Cóż… legenda może. Zwrócić uwagę trzeba jednak na ludzi którymi otoczył się pan Jurek. Multiinstrumentalista i klawiszowiec umilili występ dinozaura sceny(czy jak kto woli- żywej skamieliny).

Tomek Jarmużewski – bez Peltona ale za to z Rogaczem

Pan Tomek pojawił się na scenie wraz z piękną skrzypaczką. Powiało zapachem buczyny i W górowego klimatu. Pani skrzypaczka zachwyciła nas swoim głosem i urokiem osobistym. Całości dopełniła spokojna gitara
pana Tomka. Byliśmy jak najbardziej na TAK!

Brak wolnych miejsc w hotelu Niebo - Kasprzycki

Przyszedł czas zmierzyć się z oceną występu postaci powszechnie znanej. Trzeba przyznać, że koncert pana Roberta przyciągnął rzesze osób. Dzięki Bogu, gdzieś zniknęły rozentuzjazmowane kolonistki. Jednak z czasem wzrastał poziom alkoholizacji publiczności. Śpiewne i melodyjne piosenki stały się pretekstem do rozpoczęcia pląsów pod sceną. Z jednej strony był to przyjemny akcent ze strony publiczności, ale gdzieś zniknęła chwila zadumy, którą Kasprzycki serwuje nam w swojej twórczości. Przyjemnie było posłuchać tych piosenek, nawet w perspektywie problemów z nagłośnieniem wokalu. Według niektórych (czyli Pete’a) repertuar, mimo ogromnej wartości, nie nadawał się na festiwal piosenki turystycznej. Zdaje się, że i panu Robertowi było miło, gdy odbierał trzecią statuetkę KROPKI.

Całus chodzi własnymi drogami- Słodki całus od Buby

Po raz kolejny dało się zauważyć ruchy migracyjne wśród publiki. Powypełzały skądyś stare łaziki, turyści w flanelowych koszulach i kapeluszach na głowach. Zajęli miejsca „młodzieży” pod sceną… a na scenie… na scenie prawdziwa turystyczna piosenka i ludzie, którzy poświęcili jej lwią część swojego życia. Mile zaskoczył nas ten powrót do korzeni, świeżość(której Pete nie dojrzał Razz), anegdoty, żarty. Można było odczuć klimat górskiej piosenki, zamyślić się patrząc w rozgwieżdżone niebo- poczuć noc, śpiewanki i buczynę. Zwyczajnie- Nie ma rzeczy niemożliwych!

Koncertem na scenie szczęśliwie nie zakończył się nasz pierwszy dzień. Wesołą ciufcią (czyli gęsiego za jedną czołówką) wróciliśmy na pole namiotowe. Tam po reorganizacji przyłączyliśmy się do ogniska, zdominowane przez mazurską grupę. Gitara, śpiew… i w pewnej chwili flet poprzeczny! Do ogniska dołączyli się kolejni wykonawcy z konkursu puch wypełniając ciemną noc nastrojowymi kompozycjami grupy Bez Jacka. Po ognisku wpełzliśmy do namiotu i nie myśleliśmy z niego wypełzać- ale cóż! Trzeba coś zrobić z brudnymi ząbkami. Pete wyciągnął jakąś buteleczkę pociągnął łyka i podsunął mi ją pod nos… powąchałem i tak właśnie pojawił się termin DOMESTOS (środek do płukania jamy ustnej).

Dzień drugi – PRYYYYYSZNICA! PRYSZNICA! ALE NIE ZA 7 Zł! … Ale nie deszczowego!

Niemożebny upał wydłubał nas ze śpiworów. Zlani potem Kropkowicze wypełzali ze swoimi karimatami przed namioty by złapać choć krztynę chłodnego powietrza. Potrzeba matką wynalazków- jako, że ubiegam się o pokojową nagrodę Nobla postanowiłem zbudować prysznic polowy w okolicznym lasku. Pomysł został entuzjastycznie przyjęty. Samą konstrukcję, co prawda trzeba jeszcze odrobinę udoskonalić, ale wystarczyła ona by orzeźwić naszą wesołą trójkę. Weseli i czyści ugotowaliśmy kolejny przesmaczny kociołek do syta i zaczęliśmy snuć plany. Do głowy wpadł nam pomysł wieczornego grzańca. 2/3 ekipy ruszyła na poszukiwanie przypraw, ja zostałem lenić się na karimatce przed namiotem. W międzyczasie zaczęło się chmurzyć. Szczęśliwie Basia i Pete wrócili przed deszczem. Zdążyliśmy schować karimatę, resztę gratów i razem z deszczem nasze plany na wyjście w góry trafił szlag.
Nadeszła godzina 18, a deszcz padał i padał… a zespoły konkursowe chyba coś pogrywały- wybaczcie… psa by z domu nie wygonił, więc modziom też odpuśćcie. Około godziny 20.40 zaplanowano część koncertową – W górach jest wszystko co kocham. Organizatorzy zatroszczyli się o publiczność- został postawiony namiot ogradzający widzów od granatowego, mokrego nieba. Mimo podłej pogody pod namiotem zgromadziła się spora grupa miłośników górskiej poezji. Koncert obył się bez miejscowych, wietrzących tanią, a może raczej jedyną atrakcję.

Pod jednym dachem – w młodych siła i przyszłość!

Na scenie przywitała nas grupa młodych wykonawców, która prezentowała się całkiem efektownie w swoim repertuarze. Był to występ znacznie różniący się od koncertu piątkowego. Razem z Całusem i Jarmużewskim mogliby być gwiazdami piątkowej imprezy. Z racji młodego wieku widać było pewne niedociągnięcia i że scena trochę krępuje ten zespół. Jednak wydaje się, że to właśnie oni są przyszłością projektu W górach…

Szczyt możliwości – czyli efektowne gacie to nie wszystko!

Zespół co prawda starszy, lepszy pod względem zgrania instrumentów, ale… ale… ale wokalnie nie zaskoczył nas mile- z kolei gacie wokalisty tak. Kompozycje bez finezji, chórki bez finezji, wokal bez finezji… ale za to teksty! Trzeba przyznać, że duża część utworów pisana jest pod teksty wielkich poetów polskich i to jest na plus.

Małżeństwo z rozsądku – 16 lat z nami

Zespół obchodzący w zeszłym roku na Kropce swoje 15 lecie i w tym roku mile zaskoczył zgromadzoną publiczność. Muzycznie, tekstowo tworzą jedną wspaniałą całość. Po swojemu kształtują swoje brzmienie. Słychać, że grają ze sobą długo i że robią to dobrze. Arcyciekawie brzmiały instrumenty dęte, które dopełniały indywidualne brzmienie zespołu.

Żeby nie piekło – pokazało klatę

Uczestnicy Yappy przyjechali ze swoimi fanami. Zespół żywiołowo zagrał swoje kompozycje i zniknął… Nie zapisał się w naszej pamięci ani jako dobry ani jako zły.

Basia Beuth – najmocniejszy głos soboty

Pani Basia otoczona wspaniałymi instrumentalistami zaczarowała nas swoim głosem. Dobre wyczucie sceny i kontakt z publicznością stworzyły niesamowity klimat. Zróżnicowane teksty i jazowa gitara zapadła nam w pamięć i właśnie przez taki pryzmat pojmujemy ten występ. Razem z Basią Beuth na scenę i w publiczność wkradła się poetycka zaduma.

Dom o zielonych progach – Patrzcie! Basia ma nową kieckę!

Większość zgromadzonej publiczności przyszła właśnie dla tego zespołu. Nie trzeba go przedstawiać, nie trzeba dużo słów… Byli świetni i żadne opisy nie są w stanie przybliżyć zjawiskowości tego występu. Na scenie zrobiło się rodzinnie i ciepło. Perkusista przyprowadził synka który bongosami i chimlesami wspierał zespół. DOZP bisował Łematą odśpiewaną gardłami wszystkich zebranych.

Apolinary Polek

Po występie Domu większość publiki poszła grzecznie spać. My zostaliśmy. Pan bard Apolinary zagrał trzy piosenki i zszedł ze sceny. Oczekiwaliśmy więcej i czujemy pewien niedosyt.

Cisza jak ta- czy ma ktoś nóż?

Zmęczeni, zziębnięci doczekaliśmy końcowego występu. W międzyczasie instalowania sprzętu, tuż po samej zapowiedzi usłyszeliśmy pytanie – „czy ma ktoś nóż?” . Jak się później okazało fanklub instalował baner wychwalający jednego z członków zespołu. Boro czuł się troszkę skrępowany, ale bardzo szczęśliwy! Nie doczekaliśmy końca. Poszliśmy spać.

Dzień trzeci – Słodkie lenistwo do 14 i czeskie nie znaczy tandetne

Jako, że pogoda nie była zadowalająca, a koncerty miały odbyć się dopiero o 13 pozwoliliśmy sobie poleżeć. Perspektywa czeskiej piosenki nie zachęcała nas do ruszenia się gdziekolwiek. Pete trochę marudził i w końcu samotnie wybrał się na spacer po Głuchołazach. My śpiąc doczekaliśmy jego triumfalnego powrotu z obiadem niedzielnym. Po posiłku Pete ruszył na koncert laureatów Puchu. W swojej relacji na pewno uwzględni ten koncert- ja oglądałem powieki od spodu. W końcu z Basią ruszyliśmy na koncert.

Trafiliśmy na występ Wabi Daněk’a. Zaskoczył mnie nastrój jaki wywołał wśród publiczności. Aczkolwiek Quanta la mera po czesku nie brzmi! Występ gitarzysty powalił mnie na kolana. Niski ukłon.

Orkiestra św Mikołaja

Szczerze mówiąc zdecydowałem się na wyjazd na festiwal ze względu na ten zespół. Najlepszy zespół folkowy w Polsce nie zawiódł moich oczekiwań. Co innego jest słuchać kompozycji na płytach. Co innego zobaczyć ich na żywo. Można poczuć to na żywo. Duże wrażenie robią zróżnicowane instrumenty etniczne, które wykorzystuje orkiestra. Pod względem wokalnym… tutaj trochę się zawiodłem. Trzeba przyznać- wokalistka nie potrzebuje mikrofonu- a mikrofon miała. Trochę za głośno i trochę niewyraźnie. Mikołaje nie zawiodły i były ukoronowaniem naszego wyjazdu.

O Čechomorze ani słowa

Niestety czy to z własnej głupoty, czy z lenistwa nie zostaliśmy na występie tej formacji… a chyba szkoda.

Festiwal dla nas zakończył się w poniedziałek o godzinie 6.45 razem z przyjazdem PKSu do Bielska. Wyjazd ten zaliczamy do udanych. Zarówno pod względem muzycznym, jak i towarzyskim. Festiwal jest świetnym miejscem do nawiązania nowych znajomości i z chęcią odwiedzimy Głuchołazy za rok. Obiecuję ponadto nie zgubić notatek, które przez cały festiwal skrupulatnie tworzyłem!


Ostatnio zmieniony przez mat dnia Wto 21:50, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Tutaj są fotki z festiwalu:
[link widoczny dla zalogowanych]

Uzupełniam jeszcze relację Mata o niedzielny koncert laureatów.

Jak już Mat napisał nie było nas na sobotnim konkursie, w którym wystąpiło 26 zespołów. Widać, że poziom tegorocznego PUCH-u był niski, skoro jury przyznało dwa drugie miejsca, ale za to sporo wyróżnień. Tylko niektóre piosenki pokrywały się z tematyką festiwalu. Nie szukano tu szeroko rozumianej poezji, a prostej piosenki...
Konkurs piosenki o Głuchołazach lub Górach Opawskich został przeniesiony na następny rok. Nie było zespołu, który zasłużył na wygraną.
Zadziwiające werdykty.

Jerzy Paweł Duda – otrzymał wyróżnienie za upór i wytrwałość w promowaniu piosenki studenckiej, sugerującego jednak wykonawcy odcięcie się od polityki i powrót do korzeni piosenki turystycznej.
Starszy pan i jego bałałajka. Cóż, piosenka o kaczorach rzeczywiście nie ma za dużo wspólnego z piosenką turystyczną…

Piotr Płaza otrzymał wyróżnienie jako wykonawca solista. Piosenka słabo zapadła w ucho, ale na pewno ciekawy artysta…

Estera Gajownik otrzymała wyróżnienie za prezentację na scenie i wykonanie utworów. Zadziwiała prostota i talent tej dziewczyny. Miejscowi mogą się z pewnością poszczycić swoją krajanką i pewnie jeszcze nieraz o niej usłyszymy.

Calcjumfolii – otrzymali wyróżnienie za efekty specjalne na scenie.
To oni podczas swojego sobotniego, konkursowego wywołali ulewę na Kropce. Jak dla mnie zasłużyli na wiele więcej niż tylko wyróżnienie. Podczas piątkowego ogniska oszołomili wykonaniem piosenek zespołu Bez Jacka i własnej konkursowej.

P3D otrzymało wyróżnienie za profesjonalne podejście do tematu. W koncercie laureatów wykonali inną piosenkę, niż podczas konkursu. Z pewnością o wiele wiele słabszą… Profesjonalne podejście do tematu – mini fortepian

Mariusz Lewicz otrzymał wyróżnienie za zaangażowanie. Jury dostrzegło obecność Pana Mariusza podczas prezentacji innych wykonawców w konkursie. I na tym poprzestańmy.

III miejsce – Zielone Liście. Ciekawe wykonywanie piosenki idealnie wpasowanej w tematykę tego festiwalu. W pełni zasłużona nagroda

II miejsce - Egon Alter Dżentelmenels. W czasie ich występu większą część uwagi publicznoci przykuł syn jednego z członków zespołu, który wszedł na scenę z balonikiem i obserwował występ. Dobry wokal.
Oraz

Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane – czyli debiutujące dwie dziewczyny grające na gitarach. To ich pierwszy występ na takim festiwalu i od razu wielkie osiągnięcie, bo nominacje do występu w innych festiwalach. Piosenka jak najbardziej w temacie. Ponadto nagroda audycji Mikroklimat. Przyznano, że jako kryterium szukano piosenek, które można wspólnie zagrać przy ognisku i ta wykonana przez Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane z pewnością taką jest.

Nagroda publiczności: Tambaja, czyli czterech panów grających na gitarach elektrycznych. Publice się spodobało, bo dobrze brzmiało i zapadło w ucho. Jury dało do zrozumienia, że im ani trochę...


Ostatnio zmieniony przez Pete dnia Śro 13:01, 22 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
janioł


Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: k/Krakowa

Fajne relacje chłopaki,czytałam z zainteresowaniem:)
Zobacz profil autora
Promyczek


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Po długich i znojnych trudach dotarłam wreszcie na forum.

Jako trzecia osoba z ekipy kropkowiczów podpisać muszę się i zrobię to z chęcią pod relacjami Pete'a i Mata.
Pomimo nie sprzyjającej aury, festiwal jak najbardziej udany pod względem muzycznym (oczywiście występy pod względem artystyczno-wokalnym prezentowały różny poziom). Dodam tylko Macie, że w swej obszernej relacji nie wspomniałeś wspaniałej postaci naszego kolegi Kondzia.
Za rok kolejna edycja, oby równie udana o ile nie jeszcze lepsza.

Pozdrawiam,
Słonko
Zobacz profil autora
MFPT KROPKA 2009
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu