![]() |
![]() | ![]() |
daniel
Moderator
![]() |
![]() |
Nowa "atrakcja" pojawiła się na budowanej skoczni w Wiśle Malince. W ostatnich kilku dniach można było spotkać turystów, którzy specjalnie zatrzymywali się przy budowanym obiekcie, by lepiej przyjrzeć się osuwisku, jakie powstało na zeskoku. Budowlańcy przygotowywali się do położenia igelitu. Umocowali nawet specjalne rusztowania, gdy nieoczekiwanie na odcinku 10 metrów osunęły się zwały ziemi i skał.
- Wydaje mi się, że ktoś mógł popełnić błąd. Przeprowadzono badania geologiczne i stwierdzono, że nie trzeba żadnego "zakotwiczenia" - uważa Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego. - To było zjawisko przyrodnicze - ripostuje Jerzy Hammer, kierownik budowy. - Nie było żadnej ingerencji z naszej strony. Wszystko zostało wykonane zgodnie z projektem - podkreśla. Teraz należy wykonać ekspertyzę, a potem opracować program naprawczy. Nie wiadomo jednak, ile dokładnie czasu to zajmie. Wąsowicz chce, by prace wokół skoczni trwały nadal, bo każdy dzień zwłoki dla tej inwestycji wpłynie na nią niekorzystnie. - Przesuwanie terminu oddania skoczni mija się z celem. Póki są maszyny, można przecież wyrównać zeskok i prowadzić dalsze prace. Jestem zdeterminowany, by budowa została ukończona jak najszybciej. To przecież szansa dla całego naszego regionu - podkreśla wiceprezes PZN. Dodaje, że już zgłosił dwie imprezy na nowej skoczni w Malince. Byłyby to Puchar Kontynentalny i mistrzostwa Polski w lutym. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ciągu najbliższych dwóch tygodni może zostać otwarty tunel pod budynkiem głównym skoczni. Samochody zamiast objeżdżać obiekt, jechałyby tunelem, zgodnie z projektem budowy skoczni. źródło: Dziennik Zachodni |
|||||||||||||
|
![]() |