 |
 | Lysá Hora - czyli kto koga pokona 21.03.2009 |  |
ninik
Dołączył: 25 Lis 2008 |
Posty: 242 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: myslowitz |
|
 |
Wysłany: Pon 18:43, 23 Mar 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Przedstawiam opis naszej wycieczki na Lysa Hore
Relacja ponownie by Tedy87
Cel: Pokonać Lysá horę zanim ona pokona Nas
Misja: Brać co na najpiękniejsze, dać Siebie
Ruszyliśmy z Ninikiem z samego rana z Kochłowic. Od samego początku mieliśmy doskonały humor (heh nikt jeszcze nie wiedział co nas czeka), tylko Ninik był trochę chory, ale przecież pokona Nas choroba?? Napewno nie !! Trasa trzask prask i zleciała szybko (w końcu wyścigówka plus gps plus cb radio to ja się dziwię, że nie polecieliśmy - wyposażenie jak samolot ).
I tak już około 8.00 byliśmy na granicy. Mieliśmy chwilkę czasu (cygaretenpauza) to przeprostowaliśmy kości, rundka wokół auta, ciągłe spoglądanie w niebo (i te myśli że będzie słońce ). Mirek miał być na stacji o 8.35, więc pojechaliśmy po niego na peron, wszystko jak to za granicą na czas i tak w trójkę ruszyliśmy w świat
Chwilka drogi, (ja to byłem pochłonięty rozglądaniem się i myśleniem o pogodzie) i byliśmy na miejscu (no może trochę dłuższa chwilka).
Malenowice borova - parking. Szybkie ubieranko (ahh te głupie stuptuty) i w drogę (ale jaką ).
Pierwsze metry były tzw lajtowe dróżka we wśi, ale szybko szlak zaczął się piąć bardzo stromo. Ninik był na antybiotykach więc szliśmy spokojnie i równo. Co jakiś czas przerwa na oddech i widoki, a te byly cudowne, coś wspaniałego, dawno nie widziałem takich wspaniałości...
Po jakimś godzinnym marszu Mirek, co chwilę mówił że już prawie jesteśmy, albo - to już ostatnie podejście Dominik już był nieźle zmęczony, co chwilę spoglądał na gps i się załamywał (co dopiero 800m, aaa dopiero 1000 )
Dwa ostanie podejścia dały nam w kość (a wcześniej była taka radość ah my naiwniacy, ale jak to Mirek mówił, zaraz będzie szczyt , podczas ostatniej prostej robiliśmy przerwę co kilka minut, nachylenie było niesamowite.
Ludzi była masa... Co chwilę ktoś nas mijał (ahoj )
Wiązało się z tym to, że szlaki były przetarte, szło się cudownie, sam szlak był przepiękny. A śniegu to była maaaasa Szlak czasem przebiegał w takich miejscach że trzeba się było schylać bo choinki i drzewa od nadmiaru śniegu aż się uginały.
Gdy weszliśmy na szczyt to było jak zdobycie jakieś 8tysięcznika. Taka radość, taka piękna góra
Szkoda że oczywiście pogoda nie dopisała, bo chmura taka że nie było widać nic na 20 metrów w przód...
Kiedy znaleźliśmy bar (a ten był zakopany w śniegu hehe) było tam tyleee ludzi że nie było gdzie śiąść, ale chwila i już siedzimy, piwko cherbata, słodkie i odpoczynek (hehe w barze to kobiety wódę piły z gwinta, a piwo lało się hektolitrami ) śiwetna atmosfera ale larmo (nie mogliśmy nawet pogadać w spokoju) (oczywiście ja po czesku i tak tylko ahoj )
Potem szybkie zdjęcia, bo czas gonił i na dół
Droga w dół chociaż stroma poszła sprawnie, po drodze jeszcze pivopauzen i do samochodu.
Wrażenia: Niesamowita góra, wspaniałe widoki, świetni kompani.
Nic tylko wracać tam w lato.
Ps. Dziękuję Dominik za transport i piwo a Mirkowi za świetne towarzystwo (Dominikowi też )
Zdjecia z wycieczki:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
Ostatnio zmieniony przez ninik dnia Pon 19:20, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
 |
|
 |
 | |  |
ninik
Dołączył: 25 Lis 2008 |
Posty: 242 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: myslowitz |
|
 |
Wysłany: Pon 21:52, 23 Mar 2009 |
|
 |
|
 |
 |
powiem szczerze nigdy w życiu nie widziałem tyle śniegu....
|
|
Monia
Dołączył: 15 Mar 2009 |
Posty: 89 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa |
|
 |
Wysłany: Wto 10:36, 24 Mar 2009 |
|
 |
|
 |
 |
Świetne fotki. Śniegu masa. Zejście do baru nieco karkołomne w tych warunkach. Zazdroszczę. U mnie na nizinach bure przedwiośnie.
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
|  |