 |
 | "tam gdzie majestat gór po horyzont" czyli Góry Ro |  |
angi
Wujek samo zło
Dołączył: 07 Cze 2006 |
Posty: 739 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: ...tam gdzie wiatr zawraca... czyli SJZ |
|
 |
Wysłany: Nie 9:57, 19 Wrz 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Witojcie.
Nastał wrzesień czas podsumować tegoroczne „wakacje” tj. urlop. Jak co roku wywiało mnie do Rumunii. Już na początku roku planowałem jakiś wyjazd do Rumunii, ale co gdzie, kiedy… było raczej odległymi marzeniami, które w końcu udało mi się zrealizować.
Munti Rodnei czyli Góry Rodniańskie to najwyższe pasmo Wewnętrznych Karpat Wschodnich. Góry Rodniańskie charakteryzują się specyficzną rzeźbą terenu: wierzchołki Gór Rodniańskich są ostre, zbocza strome, a wysokości względne dochodzą do 1800 – 1900 m npm. Zbudowane są głównie z granitów i łupków krystalicznych.
Zbocza zalesione lasami bukowymi i iglastymi, powyżej 1700 m n.p.m. zarośla subalpejskie. Charakterystyczne są tu liczne jeziorka w kotłach polodowcowych. Do Rumunii najlepiej tj. najszybciej i najtaniej dostać się można samochodem. Nasza podróż trwała niecałe dwa dni z noclegiem u znajomych w Poroninie. Trasa przebiegała przez Słowację i Węgry, po drodze mijaliśmy Starą Lubownię z charakterystycznym gotyckim zamkiem, miasto Tokaj na Węgrzech i Presov (Słowacja) gdzie w czasie powrotu zjedliśmy bardzo dobry obiad.
Jako bazę noclegowo - parkingową w Rumunii wybraliśmy Przełecz Prislop (1416 m npm) ze względu na w miarę dobry dojazd i możliwości późniejszych wędrówek górskich. Ale od początku do Borsy (miasteczko turystyczne położone u podnóża Gór Rodniańskich) przyjechaliśmy w niedzielę po południu, po kilkunastu minutach szukania jakiejś knajpy w której można coś zjeść w końcu znajdujemy „Perłę Maramureszu” stylową karczmę z całkiem smacznym i niedrogim jedzeniem, wchodzimy do środka, a tam prawdziwa perła architektoniczna, karczma była zbudowana z drewna bez użycia gwoździ. Na ścianach wiszą malowane w różne wzory talerze. Tu i ówdzie stare sprzęty gospodarstwa domowego, wypchane zwierzęta hmm szczególną uwagę przykuły dwa borsuki które były zaczepione do poprzecznych belek stropu, komicznie to wyglądało tak jakby borsuki zjeżdżały po belkach… Po dogadaniu się z obsługą w końcu dostajemy upragniony obiad i pifo Zjedliśmy obiad a za oknem zaczyna padać … no dobra lać jak scebra…. Jest godzina 18:00 jak się później okazało przez kolejne dni o tej porze nadchodzą burze „taka straszna burza… czyli wujek przytul mnie… ” ehhh to gdzie ta burza.... ? Jedziemy w deszczu na Przełeczy Przysłop. W sobotę już byliśmy w Rumunii, po zwiedzaniu okolicznych atrakcji etnograficznych regionu Maramuresz(wesoły cmentarz w Sapancie, miasteczko Sighetu Marmatiei, oraz Visea de Sus gdzie trafiliśmy na doroczny festyn, w Visea de Sus jest kolejka wąsko torowa, po sprawdzeniu rozkładu jazdy i zakupieniu kilku pamiątek ruszamy dalej kierunku Borsy, jednak do Borsy nie dojechaliśmy. Zatrzymaliśmy się na nocleg blisko granicy rumuńsko – ukraińskiej, wg wskazań GPSa do granicy było może 3 km…. Rozbijamy namioty niedaleko monastyru, kiedy jemy kolację przy światłach czołówek podjeżdża samochód, a z niego wychodzą pogranicznicy i nas spisują Pierwsze pytanie jakie pada „czy potrafimy rozmawiać po ukraiński i co tu robimy…?”
Rano co niektórzy wstali na wschód słońca… reszta grzecznie spała, po zjedzeniu śniadania pakujemy namioty powoli zbieramy się w drogę, ale nasz kolega dostaje zaproszenie na mszę w obrządku prawosławnym, w końcu była niedziela po krótkim namyśle idziemy wkońcu nie codziennie jest okazja uczestniczyć w mszy w obrządku prawosławnym…. Msza trwała około 3 godzin, my wytrzymaliśmy nieco ponad 2 godziny, kiedy zbieramy się do samochodu podchodzi do nas zakonnik z propozycją zjedzenia obiadu, jednak grzecznie odmawiamy mamy jeszcze kawałek drogi do zrobienia. Jak się okazało zakonnik był Ukraińcem i został wysłany do nas z misją specjalną.
Wędrówkę po Górach Rodniańskich zaczynamy od wejścia na przelecz „Grargamela” – Saua Gargalui 1907 m npm z przełeczy Przysłop (1416 m npm) niecałe 500 m podejścia daje nam popalić szczególnie, że było nieco ponad 30 stopni celciusza… po wejściu na przełecz Gargamela padamy plackiem. Po dłuższym odpoczynku kierujemy się granią w stronę Vf Negoiasa Mare (2041 m npm) jak się później okazało trasa dała nam popalić i pierwszy biwak robimy na przełęczy Tarnita Barsanului (1970 m npm) Po drodze spotykamy Węgrów, Słowaków którzy udzielają nam kilku cennych wskazówek. Po wymianie pozdrowień i życzeniu sobie szczęsliwej drogi: „Drum Bum” ruszamy dalej. W kolejny dzień docieramy do przełeczy „Tarnita La Cruce” (1985 m npm) gdzie zostajemy na dwie noce biwakując w uroczym otoczeniu jeziorka L. Rebra
Zdjęcia po kliknieciu na obrazek:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
Ostatnio zmieniony przez angi dnia Nie 9:59, 19 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
 |
|
 |
 | |  |
Piotrek
Administrator
Dołączył: 21 Kwi 2006 |
Posty: 5888 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Żywiec/Sienna |
|
 |
Wysłany: Pon 7:20, 20 Wrz 2010 |
|
 |
|
 |
 |
No, Angi, zdjęcia w Picassa robią wrażenie !!!
Brawo, piękny miałeś wyjazd.
|
|
chemica
Dołączył: 04 Wrz 2007 |
Posty: 545 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Stargard Szczeciński |
|
 |
Wysłany: Wto 21:07, 21 Wrz 2010 |
|
 |
|
 |
 |
Ładne fotki. Ile dni byliście w samych górach?
My będąc na czarnohorze rozważaliśmy Marmaroskie, które były w zasięgu nie tylko wzroku ale i niemal ręki.
Karpaty Wschodnie to jest TO!
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |