Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Vardousia - góry dla odkrywców
grzesiekodm
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

Vardousia – góry dla zdobywców.


Vardousia to niewielkie pasmo górskie położone w centralnej Grecji. Ma postać grzbietu długość około 25km i południkowy przebieg. Jest przykładem dobrze zachowanego zrębu tektonicznego o niewielkim rozczłonkowaniu i mocno podciętych zboczach. W budowie geologicznej dominują skały metamorficzne – łupki i marmury. Częste są również zjawiska krasowe jak sporej wielkości uwały w rejonach szczytowych. W najwyższych partiach zachowały się formy polodowcowe. Najwyższy szczyt całego pasma, Korakas ma 2495m wysokości, co czyni te góry jednymi z wyższych w Grecji. Wysokość 2400m przekracza jeszcze kilka innych szczytów. Jak większość pasm w tym rejonie, Vardousia jest całkowicie pozbawiona wód powierzchniowych, co jest poważnym problemem podczas kilkudniowej wędrówki.

Góry te są całkowicie zapomniane przez Boga i turystów! Nie ma tu żadnych szlaków, ścieżek, czy nawet dróg wspinaczkowych. Informacji nie można zdobyć nawet w Internecie. Żadnych zdjęć, czy opisów. Mapy, na których zaznaczono te góry są tak niedokładne, że równie dobrze można by nie korzystać z nich wcale! Północno-zachodnie zbocza zajęte są przez pastwiska i oprócz samych kóz żadna żywa istota nie zapuszcza się w ten rejon. Jedyny szlak, jaki przechodzi w pobliżu – międzynarodowy E4 – prowadzi u samych podnóży gór. Stare schrony turystyczne położone na wysokości 18000-2000m npm są przez większość miesięcy zamknięte. Na całej trasie nie znalazłem ani jednego śladu po turystach. Choćby jeden papierek po cukierku, lub butelka po wodzie. Nic, zero! W promieniu kilkudziesięciu kilometrów wioski są prawie całkowicie wyludnione. Ludność wyemigrowała do ateńskiego Polis. W górach tych można się poczuć jak prawdziwy odkrywca! Dla podróżnika szukającego ciszy i spokoju jest to miejsce wymarzone. Nie ma tutaj nic z tatrzańskiego klimatu: nieprzebranych tłumów ludzi i wszechobecnych zakazów i ograniczeń! Tutaj można chodzić wszędzie, w każdym miejscu można rozbić namiot i jeśli zajdzie taka potrzeba rozpalić ognisko. Nikt się o nic nie czepia, bo też i nie ma tu żywej duszy! Kiedy organizowałem wyprawę do Grecji nie miałem pojęcia, że znajdę tam tak dzikie góry jak Vardousia. Na moje szczęście znalazłem.

Generalnie rzecz biorąc Vardousia nie należy do gór trudnych technicznie. Można ją porównać do Tatr Bialskich. Samo przejście grzbietem nie nastręcza trudności. I w zasadzie z jednym wyjątkiem można by rzec, że jest wręcz banalne. Sporym problemem jest natomiast samo wyjście na grzbiet, a szczególnie zejście z niego. Zbocza są skaliste i mają spore nachylenie, niekiedy wręcz pionowe ściany. W większości przypadków ściany te są nie do przebycia dla osób z ciężkimi plecakami. Nieraz zdarzało się, że po przejściu jednej, czy dwóch mniejszych ścianek na naszej drodze pojawiała się kolejna, której nie byliśmy w stanie przejść i trzeba było szukać innego przejścia! Takie błądzenie było bardzo wyczerpujące tym bardziej, że teren, po którym wspinaliśmy się był bardzo zdradliwy. Płaty zamarzniętego śniegu i osypujące się skały pogarszały dodatkowo całą sprawę.

Krótki opis trasy:
W pierwszym dniu trasa prowadziła zachodnimi podnóżami gór Vardousia. Początek na wysokości 900m npm, koniec na wysokości około 2000m npm. Na pewnym odcinku nasza ścieżka pokrywała się z międzynarodowym szlakiem E4. Była mimo to zupełnie nieuczęszczana. Ostatecznie wieczorem doszliśmy pod grzbietem Meteriza, gdzie wedle informacji miał być ogólnodostępny schron. Schron owszem był, ale niestety zamknięty na cztery spusty. Rozłożyliśmy namiot na jego tarasie. W nocy temperatura spadła poniżej 0 stopni, co sprawiło, że topniejący w ciągu dnia śnieg zamienił się w lodową taflę.
Następnego dnia z samego rana wyruszyliśmy z zamiarem wejścia na grań. Nie było to łatwe zadanie, gdyż od wysokości około 2000 m npm zbocza stawały się znacznie stromsze i bardziej skaliste. Oczywiście nie było mowy o jakimkolwiek szlaku, tudzież ścieżce, więc przedzieraliśmy się na przełaj. Podczas podchodzenia parokrotnie byliśmy zmuszeni wracać, gdyż w miarę wzrostu wysokości wyłaniało się przed nami coraz więcej niemożliwych do pokonania ścian skalnych. Ostatecznie po 4 godzinach kluczenia między nimi udało nam się wyjść na grań. Przejście grani nie było dla nas żadnym problemem. Kłopoty zaczęły się po kilku godzinach wraz z pogorszeniem pogody. Niebo zasnuło się chmurami, które po chwili całkowicie nas ogarnęły. W przeciągu kilkunastu minut widoczność spadła do kilku metrów! Z początku bagatelizowałem problem, gdyż wędrówka granią nie nastręczała żadnych trudności. Niestety mniej więcej w 2/3 długości grzbietu grań zaczęła się niepokojąco zwężać a jej zbocza stawały się coraz bardziej strome i skaliste. Po kilkuset metrach stanąłem na cyplu szerokości 40cm. I wtedy zaczęły się schody! Oczywistym stało się dla mnie, że dalsza wędrówka granią nie będzie już możliwa. Jak się potem okazało urwisko miało kilkaset metrów wysokości i opadało prawie pionowymi ścianami w dół! Zresztą i tak nic nie było widać, bo wszystko tonęło w chmurach. Pozostanie na grani, na wysokości powyżej 2400m nie wchodziło w grę ze względu na całkowity brak możliwości rozbicia namiotu i nadchodzącą burzę. Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Ściany skalne, które towarzyszyły nam przez ostatnie kilometry uniemożliwiały zejście w dół zbocza. Jedyną nadzieją było znalezienie odpowiedniego żlebu i próba zejścia nim w dół. Niepokojące było również coraz większe zmęczenie mojego towarzysza. Poza tym dzień dobiegał powoli końca i robiło się coraz ciemniej.
Jak się okazało potencjalnych miejsc do zejścia było aż nadto. Wszystkie jednak były zdecydowanie za strome do zejścia z dużym plecakiem. Po około 8 próbach natrafiłem wreszcie na rynnę, którą moglibyśmy spróbować zejść. Ryzyko było jednak spore, gdyż rynna była wąska, głęboka i podobnie jak inne usłana różnej wielkości głazami. Nie było też widać jej końca. Mogło się okazać, że po zejściu kilkaset metrów w dół nie będzie przejścia i będziemy zmuszeni wracać tą samą drogą na górę. Ostatecznie przyjąłem wyzwanie. Zdecydowałem się schodzić pierwszy i na bieżąco informować kolegę o stopniu trudności. Kolega, co prawda miał ukończony kurs alpinistyczny i dość dobrą kondycję, jednak po górach chodził od niedawna i nie miał praktycznego doświadczenia w poruszaniu się po takim terenie. Trzeba pamiętać, że byliśmy już mocno wyczerpani całodniowym marszem. Żleb okazał się być dłuższy, niż początkowo zakładałem. Miał około 500m długości i na całym odcinku był bardzo stromy. Poniżej jego wylotu znajdowało się gigantycznych rozmiarów piarżysko. Chwile grozy przeżyłem na końcu żlebu, gdy zauważyłem, że kończy się on pionowa ścianą, która skutecznie odcinała drogę do piarżyska. O powrocie tą sama drogą nie było już mowy! Na szczęście po kilkunastu minutach udało mi się obejść ściankę bokiem.
Po zejściu na piarżysko zaczęły się kolejne problemy. Zwietrzelina, która go tworzyła była tak luźna, że przy każdym kroku zjeżdżałem po kilka metrów w dół ciągnąc za sobą całą masę gruzu! Z piarżyska należało schodzić w taki sposób, żeby nie wywołać lawiny kamienistej. Tym bardziej, że ostatnie metry schodziliśmy już w całkowitych ciemnościach! Po kilkuset metrach udało się nam dojść do górnej granicy lasu. Ostatnim zadaniem było zejście gęstym lasem do najbliższej osady. Trwało to wieki, gdyż mieliśmy do pokonania 1200 metrów różnicy wzniesień! Byliśmy przy tym skrajnie wyczerpani! Ostatecznie w środku nocy zeszliśmy do pobliskiej wioski, skąd po godzinie czekania przyjechał po nas samochód. W ciagu tego dnia, przez 19 godzin przeszliśmy 35 km w większości po bardzo, a niekiedy po ekstremalnie trudnym terenie górskim. Jak do tej pory był to dla mnie najbardziej wyczerpujący dzień spędzony w górach! Mam jednak pełną satysfakcję, że znalazłem się w miejscu, w którym prawdopodobnie nikt przede mną nie był. I to mi wystarczy…


[link widoczny dla zalogowanych]
Droga dojazdowa w góry prowadzi przez całkowite odludzie. Po drodze mijamy duży zbiornik wodny.


[link widoczny dla zalogowanych]
Nasza przygoda zaczęła się w wiosce Artotina położonej na wysokości 1300m npm.


[link widoczny dla zalogowanych]
Wioska ta jest prawie całkowicie wyludniona a jej mieszkańcy wyemigrowali do Aten. Na 200 domów zamieszkałych jest zaledwie 5-6.


[link widoczny dla zalogowanych]
Pierwszy rzut oka nie nastrajał nas zbyt optymistycznie. Góry tonęły w chmurach. Na szczęście w trakcie wędrówki pogoda znacznie się poprawiła.


[link widoczny dla zalogowanych]
Widoczne z daleka zachodnie zbocza robiły na nas wrażenie. Mieliśmy jednak nadzieję, że uda nam się je obejść.


[link widoczny dla zalogowanych]
Po drodze przedzieraliśmy się przez wiekowy las. Niektóre drzewa zaskakiwały swymi rozmiarami! To na zdjęciu miało pień o średnicy 240cm! Dla porównania obok znacznie drobniejszy Artur.


[link widoczny dla zalogowanych]
Tak mniej więcej wyglądają zbocza gór Vardousia. Nie trudno sobie wyobrazić jakim trudem było wdrapanie się po nich na grzbiet. Natomiast zejście, zwłaszcza w ciemnościach graniczyło z szaleństwem. Nie mieliśmy jednak wyboru.


[link widoczny dla zalogowanych]
Po drodze mijaliśmy sporej wielkości wodospad. Można było sie poczuć jak na fiordach zachodniej Norwegii, tam też jest sporo takich wodospadów. To był jedyny strumień jaki widziałem w tych górach.


[link widoczny dla zalogowanych]
Polana pasterska, na której greccy pasterze wypasają kozy i owce. Dobre miejsce na biwak.


[link widoczny dla zalogowanych]
Wodospad był ogromny! Szacuję, że miał około 80 wysokości! Mimo to nie był zaznaczony na żadnej mapie. Gdyby taki wodospad był w Polsce to z pewnością wybudowano by do niego drogę dojazdową, płatny parking, kilka budek z hot-dogami i oczywiście kasę sprzedającą bilety wstępu...


[link widoczny dla zalogowanych]
Nasz szlak na krótkim odcinku prowadził drogą wykutą w ścianie skalnej.


[link widoczny dla zalogowanych]
W Grecji wyczuwa się sporą różnicę klimatyczną. Tutaj na wysokości bliskiej 2000m npm w dalszym ciągu rośnie bujny las. W Tatrach na tej wysokości nie rośnie już nawet kosówka!


[link widoczny dla zalogowanych]
Zza chmur wyłania się cel naszej jutrzejszej wędrówki - Korakas (2495m). Chmury nie wróżą jednak niczego dobrego.


[link widoczny dla zalogowanych]
Wieczorem doszliśmy do schronu, jednak na miejscu okazało się, że jest zamknięty. Z braku wyboru namiot rozbiłem na tarasie. Zdjęcie przedstawia zwijanie namiotu o świcie następnego dnia.


[link widoczny dla zalogowanych]
O świcie, wprost z naszego namiotu ujrzeliśmy dolinę Kariotiko.


[link widoczny dla zalogowanych]
W dole drugi zamknięty schron. Na dalszym planie zbocza Vouno Chomirianis.


[link widoczny dla zalogowanych]
Nasz schron z Vouno Chominiarisem w tle. Jak widać nie wszystkie góry w tym paśmie są strome i skaliste.


[link widoczny dla zalogowanych]
Na przełęczy Meteriza (2058m). Stąd zaczynało sie nasze podejście na grzbiet vardousia.


[link widoczny dla zalogowanych]
Sąsiadujący z przełęczą Meteriza masyw Piramidy (2341m).


[link widoczny dla zalogowanych]
Fioletowe zabarwienie w zboczu tej góry to wychodnia boksytu, rudy aluminium.



[link widoczny dla zalogowanych]
A oto i grzbiet główny gór Vardousia widziany z przełęczy Meteriza. Z dala wyglądał dość łagodnie. Podejście okazało się jednak dość trudne.



[link widoczny dla zalogowanych]
W tym miejscu zaczyna się nasze podejście. Początkowo prowadziło ono przez różnej wielkości załomy skalne. Nieco wyżej widać już pierwsze piarżyska a dalej ściany skalne. Na ich pokonanie potrzebowaliśmy 4 godzin.


[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcie wykonane w połowie podejścia na grań, ok 2200-2300m. Zbocza mają bardzo urozmaicona formę. Trzeba było się sporo nachodzić, żeby ominąć wszystkie przeszkody...


[link widoczny dla zalogowanych]
...ale wreszcie udało się! Ostatni odcinek pokryty był grubą warstwą zmrożonego śniegu. Nie chce się wierzyć, że 2,5km niżej, nad Zatoką Koryncką drzewa uginają sie od świeżych pomarańczy i cytryn, a woda w morzu ma ponad 20 stopni C!


[link widoczny dla zalogowanych]
Korakas (2495m). Aby dostać się na sam wierzchołek trzeba było się po prostu wspiąć.


[link widoczny dla zalogowanych]
Artur na szczycie Korakas. Tuż obok zaskoczenie - prawosławna kapliczka! A jednak ktoś tutaj zachodzi?


[link widoczny dla zalogowanych]
Miejscami zalegało jeszcze sporo zmarzniętego śniegu.


[link widoczny dla zalogowanych]
Były miejsca, gdzie grzbiet był szeroki i wygodny. W takich sytuacjach nie było mowy o jakimkolwiek niebezpieczeństwie.


[link widoczny dla zalogowanych]
Fragment grani opadającej do sporego kotła polodowcowego. Wszędzie dużo śniegu. W dali widoczne inne góry, po których również chodziliśmy - Ghiona (2507). Z nimi nie mieliśmy jednak żadnych problemów.



[link widoczny dla zalogowanych]
Tak wygląda grań gór Vardousia. Niby nic trudnego, ale żeby sie na nia dostać trzeba się sporo natrudzić! W tych warunkach szliśmy jeszcze około 6-8 km. Potem pogoda znacznie sie pogorszyła.


[link widoczny dla zalogowanych]
Grań miejscami była podcięta przez kotły polodowcowe, co znacznie utrudniało przejście. Jednak takie miejsca były niczym w porównaniu do tego, którym schodziliśmy w dół! Niestety, jest to już ostatnie zdjęcie. Niebawem widoczne na zdjęciu chmury pokryły całą grań.


KONIEC
Zobacz profil autora
Pete


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 1506
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chełm Śląski/Kraków

Shocked Bajka! Z fotek i twojego opisu wynika, że jest tam cudownie ! To szkoda, że są to góry zapomniane. Grecy nie wiedzą, co tracą...
Zobacz profil autora
Falos


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz

konkretna wyprawa i pewnie nie zapomniane przezycia!
Zobacz profil autora
KATRIN____


Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 324
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

= Podziwiam Was - Panowie ...... wysiłek niesamowity i dawka dreszczyku - nie jeden by to chciał przeżyć taką wyprawę - zakończoną szczęśliwie .... sama zazdroszczę Wam takiej wyprawy - to faktycznie grecy nie wiedzą co tracą to jest perła dla amatorów gór .....same te fotki jak się ogląda - lekko mi dreczczyk po ciele przechodził a zwłaszcza ten Wasz powrót ..... =
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

suuper!! a ja myslalam ze najbardziej dziko w europie jest w gorganach...co za bledne stwierdzenie! to dobrze ze grecy nie odkryli tych gor- pewnie wtedy bylyby takie jak kazde inne i rozdeptane.. po prostu zwykle..fajnie ze sa jeszcze gory "dla odkrywcow"

grzesiek - piszesz ze te gory sa bardzo trudne kondycyjnie, z racji wspinaczki na skaly, piarzyska czy brak wody.. na pewno nie dalabym sobie na grani rady- 35 km w rejonie gorskim to dla mnie abstrakcja... poza tym nie posiadam zadnych umiejetnosci wspinaczkowych i dosyc sie brzydze sniegiem z bliska Wink widziany z daleka moze byc Wink
ale podejscie do tych opuszczonych wsi, drog wykutych w skalach, wodospadu czy schronow nie jest chyba bardzo trudne? ile dni sie idzie od glownej drogi do wodospadu? w jakiej odleglosci od aten znajduja sie te gory? w ktora strone? (nie posiadam w tej chwili zadnej mapy grecji) czy wioski lub schrony sa znaczone na mapach czy trafia sie na nie losowo? czy do ich podnoza mozna podjechac tylko samochodem czy jakas komunikacja lokalna tam istnieje. Czy do tych pustych wsi mozna dojechac np. samochodem terenowym czy sa dostepne tylko pieszo (badz osiolkiem Wink jak usposobieni do turystow sa mieszkancy tych wiosek ktorzy tam pozostali (czy warto do nich zajrzec czy lepiej omijac z daleka?)
jaki klimat tam panuje w niskich czesciach gor (na oko troche przypomina rejony rily czy pirynu)
stasznie zachwycilo mnie to miejsce i zaczelam myslec o wybraniu sie w podnoze tych gor
Zobacz profil autora
turystykon


Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rajcza

hej!

Wspaniałe zdjęcia!

Byłem tam kiedyś przejazdem podczas szkolnej wycieczki, wspaniałe widoki i góry piękne!
Może kiedyś tam wrócę....

Gratuluję wspaniałej wyprawy i świetnej relacji!

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
grzesiekodm
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

Dziękuję za miłe słowa Exclamation

Buba, te góry nie są aż tak trudne kondycyjnie. Problemem jest dostanie sie na grań. Największy kłopot sprawiają te pionowe ściany i urwiska skalne. Przejście przez nie to wielki wysiłek. Góry te są z każdej ze stron podcięte i należy dokładnie analizować każdy fragment stoku, żeby wstrzelić się w jakąś szczelinę, czy żleb! bardzo poważnym problemem jest też całkowity brak ścieżek, że o szlaku już nie wspomnę. Po prostu trzeba mieć doskonałą orientację. W przeciwnym wypadku można się zgubić, lub nawet zostać na grani nieumiejąc znaleźć zejścia! Ja bym stawiał właśnie te czynniki na pierwszym miejscu. Sama wędrówka granią jest łatwa i całkiem przyjemna. Natomiast wspomniane przez Ciebie drogi wykute w skale, schrony czy wodospad są bardzo łatwo dostępne. To tak jak dojście do schroniska na Hali Kondratowej.
Wybierając się w ten rejon należy koniecznie mieć do dyspozycji samochód. Bez niego nie ma właściwie szans na zdobycie tych gór! Miejsce to jest tak niesamowicie odległe i opuszczone przez ludzi, że nie ma mowy o podjechaniu stopem, czy tym bardziej autobusem! Dojście drogą od ostatniego miasteczka to dystans rzędu 60km, a i do tego miasteczka nie kursuje żaden autobus. Do miasteczka Lidoriki można się jednak już dostać na stopa z Itei, lub Amfissy. Itea leży na północy Zatoki Korynckiej i od Aten dzieli je jakieś 200km drogą. Generalnie brak tam jakiejkolwiek komunikacji. Drogi i wioski są zaznaczone na dokładnych mapach (1:30000). Do większości wiosek można dojechać samochodem jednak nie każda droga ma nawierzchnię asfaltową. Mieszkańcy tych wiosek to w zasadzie sami starzy ludzie, w tym wielu pasterzy kóz. Mieszkańcy byli dla nas bardzo mili. Chyba byliśmy jedynymi turystami w tym rejonie od dawna. Myślę, że z udzieleniem gościny nie byłoby problemów. Schrony są zaznaczone na mapach turystycznych, które można zamówić w Sklepie Podróżnika. Mapy te jednak są bardzo niedokładne.
W przyszłym roku planuję dwie kolejne wyprawy na Bałkany, w tym jedna właśnie w góry Grecji. W planach są trzy pasma górskie: najdziksze góry Półwyspu Bałkańskiego - Athamanon, Grammos na pograniczu grecko-albańskim i Kajmakcalan na pograniczu grecko-macedońskim. Będę o tym na pewno gdzieś informował, więc jeżeli będziecie zainteresowani, to możecie się z nami zabrać. Na koniec dodam tylko, że koszt całego 2-tygodniowego pobytu wyszedł nas po 450zł/os. Nie wliczam w to cen noclegów, gdyż to są wydatki indywidualne i kto chce to płaci, a kto nie chce to śpi za darmo w namiocie.
W przyszłości jak znajdę trochę czasu to zamieszczę krótkie fotorelacje z pozostałych dwóch pasm, które odwiedziliśmy w Grecji - gór Ghiona i Parnassos.
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

aha, czyli najblizsze miasteczko nazywa sie lidoriki? no to wyjazd musze na razie odlozyc bo nie dysponuje w tej chwili samochodem- ale to kwestia czasu Very Happy

te mapy ze sklepow podroznika zamiawia sie w necie? te dokladniejsze na ktorych sa schrony tez?

nie masz moze troche wiecej zdjec tych opuszczonych wsi, pasterzy czy miasteczek u podnoza??
Zobacz profil autora
turystykon


Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rajcza

Buba, widzę, że Ci sie tam podoba - naprawdę wspaniałe tereny. Ogólnie z tych najpopularniejszych nadśródziemnomorskich państw Grecja mi najbardziej pasuje!
Ja też może coś sobie wykombinuję na te góry w przyszłym roku. Jak będzie się wymieniać informacjami, to może na forum - poczytam trochę, to będę więcej wiedzieć, a i może ktoś inny z forum dostanie także bakcyla na te góry...

Pozdrawiam
Zobacz profil autora
grzesiekodm
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

Jeżeli chodzi o zdjęcia, to jeszcze jakieś zamieszczę przy okazji pozostałych fotorelacji z Grecji. Mapy należy zamawiać osobiście z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Najlepiej w Bielsku - bardzo mili młodzi ludzie zawsze służą pomocą! Na miejscu poza Atenami są nie do zdobycia.
Samochód jest konieczny. Najlepiej byłoby zorganizować penetrację tych gór w taki sposób, że ktoś z mieszkańców zawiezie was do punktu wyjścia i po kilku dniach zabierze z drugiej strony pasma z punktu zejścia.
A i jeszcze zapomniałem dodać, że ze względu na niemiłosierne upały najlepiej wybrać sie tam podczas długiego weekendu majowego. Potem robi się nieznośnie gorąco i przedzieranie się przez te góry pozbawione resztek wody może być jeszcze trudniejsze!
Jeżeli będziecie planować wyjazd w tamte strony to służę pomocą.
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

upal jak dla mnie jest akurat baaardzo pozadany- bardzo zle znosze temperatury ponizej 20 stopni Wink sadze ze nie planowalabym przejscia grani, raczej myslalam o pokreceniu sie kolo wodospadow i schronow, najwyzej probowalabym wylezc na gran , rozejrzec sie i zejsc ta sama droga. A tam w dole raczej woda powinna byc, nie? Dokladnie musze poprzemysliwac sprawe, zeby ulozyc trasy 15km dziennie (bo wiecej nie przepelzne, chyba ze na granicy zdechniecia a to juz mala atrakcja Wink kurcze, ale naprawde fajna sprawa, takich pustych gor sie nie spodziewalam w europie.. a byles moze w gorach w albanii?? tam ponoc tez turysci nie docieraja Smile
Zobacz profil autora
grzesiekodm
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

W Albanii jeszcze nie byłem. Jak mi sie uda zebrać ekipę to pojadę tam na drugi rok. Wszystko jednak zależy od odpowiedniej ekipy. Niestety znalezienie ludzi na takie wyprawy to poważny problem! Głównie dlatego, że Bałkany to nie jest modny kierunek. Gdyby chodziło o Dolomity, czy Masyw Mt. Blanc, to byłoby tylu chętnych, że autobusem byłoby trudno wszystkich zabrać! Natomiast gdy chodzi o Albanię, Macedonię, czy Grecję to już nie jest tak łatwo. Ludzie generalnie boją sie tamtych terenów, tak jak kiedyś bali się Rumunii. A szkoda, bo naprawdę jest tam niezwykle interesująco!

Jak wspominałem już wcześniej, na drugi rok pojadę na pewno jeszcze raz do Grecji i w drodze powrotnej chciałbym przejeżdżać przez Albanię. Można by wtedy spędzić ze 2-3 dni w paśmie Mali i Nemerckes, oraz w albańskiej części wspomnianego pasma Grammos. To są właśnie takie pasma, gdzie łatwiej spotkać niedźwiedzia czy wilka, niż turystę z plecakiem. Widzę, że w tym zakresie mamy podobne preferencję Very Happy Ja tez lubię góry dzikie, nieznane, po których chodzi się tak samo jak przed tysiącami lat.

Teraz dla mnie w ogóle zaczyna się etap bałkański. Vardoussia, Ghiona i Parnassos to był pierwszy wyjazd z ponad dwudziestu zaplanowanych w ten region w ciągu najbliższych 10 lat. Zamierzam odwiedzić 22 pasma górskie w 6 krajach. Czas pokaże, na ile moje plany zostaną zrealizowane.
Zobacz profil autora
turystykon


Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rajcza

grzesiekodm napisał:
W Albanii jeszcze nie byłem. Jak mi sie uda zebrać ekipę to pojadę tam na drugi rok. Wszystko jednak zależy od odpowiedniej ekipy. Niestety znalezienie ludzi na takie wyprawy to poważny problem! Głównie dlatego, że Bałkany to nie jest modny kierunek. Gdyby chodziło o Dolomity, czy Masyw Mt. Blanc, to byłoby tylu chętnych, że autobusem byłoby trudno wszystkich zabrać! Natomiast gdy chodzi o Albanię, Macedonię, czy Grecję to już nie jest tak łatwo. Ludzie generalnie boją sie tamtych terenów, tak jak kiedyś bali się Rumunii. A szkoda, bo naprawdę jest tam niezwykle interesująco!

Jak wspominałem już wcześniej, na drugi rok pojadę na pewno jeszcze raz do Grecji i w drodze powrotnej chciałbym przejeżdżać przez Albanię. Można by wtedy spędzić ze 2-3 dni w paśmie Mali i Nemerckes, oraz w albańskiej części wspomnianego pasma Grammos. To są właśnie takie pasma, gdzie łatwiej spotkać niedźwiedzia czy wilka, niż turystę z plecakiem. Widzę, że w tym zakresie mamy podobne preferencję Very Happy Ja tez lubię góry dzikie, nieznane, po których chodzi się tak samo jak przed tysiącami lat.

Teraz dla mnie w ogóle zaczyna się etap bałkański. Vardoussia, Ghiona i Parnassos to był pierwszy wyjazd z ponad dwudziestu zaplanowanych w ten region w ciągu najbliższych 10 lat. Zamierzam odwiedzić 22 pasma górskie w 6 krajach. Czas pokaże, na ile moje plany zostaną zrealizowane.


Naprawdę ambitne plany - życzę ich zrealizowania!

Co do chętnych, to ja osobiście mogę pisać się na wiele z wypraw, ale nie mam zielonego pojęcia o używaniu wielu górskich sprzętów (jak np. raki czy czekan) lub typowo wspinaczkowych. Poza tymi zdolnościowymi barierami mam jeszcze jedną - kasę, ale jak przeczytałem, że na wyjazd na 2 tygodnie do Rumunii cena z moim apetytem zamknęłaby się w 800 złotych, to sądzę, że wielki problem to by nie był (jeden wyjazd na rok)...
Jeśli miałby to być górki bez stromych podejść czy niektórych bardzo ciężkich grani, to sądzę, że i ja dałbym radę...

Ale póki co - Grzesiekdom życzę Ci zrealizowania planów!!!

Pozdrawiam,
Radek
Zobacz profil autora
buba


Dołączył: 20 Kwi 2006
Posty: 3022
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: oława

no a moja bariera jest niestety kondycja i niezdolnosc do szybkiego wchodzenia pod gorke.. dlatego zebranie ekipy na wlasnie takie niepoznane gory staje sie jeszcze trudniejsze.. Sad nie dziwie sie grzesiek ze balkany zawladnely toba bez reszty- ja bylam tylko w rile i pirynie z tamtych stron, wiec rejon dosc ludny (zwlaszcza rila) ale ten niesamowity klimat dalo sie odczuc, zwlaszcza patrzac ze szczytow na rozne pomniejsze pasma ktorych malo kto znal nawet nazwy.. i klimatyczne wioski u podnoza, z osiolkami, winogronami i pysznym winem Very Happy widze ze masz jescze bardziej rozbudowane podejscie do planow niz ja - ze mnie sie wszyscy smieja ze planuje na 2 lata w przod Wink ja rowniez zycze zrealizowania swoich planow i odkrycia jeszcze wielu nieodwiedzanych gorek Smile a moze jak zdobede autko to uda sie gdzies wyruszyc wspolnie i choc jakis kawalek razem przejsc lub spotkac sie na wieczornym biwaku
Zobacz profil autora
grzesiekodm
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Beskid Mały

W maju 2008r zamierzam ponownie powrócić w góry Grecji. Tym razem będę to Voras Oros na pograniczu grecko-macedońskim, Grammos Oros na pograniczu grecko-albańskim i Athamanon w centralno-zachodniej części, uchodzące za najdziksze i najbardziej niedostępne góry na Bałkanach! Na pobyt planuje przeznaczyć około 2 tyg. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planami to ostatnie 2-4 dni możemy pozostać na piaszczystej plaży około Prevezy. Koszty: paliwo + opłaty drogowe około 300zł/os, wyżywienie we własnym zakresie ok 200-300zł/os, noclegi pod namiotami (za darmo). W sumie około 500-600zł/os. Grupę zaczynam kompletować od lutego 2008.
Zobacz profil autora
Vardousia - góry dla odkrywców
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu