Forum BESKIDZKIE FORUM Strona Główna


BESKIDZKIE FORUM
"Tak mnie ciągnie do gór..."
Odpowiedz do tematu
Ski-tour na zjazdówkach
WojtekB


Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 2690
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Motywem przewodnim do podjęcia takiej wędrówki było kilka rzeczy. Po pierwsze zauważyłem u siebie zniechęcenie takim zjeżdżaniem w dół po to by zasiąść na orczyku. Po drugie kiedy tak stawałem na skraju stoku serce wyrywało gdzieś wyżej w góry. Po trzecie te krzyki narciarzy mnie już zniechęciły do reszty. Więc po którymś z rzędu wyjazdów Koleją Gondolową postanowiłem zrobić w końcu użytek z kijów.

Piękne słoneczko, świetna widoczność... raz kozie śmierć. Zjeżdżam ścieżką naprzeciw budynku kolei. Chwilę potem pierwsze podejście i wychodzę na stok. Zjeżdżam nim, a następnie zaczyna się już właściwy szlak. Wchodzę do lasu. Od razu "słychać" tą ciszę. Pierwszy fragment to trawers Bukowej. Będąc poniżej grzbietu ładnie widać buki powykrzywiane przez wiatr. Trawers to raczej ciągły zjazd. Na szczęście droga jest cały czas szeroka Po chwili dojeżdżam na pięknie położoną przełęcz między Bukową a Runkiem. Świetnie uczucie radości z bycia sam na sam z górami. Na przełęczy rozwidlenie. Wydaje mi się że szlak idzie lewą stroną, jednak gdy podchodzę wyżej jestem w błędzie, więc szybko przechodzę w poprzek stoku i podchodzę na moich zjazdówkach już właściwą ścieżką. Ciemny las wygląda dosyć nieprzyjemnie. Z początku zjazd, później zaś płaski fragment i po chwili ciemny las się przerzedza. Widzę kolejne podejście. Oczywiście ze względu na specyfikę zjazdówek podchodzę bokiem i... i... nagle za drzewami połyskuje podwójna wstęga czerwono-niebieskiego szlaku! Jeszcze tylko kilka metrów i Runek! Jestem na Runku! Uff... . Trochę mnie to kosztowało. Ale na szczycie już wielka radość. Pstrykam kilka fotek (w tym sobie z samowyzwalacza) i wracam w dół Smile. Powrót wcale nie był taki łatwy, ale dałem radę i tak oto rejestr zdobytych szczytów w roku 2008 otwieram trasą Jaworzyna Krynicka --> Runek Smile

Fotki:

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



Objaśnienie fotek:

1. Widok z przełęczy pomiędzy Bukową, a Runkiem
2. Ta sama przełęcz. Tym razem widok na dalszą część podejścia
3. Ostatni płaski fragment. Za chwilę kluczowe podejście
4. Runek! Runek...
5. ... i jego zdobywca Smile (kto wie może pierwszy w historii, który dokonał tego na zjazdówkach Wink )
6. Ograniczony przez drzewa widok z wierzchołka
7. Moja trasa wejściowa i zejściowa Smile
8. Czas na powrót
9. i 10. Tak wygląda śnieg nie przeorany jeszcze przez narciarzy zjazdowych
11. i 12. Widok z drogi powrotnej na stoku tuż po Jaworzyną Krynicką.


Konkluzje: W jakieś 3-4 dni potem przeczytałem czym różnią się narty ski-tourowe od zjazdowych. Przede wszystkim są dużo lżejsze, a po drugie mają uwolnioną piętę (jak w nartach biegowych). Tak czy siak ta wycieczka (a potem też i zjazd przez Bacówkę nad Wierchomlą do Szczawnika, bo wyprawa na Halę Łabowską w zjazdówkach to już naprawdę spory cel) jest możliwa do odbycia na zwykłych zjazdówkach z wykorzystaniem Kolei Gondolowej na Jaworzynę Krynicką. Potrzebne są kijki. Większość trasy to albo płaski teren, albo zjazd, a liczba podejść w obie strony to 2-3 takie wzniesienia. Wszystkie do pokonania bez odpinania dech tzw. "jodełką" albo bokiem. Polecam wszystkim bo to naprawdę świetny sposób na oderwanie się od hałasu Twisted Evil



Muszę jednak powiedzieć też inną rzecz. Zachęcony sukcesem na Runku dnia następnego odbyłem w podobnym duchu wycieczkę ze Słotwin na Górę Krzyżową (nie wziąłem jednak aparatu, toteż nie mam fotek z tej wycieczki)

Po wyjeździe orczykiem na Bukówki, szybko wjeżdżam na trasę narciarską numer 2. Chwilę potem łączy się ona ze szlakiem żółto-niebieskim prowadzącym na Przełęcz Krzyżową. Wyjeżdżam na skraj Polan Słotwińskich, a następnie chowam w lesie. Tam niemal cały czas zjeżdżam. Po ominięciu zielonego szlabanu (ciekawe po co on tam?) jestem już na Przełęczy Krzyżowej, kilka fotek zrobionych komórką i wchodzę już na właściwe podejście ku Górze Krzyżowej. Tam niemal cały czas podchodzę bokiem. Szkoda że ścieżka w przeciwieństwie do tej prowadzącej na Runek jest wąziutka. W końcu się ona wypłaszcza. Nade mną sterczy jakieś większe wzniesienie. Wydaje mi się iż jest to wierzchołek Góry Krzyżowej. Ostatnie podejście. Tutaj zdejmuję narty, bo raczej nie mam szans przejścia go w nich. Kiedy wychodzę na jego zwieńczenie, które wcześniej wydawało mi się wierzchołkiem... nie znajduję krzyża. Ostatni raz tam byłem jak miałem 8-9 lat, więc nie pamiętam wierzchołka. Ale z przewodnikowego opisu wszystko się zgadza: widok ograniczony przez drzewa itp. W dodatku ścieżka za tym wzniesieniem opada w dół. Czyli to chyba będzie Góra Krzyżowa. Ale gdzie ten krzyż?! No trudno... zaraz zapadnie zmrok, a ja nie mam latarki, więc wolę zjechać w dół. To co pokonywałem z takim trudem teraz szybciutko objeżdżam nartami w 3 minuty! Z Przełęczy Krzyżowej jadę zielonym szlakiem. Tutaj prawie cały czas zjeżdżam. Ścieżka jest bardzo wąska, a po boku poprowadzone są rowy, dlatego o mało co a wywaliłbym się tuż za przecinką. Gdy widać już pierwsze domostwa ja zdejmuję narty. Nie dlatego że chcę, ale dlatego że muszę. Tutaj wystają kamienie. Parę metrów dalej siadam tyłkiem i jadę. Dół jest tak oblodzony że to jedyne wyjście. I oto jestem na dole w Krynicy Smile. Dzięki temu zaoszczędziłem na bilecie Wink


Ostatnio zmieniony przez WojtekB dnia Wto 12:39, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ski-tour na zjazdówkach
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu